Niewielkie Gorlice to stolica Beskidu Niskiego. Ta malownicza miejscowość na pograniczu polsko-słowackim właśnie pożegnała dobrze już znaną naszym czytelnikom, mobilną instalację płuc Polskiego Alarmu Smogowego. O efekty tych dwutygodniowych odwiedzin pytamy Paulinę Setlak, ekodoradcę miasta Gorlice.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Pani Paulino, gdzie stanęła instalacja i jak wyglądały płuca po 2 tygodniach w Waszym mieście?
Paulina Setlak, ekodoradca miasta Gorlice: Płuca stanęły na rynku w Gorlicach. Mimo , że nie jest to najbardziej zanieczyszczony teren naszego miasta to odwiedza go dużo osób. Byłam zaskoczona wynikami, bo płuca mało ściemniały. Przez ostatnie dwa tygodnie był po prostu bardzo duży wiatr więc płuca były na koniec akcji tylko lekko szare. Przy okazji prowadziliśmy akcje towarzyszące np. rozdawanie ekologicznych toreb, aby móc z mieszkańcami przy tych płucach porozmawiać.
MF: Jak reagowali mieszkańcy na taką instalację?
PS: Dużo osób było niezadowolonych, że płuca w ogóle u nas stoją bo przecież „smog jest wymysłem Unii Europejskiej”. Ale też sporo osób cieszyło się, że instalacja do nas przyjechała i że zwracamy uwagę na problem.
Dbaliśmy o to, aby o akcji było głośno: nasza lokalna telewizja internetowa, strona internetowa miasta, radio, lokalna gazeta – wszędzie tam można było usłyszeć lub przeczytać, że mobilne płuca oddychają na gorlickim Rynku.
Gorlice: nadal dużo do zrobienia
MF: Jak wygląda jakość powietrza w Gorlicach i kwestia wymiany kotłów? Czasu na wymianę jest coraz mniej.
PS:Te dwa tygodnie pokazały, że nie wszystko jest idealnie w Gorlicach jeżeli chodzi o jakość powietrza. Mimo, że u nas na tle innych miejscowości nie ma aż tak olbrzymiego problemu. Osoby, które najbardziej opornie podchodzą do uchwały antysmogowej uważają, że nie powinniśmy podejmować działań bo powietrze jest czyste.
Uważam, że w Gorlicach jest nadal bardzo dużo do zrobienia. Biorąc pod uwagę wyniki kontroli Straży Miejskiej, której czasem towarzyszę podczas kontroli – to problem jest znaczy.
W roku 2022 około 70% kontrolowanych przez nas budynków ogrzewanych paliwami stałymi wyposażonych było w źródła ciepła 1,2 klasy lub pozaklasowe. One powinny być zlikwidowane od 1 stycznia 2023 roku, tak samo jak piece klasy I i II. Coraz częściej spotykamy na kontrolach ogrzewanie gazowe czy pompy ciepła. W tym roku zrealizowaliśmy 85 kontroli, wyniki: 54 źródła ciepła na gaz, 1 elektryczne, 25 kotłów pozaklasowych, 8 klasy 3 lub 4 oraz 4 źródła ciepła spełniające warunki klasy 5 i/lub ekoprojektu.
MF: Jakie działania podejmujecie jako samorząd, aby sytuację poprawić?
PS: Staramy się informować o tym mieszkańców, pomagamy w deklaracjach, sprawdzamy je żeby to szło płynnie. Dużo osób ma problem, ponieważ planowali w tym roku przejść na gaz. Odstraszają ich podwyżki cen, ale także wielu mieszkańców wnioskowało o przyłącza gazowe, a niestety dostali odmowę.
Czytaj także: Przyłącza do gazu dopiero za dwa lata? Przepychanki na linii PGNiG-PSG. Ludzie zostawieni na lodzie
U nas największym problemem są miejsca, gdzie ludzie przez ostatnie 50 lat korzystali z pieców kaflowych i kuchni węglowych. Te osoby nie chcą zmieniać swojego sposobu ogrzewania. To duży problem bo niektórzy nie posiadają instalacji centralnego ogrzewania więc nie mają jak zamontować nowego pieca bez wielkich wydatków. Ten problem dotyka szczególnie najuboższych. Są osoby, które nie mają nawet kaloryfera, tylko kuchnię kaflową w dwuizbowym domu. Staramy się im pomóc w ubieganiu się o jak najwyższe dotacje.
„Płuca otwierają oczy”
MF: Jak wyglądają statystyki wymienionych kotłów?
PS: W Gorlicach wymieniliśmy około 200 pieców na 26 tysięcy mieszkańców, z czego wiele osób mieszka w blokach. Budynków jednorodzinnych mamy około 3,5 tysiąca. Ci którzy mieszkają w blokach mają podłączoną sieć ciepłowniczą. Innym problemem są osoby, które mają kilkuletnie kotły, ale nie sprawdziły ich klasy podczas zakupu. Oni kupili często kotły bezklasowe i teraz nie chcą ich wymieniać. Staramy się ich namawiać, pomagać w dotacjach i formalnościach.
Trzeba też pamiętać, że obecnie na sam kocioł czeka się około 2 miesięcy. Firmy instalatorskie mają terminy przynajmniej na miesiąc do przodu. Więc w najlepszym razie to minimum 3 miesiące. Im bliżej 2023 roku tym te terminy będą się wydłużać.
MF: Czy z perspektywy władz miasta warto zaangażować się w taką kampanię z płucami?
PS: Bardzo polecam taką akcję wszystkim samorządom, bo naprawdę otwiera oczy na problem zanieczyszczenia powietrza.
Czytaj także: Zrzucili się na wspólny las w górach. Będzie chroniony i ogólnodostępny
Zdjęcie tytułowe: Urząd Miasta Gorlice