Udostępnij

Czy warto latać samolotem na szczyt klimatyczny?

10.12.2023

W ostatnich dniach w internecie zaroiło się od krytycznych komentarzy wobec aktywistek z grupy Wschód, które wybrały się do Dubaju na szczyt klimatyczny samolotem. Zarzucano im hipokryzję, bo taki lot wiąże się z emisją dużej ilości dwutlenku węgla. Podróży na COP28 można bronić, argumentując, że przecież leci się tam by zrobić coś pożytecznego dla ludzi i Planety. Część aktywistów klimatycznych zbojkotowała jednak COP28, a jednym z powodów był właśnie wysoki „ślad węglowy” lotu do Dubaju.

Co roku gdzieś na świecie organizowana jest Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. A krócej: szczyt klimatyczny albo COP (Conference of the parties). Tegoroczny COP28 trwa od 30 listopada do 12 grudnia w Dubaju.

Klimatyczny szczyt hipokryzji

Wydarzenie to jest krytykowane już choćby za wybór organizatora – Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Czyli kraju żyjącego ze sprzedaży ogromnych ilości gazu ziemnego i ropy naftowej, który nie jest też, delikatnie rzecz ujmując, najlepszym przykładem, jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka.

Pewną konsternację wzbudził na przykład gospodarz i przewodniczący szczytu, Sultan Al Jaber, który publicznie oświadczył, że „nie ma żadnych dowodów naukowych” wskazujących na konieczność rezygnacji z paliw kopalnych, aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 st. Celsjusza. To przecież tak, jakby konferencję poświęconą nowotworom organizowała firma z branży tytoniowej, a jej przedstawiciel oświadczył, że nie ma dowodów na związki palenia papierosów z rakiem płuca.

Komentatorzy zwracają też uwagę na wysoki „ślad węglowy” szczytu, czyli związane z nim emisje gazów cieplarnianych. W COP28 wzięło udział ponad 70 000 akredytowanych uczestników, z czego wielu przyleciało do Dubaju prywatnymi odrzutowcami.

Polskie aktywistki lecą na szczyt

Na COP28 przyjechało też wielu aktywistów klimatycznych z całego świata. Wśród nich kilka osób z polskiej Inicjatywy Wschód, w tym najbardziej rozpoznawalne członkinie tej grupy: Dominika Lasota i Wiktoria Jędroszkowiak. Aktywistki dość szczegółowo relacjonują swój pobyt w Dubaju w mediach społecznościowych. I właśnie tam pod ich adresem pojawiło się mnóstwo nieprzychylnych komentarzy. Internautom nie spodobało się, że osoby mówiące o emisjach gazów cieplarnianych, zmianie klimatu i „sprawiedliwej zielonej transformacji”, same latają emitującymi tony dwutlenku węgla samolotami.

Lasota tak odpierała te zarzuty:

„Przylecieliśmy do Dubaju samolotem, ale to nie ma znaczenia. Walczymy z lobby i przemysłem, które emituje wiele więcej. Sama elektrownia Bełchatów emituje 100 tysięcy ton CO2 dziennie. Samolot na linii Warszawa-Dubaj 600 kilogramów”.

Emisja na głowę to nie emisja całkowita

Warto tu sprostować tę ostatnią informację. Lot na linii Warszawa-Dubaj faktycznie oznacza emisję kilkuset kilogramów dwutlenku węgla, ale „na głowę”, czyli w przeliczeniu na jednego pasażera. To w jedną stronę i tylko w przypadku najtańszej klasy ekonomicznej. Zakładamy, że taką właśnie leciały aktywistki Wschodu, bo w przypadku klasy biznesowej, a tym bardziej pierwszej klasy emisje na głowę są znacznie większe.

Czytaj także: Jak duży ślad węglowy ma podróż samolotem? Można to obliczyć samodzielnie

Całkowita ilość CO2 emitowanego przez samolot jest oczywiście dużo, dużo większa niż 600 kg. Lot z Warszawy do Dubaju (tylko w jedną stronę!) oznacza emisję kilkudziesięciu, może nawet stu ton dwutlenku węgla – dokładne wartości zależą od typu i wielkości samolotu. I to tę liczbę należałoby porównywać z całkowitą emisją Bełchatowa. W dodatku negatywny wpływ latania na klimat nie ogranicza się do emitowanego przez samoloty dwutlenku węgla i jest 2-3 razy silniejszy niż wynikałoby to tylko z emisji CO2.

Lecą, by walczyć o klimat

Zostawmy jednak kwestie techniczne i dokładne liczby. W obronie aktywistek z grupy Wschód można argumentować tak: nie pojechały przecież do Dubaju na urlop, ale niejako zawodowo. Co więcej, gdyby szczyt klimatyczny odbywał się w Europie, zapewne pojechałyby na niego pociągiem. Tak jak miało to miejsce w przypadku szczytu COP26 w Glasgow dwa lata wcześniej. Z kolei trasę na COP27 w Sharm El Sheikh w Egipcie, Lasota pokonała w znacznej części pociągiem. Tylko ostatni odcinek (Stambuł-Egipt) przeleciała samolotem, bo inaczej w praktyce się nie da. Również do Dubaju inaczej niż samolotem dostać się jest niestety bardzo trudno.

