Ogromny chaos spowodowany rządowymi dodatkami spadł na samorządy. W większości gmin wnioski rozpatrują pracownicy socjalni. Pisana na kolanie ustawa spowodowała masowe korekty w ewidencji źródeł ciepła, a rodziny sztucznie dzielą się na osobne gospodarstwa, aby dostać więcej pieniędzy. To może spowodować jednak poważne konsekwencje prawne. Z dyrektorką Centrum Usług Społecznych w Myślenicach rozmawiamy o prawdziwych kosztach i konsekwencjach dodatku, który coraz częściej określany jest jako „wyłudzeniowy”.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Obsługa dodatków węglowych w większości gmin spadła na pracowników socjalnych. Jak państwo sobie z tym radzą?
Małgorzata Aleksandrowicz, dyrektor Centrum Usług Społecznych w Myślenicach: Jest tyle pracy, że rejestrujemy dopiero zgłoszenia, które przyszły do nas 26 sierpnia. Jesteśmy aktualnie przy wniosku numer 2258. Do tego trzeba dodać wszystko co zostało złożone po 26 sierpnia, a jeszcze nie jest w systemie. Pracą jesteśmy zawaleni po uszy. To wszystko spada na pracowników, którzy są i tak bardzo obłożeni zadaniami. A tych zadań dokłada im się coraz więcej.
Z całego kraju napływają informacje o sztucznym podziale gospodarstw domowych. Osoby, które prowadziły jedno gospodarstwo, nagle twierdzą, że w rzeczywistości są to dwa, trzy lub więcej gospodarstwa. Wszystko po to, aby otrzymać więcej niż jeden dodatek węglowy, który zresztą zaczyna być określany jako „dodatek wyłudzeniowy”.
Mamy około 120 podań z prośbą, aby wnioski zostawić bez rozpatrzenia. To właśnie sytuacja, gdy osoby najpierw złożyły wnioski na jedno gospodarstwo domowe, a teraz składają odrębne. W pierwszym wniosku była na przykład jedna, sześcioosobowa rodzina. Teraz te osoby proszą, abyśmy tego wniosku nie rozpatrywali i składają kolejne dokumenty z podziałem na dwa gospodarstwa, na przykład 3 + 3 os. Oprócz tego mamy stertę kilkuset wniosków, w których nie zgadza się kompletnie nic. I na weryfikację tego wszystkiego mamy 30 dni.
„Ewidencja zmienia się z godziny na godzinę”
Doszło do cudownego rozmnożenia tych gospodarstw?
Będziemy to dokładnie weryfikować. Ale chyba przez najbliższe 3 lata, a nie 30 dni. Na pewno te osoby doszły do refleksji takiej, że najwyraźniej nie wiedzieli wcześniej, że prowadzą osobne gospodarstwa… Naszym narzędziem do weryfikacji jest baza pomocy społecznej, baza świadczeń rodzinnych czy dodatków osłonowych. Możemy porównywać składy rodzin. W teorii weryfikacja powinna przebiegać sprawnie na podstawie samej Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB -red.), ale ta również się zmienia z godziny na godzinę.
Czyli jakieś narzędzia państwo mają. Rozumiem, że to jest dobra wola, lub brak dobrej woli pracowników urzędu? Skrupulatność lub jej brak? Wyobrażam sobie, że w wielu miejscach w Polsce ktoś machnie ręką i przyjmie te wnioski bez weryfikacji.
Odpowiedzialność pracownika na to nie pozwala. W momencie, gdy ktoś składał wniosek o dodatek osłonowy i został on wypłacony, to wiemy na jaki skład rodziny został ten dodatek przyznany. Jeżeli tu nie będzie spójności to powstanie kolejne postępowanie administracyjne. Jeżeli przyznaliśmy dodatek dla pięcioosobowej rodziny, a teraz ta rodzina jest jednak trzyosobowa, to dbając o finanse publiczne, musimy zweryfikować czy tam nastąpiła jakaś nieprawidłowość. Wzywamy do wyjaśnień, listownie – to każdorazowo 7 złotych wydatku dla gminy. Następnie możemy wszcząć postępowanie o nienależnie pobrany dodatek osłonowy, to kolejne postępowania administracyjne. W tym przypadku może ich być kilkaset.
Czy tak będzie w każdym urzędzie? Wciąż wydaje mi się, że świadczenia będą wypłacane bez weryfikacji.
Być może, ale tylko do najbliższej kontroli NIK-u, która wykaże nieprawidłowości. Wtedy takie nieprawidłowości będą już skutkowały konsekwencjami personalnymi dla odpowiedzialnych pracowników czy dyrektorów.
„Dodatek wyłudzeniowy”: Była jedna rodzina, teraz są trzy
Na ile gospodarstw dzielą się rodziny?
Nie wiem jaki jest rekord, bo rejestrują to różne osoby. Sama rejestrowałam pod jednym adresem 3 gospodarstwa.
Jak to powinno wyglądać w idealnym modelu?
Po pierwsze, CEEB nie może się zmieniać. Była data graniczna, ktoś przewidział w przepisach 6 tys. kary za niedopełnienie tego obowiązku. Zacznijmy respektować obowiązujące prawo. Pierwsza, druga czy trzecia osoba zapłaci te 6 tys. za niezłożoną deklarację i być może to da do myślenia. Po drugie, nie może być swobodnej możliwości zmiany deklaracji. Nagle się okazuje, że ktoś będzie węglem w kominku palić. Po trzecie, jeżeli przyznajemy dodatek węglowy, to przyznajmy go na konkretny piec. Ewentualnie w podziale na wielkość gospodarstwa. Ciekawy był kazus górnika, który dostaje 8 ton deputatu węglowego. O nim też nic ustawa nie wspomina, czy mu przysługuje dopłata, czy nie.
