O polskim atomie mówił na antenie radiowej „Jedynki” rzecznik rządu Piotr Müller. Według niego szczegóły inwestycji poznamy jeszcze w 2020 roku. Finansowaniem mają być zainteresowani Francuzi i Amerykanie. Müller zdradził, że w grze są „duże pieniądze”.
Rzecznik rządu podkreślił jednak, że nie może na razie wskazać faworyta negocjacji. „Byłoby z mojej strony nieodpowiedzialne, gdybym teraz wskazał, kto jest bardziej preferowany”- stwierdził w rozmowie z dziennikarzem „Jedynki”. Przyznał jednocześnie, że budowa bloków zasilanych atomem będzie jednym z filarów polskiej polityki klimatycznej.
O planie postawienia elektrowni jądrowej rząd mówi co najmniej od czerwca zeszłego roku. Wtedy memorandum dotyczące możliwej współpracy z sekretarzem energii USA podpisał Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
W lipcu Naimski zapowiedział, że za 20 lat atom ma zapewniać w Polsce około 20 proc. zapotrzebowania na energię. Według niego pierwszy jądrowy reaktor powinien działać w Polsce już za trzynaście lat. Ma to być pierwszy z planowanych sześciu bloków, których budowa ma potrwać do 2043 roku. Łącznie mogłyby mieć one moc do nawet dziewięciu gigawatów (czyli niemal dwa razy tyle, ile ma Elektrownia Bełchatów).
O współpracy z Amerykanami wspominał również minister energii Krzysztof Tchórzewski. „Stany Zjednoczone wykazują obecnie największe zainteresowanie podjęciem współpracy, które wyraża się także możliwym zaangażowaniem finansowym w polski projekt jądrowy” – mówił przedstawiciel rządu.
Zdjęcie: Martin Lisner / Shutterstock