Według Climate Action Network modernizacja polskiej infrastruktury energetycznej wymaga inwestycji w wysokości ok. 110 mld euro. Organizacja przekonuje, że nie musi to oznaczać wyższych rachunków za prąd – o ile inwestycje przeprowadzi się z głową. Tymczasem rząd zapowiada największą nowelizację prawa energetycznego po 1989 r., która zmiany te umożliwi.
Sponsorem polskiej energetyki jest w ostatnim czasie słowo „coraz”.
Coraz, coraz, coraz…
Elektrownie węglowe mamy coraz starsze (średni wiek to około 40 lat), a obiekty te ulegają coraz częstszym awariom i działają z coraz mniejszym wykorzystaniem mocy.
Do tego węgla wydobywamy coraz mniej, płacąc za to coraz więcej. W poprzednim roku dopłaty do górnictwa wyniosły już ponad 9 mld zł, a w roku 2025 będą zapewne jeszcze większe. Jak wyliczył Bartłomiej Derski z „Wysokiego Napięcia”, w rezultacie przeciętna rodzina dopłaci w tym roku 600 zł do utrzymania deficytowych śląskich kopalń.
Temu przestarzałemu systemowi elektroenergetycznemu służą zaś coraz starsze sieci. „W Polsce blisko połowa sieci elektroenergetycznych, szczególnie linie napowietrzne, powstała ponad cztery dekady temu. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku stacji elektroenergetycznych” – informuje Urząd Regulacji Energetyki.
Jeżeli problemy te nie zostaną rozwiązane, polska energetyka w przeciągu najbliższych kilku lat pogrąży się w kryzysie. To zaś może oznaczać poważne problemy dla gospodarki i całego społeczeństwa.
- Czytaj także: Prosumenci mają problem z oddawaniem energii do sieci. Małopolska gmina znalazła sposób
Kosztowna modernizacja sieci
Bez względu na to, czy ktoś popiera ograniczanie emisji gazów cieplarnianych, czy nie, Polskę czeka więc transformacja. Zresztą już ją przechodzi.
W 2024 r. prawie jedną trzecią prądu w naszym kraju wytworzyły odnawialne źródła energii, a w ostatnim czasie nasz kraj jest wśród liderów w odchodzeniu od węgla. Tymczasem według szacunków URE zainstalowana moc OZE może wzrosnąć do 2030 r. aż o 230 proc. (względem 2021 r.) i przekroczyć 50 GW. To o połowię więcej niż obecnie. Przyczyni się do tego nie tylko odchodzenie od węgla, lecz także elektryfikacja ogrzewania (pompy ciepła) i transportu (pojazdy elektryczne).
Transformacja przebiegałaby szybciej i sprawniej, gdyby sieci były dostosowane do nowych realiów. Ale że nie są, to co roku do systemu nie są przyłączane kolejne rekordy gigawatów.
– Obecnie korzystamy z przestarzałej infrastruktury, zaprojektowanej z myślą o energetyce węglowej. Nie pozwala nam ona w pełni skorzystać z taniej energii ze źródeł odnawialnych, takich jak słońce i wiatr. Do tego potrzebujemy nowej, zdecentralizowanej, infrastruktury – twierdzi Climate Action Network Europe.
Organizacja w swym nowym raporcie oszacowała, że modernizacja polskiej infrastruktury energetycznej wymaga inwestycji w wysokości ok. 110 mld euro do 2040 r.
Rodzi się zatem pytanie: kto za to zapłaci?
Nie obciążać konsumenta
Zdaniem CAN Europe największym ryzykiem związanym z modernizacją sieci byłoby opóźnienie tego procesu, np. z powodu wysokich kosztów.
– Ignorowanie potrzeby modernizacji systemu energetycznego i rozwoju tanich odnawialnych źródeł energii utrzymałoby wysokie koszty w dłuższej perspektywie, przedłużyło polskie uzależnienie od importowanej energii i wystawiłoby na ryzyko europejskie cele klimatyczne – mówi Thomas Lewis, ekspert ds. polityki energetycznej w CAN Europe, zapytany przez SmogLab.
Według organizacji to jednak nie konsumenci powinni finansować modernizację sieci. „Jeśli operatorzy przerzucą całe koszty przebudowy sieci na odbiorców energii, pogłębi to ubóstwo energetyczne i zaostrzy nierówności w społeczeństwie” – uważa organizacja.
– Modernizacja bez osłon dla najuboższych nie ma sensu i jest niesprawiedliwa, a w dalszej perspektywie może doprowadzić do zahamowania transformacji – dodaje Lewis.
Mniej używasz, mniej płacisz
Dlatego – jak podkreślają autorzy raportu – przebudowie sieci muszą towarzyszyć reformy finansowe i szereg „przemyślanych strategii inwestycyjnych”, łączących finansowanie prywatne i dotacje publiczne.
Jedną z takich reform może być wprowadzenie taryf progresywnych. Funkcjonują one według zasady „mniej zużywasz – mniej płacisz”. Czemu warto rozważyć taką zmianę?
Jeżeli chodzi o zużycie energii elektrycznej, polskie gospodarstwa domowe należą do najoszczędniejszych w Europie. Jednocześnie polski system opłat sieciowych jest niesprawiedliwy dla wielu konsumentów – stałe opłaty nieproporcjonalnie obciążają gospodarstwa domowe o niskich dochodach. – Zazwyczaj mają one niższe zużycie energii, ale płacą taką samą opłatę bazową, co zamożniejsi konsumenci – zauważa CAN Europe.
I dodaje: – Wprowadzenie tych zmian jest niezbędne, aby przyspieszająca transformacja energetyczna nie odbiła się negatywnie na portfelach konsumentów. Bez odpowiednich reform i skutecznego wykorzystania dostępnych dotacji to właśnie obywatele poniosą ciężar modernizacji polskiej infrastruktury energetycznej.
Potrzebna pewność
Jak podkreśla CAN Europe, modernizowane sieci i przemyślana polityka mogą pomóc nie tylko obniżyć rachunki za energię dla gospodarstw domowych, ale i zmniejszyć uzależnienie od drogich paliw. Żeby projekty z tym związane przebiegały sprawnie, niezbędna jest jednak przewidywalność i wiarygodny plan działania.
– Plany modernizacji mogą być utrudnione przez brak woli politycznej w zakresie ustalania celów dotyczących odnawialnych źródeł energii, magazynowania energii i efektywności energetycznej. Najlepsze warunki do modernizacji sieci to takie, w których operatorzy mają pewność, że w energetyce będą wdrażane odnawialne źródła energii – podsumowuje Lewis.
Tymczasem jak zapowiedział niedawno w programie „Graffiti” Miłosz Motyka z PSL, rząd pracuje nad nowelizacją ustawy sieciowej. W ten sposób „dojdzie do gigantycznej zmiany prawa energetycznego, największej w historii po 1989 r.”. – To zmiana, na którą wszyscy czekają. To całkowite przeoranie systemu, aby był bardziej wydolny – podkreślił wiceminister klimatu i środowiska na antenie Polsatu News.
Z raportem „Powering the future” można zapoznać się w tym miejscu
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/marekusz