Radni Sejmiku Województwa Małopolskiego na środowej (2.09) sesji rozmawiali o Programie Ochrony Powietrza. Lobby związane ze sprzedażą węgla i urządzeń grzewczych na paliwa stałe, a także niektóre gminy domagają się osłabienia przepisów. Polski Alarm Smogowy przekonuje, że Małopolska potrzebuje ambitnego prawa antysmogowego. Zgadzają się z tym prof. Michał Krzyżanowski, epidemiolog i prof. Piotr Kleczkowski z AGH, którzy wystąpili podczas obrad Sejmiku.
„Czy Sejmik uratuje życie 1500 Małopolan?” – takie pytanie zadaje PAS na bilbordach rozmieszczonych w całym Krakowie. 1500 – bo właśnie tyle, według obliczeń ekspertów Europejskiego Centrum Czystego Powietrza uda się uratować rocznie, jeśli Program ochrony powietrza (POP) będzie jeszcze bardziej ambitny i zostanie zrealizowany w 100 procentach.
Czytaj także: Wdrożenie uchwały antysmogowej dla Małopolski to 1452 przedwczesne zgony rocznie mniej [RAPORT]
Tymczasem radni debatują nad zmianami w POP-ie, które mogą osłabić małopolskie przepisy antysmogowe.
Co się zmieniło?
Zarząd województwa zdecydował się na odstąpienie między innymi od pierwotnych planów, żeby na terenie stref uzdrowiskowych wprowadzić zakaz stosowania paliw stałych oraz zakazać stosowania węgla w nowobudowanych budynkach. Zrezygnowano również z zapisów gwarantujących szybką reakcję na zgłoszenie przypadków spalania odpadów, wydłużając czas reakcji ze strony gminy do dwóch dni roboczych. Jeśli więc zgłosimy problem w piątek, gmina może zareagować dopiero we wtorek.
– W obecnej wersji Program dla Małopolski został znacząco okrojony w porównaniu do pierwotnych propozycji Zarządu i nie gwarantuje szybkiej poprawy jakości powietrza – mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego.
Lobby węglowe i producenci kominków oraz niektóre gminy chcą jednak, żeby POP był jeszcze bardziej osłabiony. Postulują zniesienie zakazu palenia węglem i drewnem w Krakowie oraz wstrzymanie uchwały antysmogowej dla Małopolski, według której wysokoemisyjne piece i kotły musiałby zostać wymienione do końca 2022 roku.
Czytaj także: Lobbyści chcą zniesienia zakazu palenia węglem, PAS protestuje. “Czy Sejmik uratuje 1500 osób rocznie?”
– Osoby postulujące progresywne, nowoczesne i odważne podejście do POP widzą w nim rozszczelnienie. Z drugiej strony krytycy przekonują, że jest zbyt radykalny. Jesteśmy pośrodku dwóch spornych stron – mówił po dyskusji wicemarszałek województwa Tomasz Urynowicz.
Nowy POP zakłada m.in. zniesienie dofinansowań dla kotłów na węgiel od 2022 roku, kotłów na biomasę o emisji pyłu większej niż 20 mg/m³ od 2023 roku, zatrudnienie ekodoradców w każdej gminie od 2022 roku, inwentaryzację co najmniej 70 proc. budynków w gminie do końca 2021 roku, rekomendację przekazania 1 proc. budżetu gminy i 0,5 proc. dochodów województwa na walkę ze smogiem. W POP-ie znalazły się też zapisy dotyczące ograniczenia emisji z transportu i przemysłu. Według projektu, poza Krakowem pozostanie możliwość instalacji z własnych środków kotłów na węgiel – chyba że nie zakaże tego uchwała antysmogowa przyjęta przez gminę.
Jak poradzą sobie gminy?
Negatywne uwagi do POP zgłosił Marek Karaś, wójt gminy Rzepiennik Strzyżewski. Jego zdaniem mniejsze gminy nie poradzą sobie z inwentaryzacją źródeł ciepła, a program nie bierze pod uwagę ich trudnej sytuacji finansowej, którą pogłębiła pandemia koronawirusa.
Jego obawy wzbudził także zapis mówiący o tym, że liczba urządzeń grzewczych niespełniających wymagań uchwały antysmogowej dla Małopolski od 1 stycznia 2027 nie przekroczy 10 proc. wszystkich eksploatowanych urządzeń grzewczych w gminie. – Gminy nie są w stanie tego zapewnić – mówił.
Rzepiennik Strzyżewski jest jedną z gmin, w których wymiany kotłów są bardzo powolne – przez ostatnie trzy lata zaraportował wymianę zaledwie 84 kotłów.
