To pomysł założycieli Formuły E, czyli serii wyścigów bolidów elektrycznych, o której pisaliśmy niedawno. Tym razem tory uliczne chcą zastąpić wymagającymi trasami terenowymi, po których jeździć będą napędza SUV-y. Extreme E, bo tak będą nazywać się rajdy, swój pierwszy sezon zaplanowało na 2021 rok.
Rajdy mają przypominać nieco terenowe wyzwania w rodzaju słynnego Dakaru. Trasy mają być jednak krótsze i całkowicie zamknięte dla publiczności, która i tak miałaby duży problem z dotarciem do miejsc, w których planowane są odcinki rywalizacji. To okolice lasów Amazonii, Arktyka, Sahara, Himalaje i wyspy na Oceanie Indyjskim. Organizacja zawodów w tych lokalizacjach ma zwrócić uwagę na problemy, z którymi borykają się tamtejsze społeczności w związku z globalnym ociepleniem.
Wszystkie samochody mają być napędzane za pomocą odnawialnej energii, a ekipy będą korzystać z dawnego okrętu handlowego, który ma być „pływającym padokiem” rajdów Extreme E. Znajdzie się tam między innymi miejsce na serwis samochodów, zakwaterowanie i biura dla zespołów oraz kierownictwa serii.
– Wierzę, że Extreme E może pomóc uczynić świat bardziej zrównoważonym w szybszym tempie. – mówił jeden z pomysłodawców nowej serii rajdowej Alejandro Agag – były kierowca słynnej formuły IndyCar i współtwórca Formuły E. Dodał, że Extreme E może wpłynąć na rozwój technologii dla aut elektrycznych dzięki testowaniu ich w wymagających warunkach.
Na razie nie znamy nazwisk kierowców, którzy będą brać udział w zmaganiach. Nie wiadomo też, jak dokładnie będą wyglądać samochody, za których zaprojektowanie i produkcję będą odpowiedzialni twócy Extreme E we współpracy między innymi z McLarenem. Znamy natomiast nazwy dwóch partnerów serii – opony dostarczy Continental, a niob (materiał do produkcji baterii) firma CBMM.
Zdjęcie: wizualizacja rywalizacji na jednej z planowanych tras Extreme E. Źródło zdjęcia: Youtube Extreme E