Kiedy zaczynaliśmy, to założenie było takie, że SmogLab będzie małym organizacyjnym blogiem o powietrzu. O tym, jak małym dużo mówi to, że z ekipą Krakowskiego Alarmu Smogowego umówiliśmy się, że będę się nim zajmował przez jeden dzień w tygodniu.
To miało wystarczyć i przez dłuższy czas serwis był prowadzony w taki właśnie sposób. Szybko okazało się jednak, że wasze zainteresowanie przerosło wszystkie nasze założenia i strona cały czas przyciąga nowe osoby. A ponieważ największą siłą każdego medium są jego czytelnicy, to dzięki wam – temu, że pokazywaliście i polecaliście nas znajomym, podrzucaliście im teksty, ale też ciepłym słowom i informacjom, że jesteśmy w stanie pomóc i coś zmienić, strona stopniowo się rozwijała. Ostatnio przekroczyliśmy poziom 100 tys. użytkowników w ciągu miesiąca. To całkiem sporo jak na niewielkiego bloga, bo jest to zasięg wielu istniejących od lat poważnych portali branżowych.
Korzystając z okazji, za całą tę pomoc chcę wam serdecznie podziękować. A okazją jest to, że zdecydowaliśmy się wykorzystać tę dobrą energię i spróbować rozwinąć bloga w portal. Potrzebne to było tym bardziej, że blogowy układ strony, który prowadzi do natłoku nieuporządkowanych informacji, już dawno przestał wystarczać. Ale zmienia się nie tylko kształt strony. Rozszerzamy także jej tematykę. Wszystko dlatego, że smog nie jest jedyną sprawą, którą trzeba w Polsce załatwić, kiedy chodzi o środowisko. Tych jest bardzo wiele, o czym najmocniej przekonały mnie rozmowy, które odbyłem z ludźmi z Koalicji Dość Trucia. Ci opowiadają historie, w które trudno byłoby uwierzyć, gdyby nie to, że wszyscy wychowaliśmy się w kraju, który wydał Stanisława Bareję. Piszę „załatwić”, bo jak wiecie SmogLab to medium z agendą. Tą dotąd była dbałość o polskie powietrze. Teraz będzie nią dbałość o polskie i nie tylko zresztą polskie – środowisko.
Piszemy – mówiąc krótko i lekko patetycznie, ale szczerze – po to, żeby zmieniać świat na lepsze. Dlatego postaramy się interweniować, kiedy to będzie możliwe, a także pokazywać perspektywę oraz sprawy, które umykają mediom tak zwanego głównego nurtu. Umykają lub giną między problemami zdecydowanie mniej ważnymi, ale uznawanymi za ważniejsze – takimi jak polityka personalna i zmiany na ministerialnych stołkach. Mnie, nas, nie interesuje „kto” coś robi. Interesuje mnie to, „co” ten ktoś robi. Tak było. I tak będzie nadal.
Dziękując wam więc za dotychczasowe wsparcie, mam prośbę byście dali go nam jeszcze więcej. Bez was niewiele zdziałamy. Z wami możemy, jestem o tym przekonany, ukruszyć system tak, jak udało się to zrobić ze smogiem.
Powiem jeszcze, że ze wszystkiego co dla nas robicie, najbardziej cenię ciepłe słowa. Te w świecie internetu, gdzie podstawowym wyposażeniem dziennikarza jest gruba skóra, zapewniają tarczę przed zawodowym wypaleniem i motywację do tego, żeby próbować robić lepiej to, co się robi.
Proszę więc o więcej. A także o wyrozumiałość, bo zanim wszystko się „dotrze” na 100 proc., na pewno kilka razy się pomylimy. Zakładam też, że w portalu są wciąż jakieś techniczne błędy, bo chcieliśmy go uruchomić jak najszybciej. Jeżeli coś wypatrzycie – piszcie proszę na tomasz[at]smoglab.pl.
W innych sprawach też oczywiście piszcie.
***
Post Scriptum. Jeżeli ktoś będzie chciał SmogLab wesprzeć też twardą walutą lub zapłacić za niego, tak jak płaci się za gazetę, to wkrótce uruchomimy crowdfunding. Więcej zadań to większe potrzeby i choć budżet trzymamy na bardzo rozsądnym poziomie, to jest tak, że jedyną metodą finansowania medium, które zapewnia mu pełną niezależność i wolność działania, są jego czytelnicy. To przed nimi powinien odpowiadać każdy autor. Dlatego każda złotówka od was jest warta bardzo dużo.