Jak bardzo jesteście zakopani z pracą?
Może ja najpierw wyjaśnię procedurę. Wnioski wpływają na dziennik podawczy w wersji papierowej. Taki wniosek musimy wpisać w odpowiedni program, dokładne dane osobowe, adres itd. Do tej pory dziennik podawczy obsługiwała jedna osoba, teraz są to cztery osoby i dalej jest to za mało. Te osoby ograniczają do minimum swoje pozostałe obowiązki. Ten sam wniosek, kolejna osoba, musi zarejestrować zgodnie z rzeczowym wykazem akt. Kolejna osoba musi wniosek rejestrować w systemie dedykowanym dodatkowi węglowemu. To są każdorazowo przepisywane: numer PESEL, numery konta, adres i dane osobowe. Nic innego nie robimy, tylko siedzimy przed komputerami. Zdarza się, że osoby błędnie podają swój numer PESEL. Jeżeli osoba udostępniła numer telefonu to dzwonimy. Ale nie każdy to robi. Wtedy trzeba znowu napisać pismo, nadać list za 7 złotych z wezwaniem do poprawy wniosku.
„Musimy być ekspertami od węgla”
Tych dodatków, a co za tym idzie waszej pracy, ma być więcej.
Tak, mają być dodatki na m.in. na drewno, olej i pellet. Do ustawy węglowej został wpisany pellet z 85 proc. zawartością węgla kamiennego. I teraz my mamy być specjalistami także od węgla i pelletu. Weryfikować: czy ktoś pali pelletem z 84 proc. zawartością węgla kamiennego czy z 85 proc. Czy w ogóle węglem drzewnym. Jeśli chodzi o pracę to będzie jej jeszcze więcej, kwoty będą zróżnicowane w zależności od źródeł ciepła. Zobaczymy, czy Ministerstwo Klimatu wyciągnie wnioski z aktualnej sytuacji.
Wiadomo, ile wniosków czeka na rejestrację oraz ile zarejestrowanych kotłów węglowych na terenie państwa gminy jest w CEEB?
Średnio, dziennie przyjmujemy ok. 400 nowych wniosków. W ewidencji jest ponad 10 888 zarejestrowanych kotłów na dzień 17 sierpnia 2022 r. Ale tak, jak mówiłam – to się ciągle zmienia, mieszkańcy składają korekty deklaracji.
Czy jest jakieś wsparcie ze strony Ministerstwa, jeżeli chodzi o koszty dodatkowej pracy?
Jest to 2 proc. wypłaconych środków. Zakładając, że będziemy mieć 8 tys. wniosków, każdy po 3 tys. złotych to da 24 miliony. Z tego dwa procent to ok. 480 tys. z przeznaczeniem na obsługę zadania: papier, toner, usługa drukowania wniosków oraz wynagrodzenia dla pracowników. Tą kwotę jeszcze podzielmy na kilka miesięcy pracy, bo nie spodziewam się, żeby to się szybko skończyło.
- Czytaj także: Rząd planuje dopłaty także do innych źródeł ogrzewania. Co wiemy na ten temat? [AKTUALIZACJA]
Praca w soboty, dyrekcja przy okienku
Kiedy będą wypłacone pierwsze dodatki?
To zależy czy ministerstwo jest przygotowane i czeka na te wnioski z pieniędzmi gotowymi do wypłaty, czy nie zaskoczy ich ta kwota. Potem musimy te pieniądze wprowadzić do budżetu gminy. Sesja rady gminy jest planowana na koniec września. A 17 września powinniśmy wypłacić, zgodnie z umową, pierwsze pieniądze.
Czy to jest realny termin?
Wydaje mi się, że nie dostaniemy pieniędzy w tym terminie, ale obym była pozytywnie zaskoczona.
Co by Pani przekazała ustawodawcom? Można przecież takie wsparcie zrobić z głową, a to ewidentnie pisane jest na kolanie, wszystko spada na najniższy poziom urzędów.
Trudno jest o cokolwiek apelować w obecnej sytuacji. Jest nam na pewno bardzo trudno realizować te zadania. Szczególnie jeśli w trakcie ich realizacji one ulegają zmianie. Pojawiają się jakieś poradniki, informacje o planowanej nowelizacji. Jest to nieprzemyślane. Mogę apelować o więcej konsultacji z praktykami.
Czy są jakieś obszary państwa działalności, które szczególnie cierpią ze względu na koncentrację pracowników na dodatkach węglowych?
Przede wszystkim cierpi bezpośredni kontakt z osobami, które do nas przychodzą. Osoby, które tu przychodzą widzą naszą bezradność i zmęczenie. Jesteśmy w okresie przyjmowania ok. 1200 wniosków na świadczenia rodzinne. Do 15 września przychodzą wnioski o stypendia socjalne, pomoc materialna dla uczniów. Do tego fundusz alimentacyjny, to bardzo wytężony czas pracy. Nie pozwolimy sobie na to, żeby nie realizować naszych zadań, takich jak dożywianie w szkołach czy pomoc dla Ukrainy. Ale już na przykład pracownicy z działu promocji są zaangażowani w bezpośrednią obsługę osób, tak samo cała kadra zarządzająca i informatycy. Prawdopodobnie czeka nas praca w soboty oraz nadgodziny.
–
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Krakenimages.com