Na montaż paneli fotowoltaicznych trzeba czekać nawet ponad miesiąc. Kolejki po pompy ciepła są jeszcze dłuższe. Tak na rynek czystych źródeł energii działa ostatnio znowelizowana ustawa o OZE. Przypomnijmy: najprawdopodobniej zniknie bardzo atrakcyjny dla posiadaczy paneli system opustów. Rynek pomp ciepła cierpi dodatkowo na niedoborach półprzewodników na światowych rynkach.
O tym, że po uchwaleniu nowego prawa czeka nas boom na fotowoltaikę, mówiło się od dawna. Zamówienia sypią się po zapowiedzi zniesienia obowiązującego, niezwykle korzystnego systemu rozliczeń. Właściciel paneli (czyli prosument) przekazuje w nim nadmiar energii do sieci (np. przy wyjątkowo słonecznej pogodzie), a odbiera go w momencie niedoboru (w nocy czy zimą) – w większości przypadków płacąc za nią jedynie 20 proc. jej wartości. Na tym polega system opustów, dzięki któremu prosumenci za prąd płacą często symboliczne kwoty. Od kwietnia 2022 taki sposób rozliczania się ma być już przyszłością. Sytuacja zmieni się również dla wielu użytkowników pomp ciepła, po które ustawiają się długie kolejki.
Właśnie dlatego firmy zajmujące się montażem domowych mini elektrowni notują zwyżki. Wielu klientów chce zdążyć z kupnem paneli przed wejściem w życie nowych rozwiązań. A te będą zdecydowanie mniej korzystne. Prosumenci będą mogli sprzedawać energię (po niższych cenach hurtowych) i kupować ją na rynku (jak zwykli odbiorcy, po wyższych, detalicznych stawkach).
Dłuższe kolejki, większe instalacje
– Boom na fotowoltaikę może potrwać jeszcze pół roku. Można spodziewać się, że potem rynek się mocno skurczy – komentował dla Smoglabu Bernard Swoczyna, specjalista ds. magazynowania energii z Fundacji WWF Polska. Rozmowa z czerwca dotyczyła poprzedniego scenariusza, w którym zasady miały zmienić się od początku nowego roku. Daty się zmieniają, jednak nie diagnozy ekspertów. Zdaniem Bogdana Szymańskiego ze Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej (SBF) sektor może skurczyć się o nawet 70 proc. Teraz firmy próbują jeszcze skorzystać z dobrej koniunktury, która trwa od pierwszych przymiarek do uchwalenia nowego prawa sprzed pół roku.
– W tym momencie na założenie nowej domowej instalacji trzeba czekać średnio około miesiąca, a wiele firm nie ma już wolnych terminów do końca roku. Wcześniej montaż następował zazwyczaj po kilku tygodniach. Szczególnie w październiku i na początku listopada zauważany był wystrzał zainteresowania, – twierdzi Szymański. Klienci nieco zwolnili, gdy okazało się, że z opustów można skorzystać do końca marca. – Teraz zauważamy, że podejmują oni bardziej racjonalne decyzje.
Zdaniem Szymańskiego od kwietnia zmieni się nie tylko branża, ale i profil klientów. Wbrew intencjom rządzących mogą oni zakładać większe instalacje – w końcu będą chcieli sprzedać jak najwięcej energii, by zbliżyć się w bilansie finansowym do wyjścia „na zero”. Ministerstwo Klimatu ma jednak nadzieję, że prosumenci będą starali się przede wszystkim ograniczyć zużycie prądu i postawią na magazyny energii. Te jednak nadal będą rzadkością – twierdzi Szymański.
– Nie ma twardych fundamentów, żeby one się rozwijały. Według naszych wyliczeń prosument korzystający z magazynu o pojemności 5 kWh na autokonsumpcji energii zaoszczędzi rocznie dodatkowo około 550 złotych rocznie. Magazyn energii o tej pojemności kosztuje około 14 – 16 tys. złotych. Inwestycja będzie się więc zwracać przez nawet 30 lat. Nawet 50-procentowa dotacja jest o wiele za mała, by zachęcić prosumentów do powszechnego ich kupna- zauważa prezes SBF.
Czytaj również: Polska firma obiecuje recykling fotowoltaiki skuteczny prawie w 100 proc.
Kolejki po pompy ciepła powiązane z sytuacją fotowoltaiki
Długie kolejki po panele fotowoltaiczne wpływają również na sytuację branży pomp ciepła. Nowoczesne urządzenia grzewcze nieemitujące substancji składowych smogu często są zasilane za pomocą paneli. Jednak nie to jest główną przyczyną opóźnień w ich dostawach. Specjaliści zwracają uwagę na wzrastający popyt i niedobór półprzewodników na rynku.
– W Japonii spłonęła fabryka półprzewodników obsługująca około jednej trzeciej światowego rynku. Ich brak można odczuć w branży motoryzacyjnej, jednak dotyka on również inne branże. Są one potrzebne do konstrukcji elektroniki używanej w pompach ciepła. Dlatego okres oczekiwania na urządzenie wynosi od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy – komentuje Paweł Lachman z promującego pompy ciepła stowarzyszenia PORT PC. Lachman ma jednak nadzieję, że rynek wróci do normalności w ciągu kilku kolejnych miesięcy.
– Kolejki po pompy ciepła są długie. Teraz niektórzy producenci mają terminy do lutego, marca. Coraz większy jest również popyt. Pompy ciepła według strategii Komisji Europejskiej w najbliższych latach mają stać się jedną z głównych technologii grzewczych – komentuje Lachman. Jak dodaje, sytuacja branży fotowoltaicznej wpływa na to, co dzieje się w sektorze pomp ciepła. – Połączenie tych dwóch technologii jest najbardziej korzystne pod względem kosztów. Biorąc pod uwagę roczne wydatki na eksploatację, naprawy, przeglądy i kredyt, w obecnym systemie to najtańsze rozwiązanie. Zaproponowany nowy system spowoduje jednak, że koszty inwestycyjne fotowoltaiki będą wyższe. To może wpłynąć również na opłacalność pomp ciepła – zauważa Lachman.
Czytaj również: Pompa ciepła. Jak ją zamontować i jakie to koszty?
Na zwrot paneli będziemy czekać dużo dłużej
Zmiany w prawie mogą spowodować, że okres zwrotu inwestycji w panele fotowoltaiczne wydłuży się ponad dwukrotnie. Wynika to z analizy przeprowadzonej na zlecenie Polskiego alarmu Smogowego przez dr Jana Rączkę, byłego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dziś prosumenci wychodzą „na zero” po około sześciu latach. Z wyliczeń eksperta wynika, że od kwietnia 2022 instalacja fotowoltaiczna zacznie przynosić oszczędności dopiero po kilkunastu latach – średnio 13, a dla obecnych cen oferowanych przez najdroższego operatora – 16.
Źródło zdjęcia: JPC-PROD / Shutterstock