Śląski Imielin zbuntował się przeciwko planom Polskiej Grupy Górniczej, która pod 9-tysięcznym miastem chce wydobywać węgiel. Według części mieszkańców kopanie w tym miejscu może zniszczyć domy, drogi i wodociągi. To dlatego, że PGG planuje działać bardzo płytko – w niektórych miejscach zaledwie 180 metrów pod ziemią. Po protestach wygląda na to, że węglowy potentat może odłożyć swoje plany na półkę.
Sprzeciwiających się wydobyciu mieszkańców reprezentuje Stowarzyszenie Zielony Imielin. Społecznicy najpierw walczyli na dwóch frontach – na jednym o uwagę mieszkańców i mediów, na drugim – z zagrażającą im inwestycją. Oznaczało to między innymi starcie z górniczymi związkowcami, którzy liczyli na otwarcie nowego złoża. Pracownicy kopalni „Piast Ziemowit”, która planowała wydobycie w Imielinie, obawiają się utraty pracy. Argumentują, że kopalnia musi się rozrastać, by wydobycie było opłacalne.
Czytaj również: W sześćdziesięciu krajach świata planuje się budowę elektrowni węglowych o łącznej mocy 579 gigawatów
Prawie dwa lata temu PGG prawie dopięła swojego celu. Grupa miała pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wystąpiła też o rygor jej natychmiastowej wykonalności. Aktywiści się nie poddali, zorganizowali kilka głośnych protestów, wysyłali odwołania od decyzji. W listopadzie tego roku inwestycję zablokowała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. PGG nie komentuje na razie tej decyzji, ale mieszkańcy liczą, że spółka nie wróci do wydobywczych planów.
– Protesty mają znaczenie. Trzeba pokazywać, że chcemy stanowić sami o sobie – mówi Alicja Zdziechiewicz z Zielonego Imielina.
Zachęca także do podpisywania petycji w sprawie Imielina, którą można znaleźć TUTAJ.
“Proste pytania” to cykl podcastów, które publikujemy na platformach Spotify, Google Podcasts, Castbox i Spreaker. W kolejnych odcinkach, zgodnie z tytułem, zadaję proste pytania. Odpowiedzi bywają jednak skomplikowane. W centrum uwagi zawsze jest ekologia.
Źródło zdjęcia: Chriss Hoff / Shutterstock