W dodatku i Lasota, i jej koleżanki na COP28 robią to, czego moglibyśmy oczekiwać od osób zajmujących się aktywizmem klimatycznym. Zadają politykom niewygodne pytania. Protestują przeciwko knowaniom krajów-eksporterów ropy naftowej, które chcą blokować takie konieczne dla ratowania Planety działania, jak odchodzenie od paliw kopalnych. Można więc powiedzieć, że nie oddają bez walki pola ludziom, którzy dla zysku bez mrugnięcia są gotowi poświęcić naszą przyszłość.

Trudno ocenić skuteczność. Co nie znaczy, że jej brak

Działania aktywistek grupy Wschód na COP28 mogą niektórych irytować lub śmieszyć. Gdyby jednak udało się im coś ugrać, załatwić, coś, co miałoby dużo większy pozytywny wpływ na klimat niż negatywny wpływ lotu kilku osób samolotem – zgodzicie się chyba Państwo, że było warto do tego Dubaju polecieć. Tak jak akceptujemy niewielkie skutki uboczne brania jakiegoś leku, bo efekt leczniczy znacząco przeważa nad negatywnym.

A czy aktywistkom ze „Wschodu” faktycznie udało się na szczycie klimatycznym coś dla klimatu i Planety zrobić? Ciężko to stwierdzić, bo bardzo trudno jest obiektywnie ocenić skuteczność takich działań. Całe zamieszanie wokół ich lotu do Dubaju może jednak przyczynić się choćby do zwiększenia świadomości na temat hipokryzji organizatorów COP28. Albo tego, jak dużym zagrożeniem dla klimatu jest transport lotniczy.

(Jeśli kogoś interesuje ten drugi temat, odsyłam do tekstów „Wpływ lotnictwa na klimat – CO2 i inne substancje emitowane przez samoloty” oraz „Wpływ lotnictwa na klimat – smugi kondensacyjne i chmury”.)

Faktem jest, że aktywistki z grupy Wschód są coraz bardziej rozpoznawalne. Na stronie Komisji Europejskiej poświęconej COP28 znajdziemy zdjęcie Ursuli von der Leyen z Dominiką Lasotą.

Wciąż można jednak zrozumieć osoby, które oburzają się na lot na szczyt klimatyczny. Po pierwsze, komunikacja ze strony członkiń Wschodu, sposób odpierania zarzutów o zakłamanie czy hipokryzję nie była najszczęśliwsza. Po drugie, dalej można mieć wątpliwości, czy aby zrobić coś dobrego dla klimatu, koniecznie trzeba było lecieć do Dubaju.

W obronie klimatu można też działać inaczej

Pokazali to naukowcy-aktywiści z międzynarodowego ruchu Scientist Rebellion, którzy postanowili, że nie pojadą na COP28, ale będą protestować tam, gdzie mieszkają. Jednym z powodów była właśnie chęć uniknięcia emisji CO2 związanej z podróżą lotniczą do Dubaju. Część z osób działających w Scientist Rebellion twierdzi wprost: lot do Dubaju spowodowałby jeszcze większe zanieczyszczenie atmosfery dwutlenkiem węgla, w zamian przynosząc bardzo niewielkie rezultaty. Doświadczenia z poprzednich szczytów klimatycznych nauczyły bowiem członków Scientist Rebellion, że demonstrowanie na tego typu wielkich imprezach niewiele daje.

Takie obawy są uzasadnione zwłaszcza w przypadku tegorocznego szczytu. Fernando Racimo, jeden z naukowców-aktywistów działających w Scientist Rebellion powiedział o COP28, że to nie tylko porażka (jak w przypadku poprzednich szczytów), ale wręcz „kpina z całego procesu demokratycznego”. Być może Racimo i część jego koleżanek i kolegów nie chce swoją obecnością legitymizować takiej farsy.

Aktywiści latają nie tylko na szczyty klimatyczne

Pozostawiam Państwa ocenie, czy bardziej słuszna jest postawa prezentowana przez osoby z ruchu Scientist Rebellion, czy też może taktyka aktywnego udziału w szczycie, obrana przez grupę Wschód i wielu innych aktywistów z całego świata. Tak czy inaczej, osoby zarzucające ekologom hipokryzję mają jednak niestety sporo racji.

Wielu ludzi pracujących w „zielonych” organizacjach pozarządowych, a także całkiem spora liczba osób zajmujących się aktywizmem klimatycznym nie widzi żadnego problemu w lataniu samolotem. I to nie tyle na konferencje klimatyczne, ile po prostu na wakacje, często naprawdę daleko. W dodatku nie tylko latają, ale jeszcze się tym chwalą. To jednak temat na osobny tekst.

Zdjęcie: Shutterstock/Rasto SK

Autor

Jakub Jędrak

Fizyk, publicysta, działacz społeczny.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.