Zupełnie innego zdania jest Tomasz Ożóg, drugi zastępca burmistrza Skawiny – jak powiedział podczas obrad, program jest ambitny, ale wykonalny. „Cieszymy się, że pojawił się w tej wersji, są w nim wyzwania i zadania, z którymi chcemy się zmierzyć” – podkreślał. Jak zaznaczył, z punktu widzenia Skawiny, bardzo istotne są zapisy dotyczące zanieczyszczeń z przemysłu, z którymi gmina od lat walczy.
Kraków chce walki ze smogiem
– Naszym zdaniem zapisy dotyczące kontroli palenisk powinny być zwiększone – mówił Paweł Ścigalski, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza, przekonując, że nawet najlepsze przepisy nie będą działać bez odpowiednich kontroli. – W Krakowie już widać zmianę. W 2015 roku mieliśmy 140 dni z przekroczeniami norm stężeń pyłów. W 2019 było to już 64 dni – podkreślał. Zaznaczył także, że bez POP-u powietrze w Krakowie nie będzie się polepszało w takim tempie i stopniu, w jakim powinno.
Czytaj także: 7 tys. kontroli, 92 mandaty. Minął rok z zakazem palenia węglem i drewnem w Krakowie
Wprowadzenie ambitnych przepisów wspierają nie tylko miejscy urzędnicy, ale także naukowcy. – Szacuje się, że 43 tys. przedwczesnych zgonów w Polsce jest spowodowanych ekspozycją na szkodliwe pyły – mówił prof. Michał Krzyżanowski, epidemiolog i były szef biura Europejskiego Centrum ds. Zdrowia i Środowiska w Bonn, należącego do Regionalnego Biura WHO na Europę. – Przez smog częściej zapadamy na choroby krążeniowe, oddechowe i raka płuc. Pyły powodują pogorszony rozwój układu oddechowego u dzieci. Im szybciej zostanie wprowadzony POP i im będzie ambitniejszy, tym mniej dzieci zapadnie na astmę i tym mniej osób umrze na zawał – wyliczał.
5200 zgonów
-Jedna na 650 osób umiera w Małopolsce przez smog, a jedna trafia do szpitala – mówił prof. Piotr Kleczkowski z Akademii Górniczo-Hutniczej, autor książki “Smog w Polsce”. – Z wyliczeń eksperta Łukasza Adamkiewicza wynika, że rocznie w Małopolsce narażenie na pyły powoduje 3700 przedwczesnych zgonów. Z moich szacunków wynika, że jeśli doliczymy do tego tlenki azotu i ozon, otrzymamy wynik 5200 zgonów – dodał. Profesor Kleczkowski podkreślał także, że emisyjne kotły zagrażają naszemu zdrowiu w 52 proc. W pozostałych 48 proc. mieści się rolnictwo, transport i energetyka.
– W Małopolsce cały czas kopci nam 300 000 starych kotłów, a tym, co wypuszczą, oddychają także wasze rodziny, przyjaciele, i my wszyscy – mówiła Monika Wojtaszek-Dziadusz z Zabierzowskiego Alarmu Smogowego.
Przytoczyła kilka historii Małopolan, którzy chcą poprawy jakości powietrza w regionie. – Niedawno odwiedziłam kolegę przebywającego, jak to się kiedyś mówiło, na letnisku, we wsi Paczółtowice niedaleko Krzeszowic. Sporo tam górek i stromych podjazdów i powiedziałam mu, że trochę tu jak typowej górskiej miejscowości. Odpowiedział, że faktycznie jest jak w górskim uzdrowisku – wieczorami trzeba okna szybko zamykać. Komary? – spytałam. Nie, piece odpalają, zimą to nawet tu nie przyjeżdżamy… wiesz, tu w okolicy to prawie każde dziecko ma astmę, ten Rafał, z którym bawi się mój syn, chyba już też – opowiadała Wojtaszek-Dziadusz.
Głos Małopolan wybrzmiewa także w najnowszej kampanii PAS. W całym Krakowie na przystankach pojawiły się plakaty z cytatami mieszkańców . “Mam chorobę płuc i nienawidzę tego wiecznie brudnego powietrza”- mówi pan Dariusz z Zabierzowa. “Dorobiłam się astmy, za raka podziękuję” – to pani Katarzyna z Myślenic.
Środowa debata odbyła się po pierwszym czytaniu projektu. Radni o ostatecznym kształcie POP-u mają zdecydować do końca września.
Fot. Joanna Urbaniec