W tym roku czapa polarna nie roztapiała się tak mocno, jak w ostatnich latach. Mimo to powierzchnia lodu i tak jest w wielu miejscach znacznie mniejsza niż jeszcze 20 czy 30 lat temu. Taka sytuacja stawia pod znakiem zapytania przetrwanie niedźwiedzi polarnych, ale nie tylko sam brak lodu stanowi zagrożenie dla białych niedźwiedzi.
Mniejszy habitat nawet w słabym sezonie roztopów
Kurcząca się czapa polarna sprawia, że niedźwiedzie polarne (Ursus maritimus) tracą swoje naturalne siedlisko. Pokrywa lodowa w Arktyce jest miejscem, na którym niedźwiedzie te zdobywają pokarm i się rozmnażają. Bez pokrywy lodowej gatunek ten nie będzie mógł przetrwać. Z drugiej strony naukowcy szacują, że niedźwiedziowi polarnemu rychłe wymarcie z tego powodu nie grozi.
Niemniej jednak,to właśnie redukcja lodu morskiego odpowiada w dużym stopniu za zmniejszanie się populacji niedźwiedzi polarnych. Niestety, przyszłość nie wygląda wcale różowo, patrząc na to, co od pewnego czasu dzieje się w Arktyce. Z dużym prawdopodobieństwem w ciągu około 35 lat populacja tego gatunku może zmaleć o jedną trzecią. Przyczyną będzie dalszy spadek zlodzenia arktycznych akwenów morskich. Dotyczy to praktycznie całej Arktyki, która prawdopodobnie jeszcze w połowie tego wieku straci stałą pokrywę lodową. Jednym z takich już poważnie zagrożonych miejsc jest Zatoka Hudsona.
W tym roku sezon roztopów był słaby jak na ostatnie lata, co może dać niedźwiedziom polarnym pewne wytchnienie. Jednak i tak nie do końca, bo są miejsca, gdzie lód topi się dość szybko. To właśnie Zatoka Hudsona, gdzie bytują te zwierzęta. W tym roku pokrywa lodowa na tym akwenie zniknęła już w pierwszej połowie lipca i prędko się nie pojawi. Prawdą jest fakt, że w ostatnich latach wymieranie gatunku w tym regionie Arktyki się zatrzymało Jednak wcześniej miał miejsce długotrwały spadek. Dziś populacja niedźwiedzi polarnych w Zatoce Hudsona jest znacznie mniejsza niż jeszcze 25 lat temu. Każde takie silne roztopy na danym obszarze Arktyki będą wywierać presję na gatunek.
Niedźwiedzie grizzly zdobywają Arktykę
Sama redukcja lodu w Arktyce to nie jedyny problem dla tego gatunku. Innym zagrożeniem dla białych niedźwiedzi są gatunki zwierząt, które nie występują w Arktyce. To ich południowi kuzyni – niedźwiedzie grizzly (Ursus arctos horribilis). Ocieplenie klimatu sprawia, że kanadyjska tajga przestaje być jedynym miejscem do życia niedźwiedzi grizzly. Coraz częściej obserwuje się obecność tego gatunku w pobliżu wybrzeży Oceanu Arktycznego, gdzie latem przebywają niedźwiedzie polarne.
Innuiccy traperzy i myśliwi od lat donoszą, że coraz częściej widują na swoich terenach niearktycznych przybyszów z południa. Grizzly nie tylko zdobywają już północny Jukon czy Terytorium Północno-Zachodnie, a nawet ośmielają się wkraczać na Wyspę Banksa. Wyspa ta jest arktycznym regionem, który absolutnie nie jest miejscem dla niedźwiedzi. Naturalnym środowiskiem tych niedźwiedzi są głównie lasy Kanady i USA. Skoro jednak klimat się ociepla, a do tego następuje ekspansja roślinności, to grizzly wkraczają na nowe tereny.
„Niedźwiedzie grizzly przenoszą się na nowe obszary”, powiedział przewodniczący Inuvialuit Game Council Vernon Amos, który dorastał w Sachs Harbour na Wyspie Banksa. Amos w ciągu ostatnich 30 lat swojego życia zaobserwował stopniową zmianę klimatu. Zmianę polegającą na tym, że sezonowe zamarzanie zostało przesunięte z sierpnia na koniec września lub nawet początek października.
Zdobywają też Zatokę Hudsona
Sam region Zatoki Hudsona, który mimo swojego położenia geograficznego cechuje się surowym klimatem, także powoli staje się domem dla grizzly. „Uważam, że jest to całkowicie możliwe, że grizzly mogą być i pojawiają się w północnym Ontario, nawet dalej na wschód”, powiedział dr Douglas Clark z Uniwersytetu Saskatchewan.
Poza zachodnią częścią USA niedźwiedzie grizzly normalnie występują w zachodniej części Kanady, a także w Jukonie i Terytorium Północno-Zachodnim. Występują także na terenach tundrowych, ale w mniejszej liczebności i nie wszędzie, ze względu na ograniczoną ilość pokarmu. Tak więc można je spotkać także w prowincji Nunavut, ale to regiony takie jak np. Kolumbia Brytyjska czy Alberta są największym skupiskiem tego gatunku.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Saskatchewan pokazują, że grizzly kilka lat temu pojawił się w północnej części Manitoby. Dokładnie chodzi tu o Park Narodowy Wapusk. Ten park to region, gdzie lasy świerkowe są dość ubogą formacją ze względu na panujący tam klimat. Na terenie parku występuje też tundra i wiele zamarzniętych przez większość roku jezior i stawów. Sama zresztą nazwa parku wywodzi się z indiańskiego języka, i odnosi się do „białego niedźwiedzia”. Obszary nadbrzeżne Zatoki Hudsona to dom dla polarnych niedźwiedzi. To nie jest siedlisko niedźwiedzi o ciemnym futrze. Badacze przy użyciu kamer w latach 2011-2017 stwierdzili setki przypadków pojawienia się grizzly.
Dlatego też Douglas Clark doszedł do wniosku, że wkrótce niedźwiedzie grizzly zaczną pojawiać się dalej na wschodzie, w prowincji Ontario nad Zatoką Hudsona. „Jest bardzo prawdopodobne, że te niedźwiedzie w północnej Manitobie pochodzą z pierwotnej populacji w Nunavut, która rozszerza się na wschód od wybrzeża Zatoki Hudsona … i na południowy wschód, do Manitoby”.
Surowa konkurencja
Niedźwiedź grizzly i niedźwiedź polarny to dwa zupełnie inne gatunki. Różni ich nie tylko barwa futra, ale sposób poruszania się, tryb życia i dieta. Badania przedstawione w 2015 roku przez Journal of Mammalogy pokazują, że grizzly nie są gośćmi, z których obecności powinny się cieszyć ich arktyczni kuzyni. Przybysze stanowią dla nich konkurencję. Wyniki przeprowadzonych obserwacji pokazują, że grizzly wykazują wyraźną dominację na terenie, gdzie występują niedźwiedzie polarne. Chodzi tu przede wszystkim o konkurencję o pokarm w okresie letnio-jesiennym.
Niedźwiedzie polarne w tym czasie zmuszone są do przebywania na lądzie, gdzie dosłownie zaczynają panować grizzly. W tym czasie białe niedźwiedzie wykazują niezbyt dużą aktywność, starając się nie marnować energii w czasie braku dostępu do lodu morskiego. Najprawdopodobniej właśnie z tego powodu badacze zauważyli brak agresji międzygatunkowej, która nie wynika z tego, że polarne niedźwiedzie są lądzie wolniejsze i mniej zaradne od grizzly. Jeśli występowały przejawy agresji, to dotyczyły one grizzly.
Wyniki badań pokazują, że niedźwiedzie polarne starają się minimalizować konflikty z grizzly. Skutkuje to tym, że mniej więcej połowa przypadków interakcji obu gatunków kończy się wyparciem z danego terenu niedźwiedzia polarnego. Przejawy agresji ze strony niedźwiedzia polarnego dotyczyły niemal wyłącznie samic przebywających z młodymi. Przyczyną tego faktu nie była sama agresja ze strony grizzly. To potrzeba trzymania się miejsc z dala od samców niedźwiedzia polarnego. A to dlatego, że samice same wychowują swoje potomstwo z dala od samca, który może zabić dzieci, uznając je za nie swoje. To naturalne zachowanie u wielu gatunków, np. lwów.
Przegrana walka o pokarm
W jednym i w drugim przypadku bierna postawa gatunku oznacza brak dostępu do pożywienia, i to w sytuacji, kiedy jest ono na wyciągniecie ręki. Wody Oceanu Arktycznego czy też Zatoki Hudsona wyrzucają na brzeg martwe ssaki morskie, na których ucztują grizzly. Niedźwiedzie polarne nie chcą się narażać na skutki walki z intruzami, nie chcą marnować energii na walkę o pożywienie. W efekcie skazują się na głód. Szczególnie gdy chodzi i karmie młodych.
Według Grahama Slatera biologa ewolucyjnego z Uniwersytetu Kalifornijskiego do wymarcia gatunku nie przyczyni się tylko sam brak lodu. To właśnie przegrana konkurencja z grizzly może okazać się gwoździem do trumny. Naukowiec ocenił też na podstawie budowy czaszki niedźwiedzia polarnego, że gatunek ten najprawdopodobniej nie będzie w stanie bazować na diecie roślinnej. Niedźwiedzie grizzly są zwierzętami wszystkożernymi. Dzięki temu łatwo sobie radzą zarówno w lasach tajgi, jak i w surowej tundrze. Mają większe zdolności adaptacyjne, a ekosystem, w którym żyją niedźwiedzie polarne, się kurczy.
–
Zdjęcie: Shutterstock/Galyna Andrushko