Polska jest drugim najwolniej dekarbonizującym się państwem w Unii Europejskiej. Możliwości naszego kraju są dużo większe niż to, co dzieje się w tej chwili – mówi w wywiadzie dla SmogLabu Izabela Zygmunt z przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Rozmawialiśmy o reformie systemu ETS oraz o tym, w jaki sposób węgiel może pomóc we wprowadzeniu OZE.
Wojna i Europejski Zielony Ład
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Podczas debaty na szczycie TOGETAIR była Pani w opozycji do reszty mówców. Zresztą to była jedna z pierwszych dyskusji nosząca znamiona debaty, nie wszyscy się z Panią zgadzali. Czy wojna w Ukrainie spowolni wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu?
Izabela Zygmunt, Specjalistka ds. Europejskiego Zielonego Ładu, Komisja Europejska Przedstawicielstwo w Polsce: Myślę, że to będzie zdecydowane przyspieszenie. Dlatego, że te same działania, które pozwalają nam zareagować tak jak należy na te wojnę, czyli przestać finansować Rosję poprzez zakupy energii z tamtego kierunku, są tożsame z działaniami związanymi z ochroną klimatu. Dekarbonizacja gospodarki realizuje oba te cele. Mamy wyznaczony horyzont co najmniej 55 proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku. Teraz, wobec wojny za naszą granicą i konieczności uniezależnienia się od paliw kopalnych z Rosji, musimy szybciej realizować zaplanowane wcześniej działania i dołożyć kilka nowych. Mamy gotowy, budowany od lat system polityki klimatycznej. To są mechanizmy, przepisy prawne i aspekty finansowe. One działają i dzięki temu jesteśmy w stanie wrzucić wyższy bieg i dość szybko trwale zakończyć zależność energetyczną od Rosji. Celem jest, by jeszcze w tym roku ograniczyć import gazu z Rosji o 2/3.
MF: Jakie są największe wyzwania i zagrożenia w związku z trwającą wojną? Czy jesteśmy skazani na wysokie ceny prądu i czy one są zagrożeniem dla zielonej transformacji?
IZ: Wojna winduje ceny paliw kopalnych. Im dłużej pozostajemy od nich zależni, tym dłużej jesteśmy skazani na drogi węgiel, gaz czy ropę. Odnawialne źródła energii różnią się od paliw kopalnych tym, że są tańsze i pochodzą stąd. Dziś myśląc o cenach energii z jednej strony szukamy doraźnych rozwiązań osłonowych, a z drugiej – zastanawiamy się, jak szybko jesteśmy w stanie zwiększyć udział odnawialnej energii w miksie energetycznym.
Rozwiązania systemowe
MF: W takim razie, jak szybko Polska jest w stanie zwiększyć ten udział? Czy zdaniem Komisji Europejskiej aktualne tempo jest satysfakcjonujące?
IZ: Polska jest drugim najwolniej dekarbonizującym się państwem w Unii Europejskiej. Możliwości naszego kraju są dużo większe niż to, co dzieje się w tej chwili.
MF: Podczas debaty mówiła Pani o trzech rekomendacjach, które przedstawiła KE w związku z obecną sytuacją. W maju mamy poznać konkretniejsze zapisy. O jakich krokach mówimy i czy może Pani uchylić rąbka tajemnicy?
IZ: Ogólne kierunki zostały przedstawione w komunikacie RE-POWER EU. Pojawiły się już również pierwsze propozycje konkretnych zapisów legislacyjnych: dotyczą one dywersyfikacji i bezpieczeństwa dostaw gazu oraz możliwości jego wspólnych zakupów tego paliwa. Kraje UE będą mogły wejść na rynek jako jeden duży gracz i uzyskać lepszą cenę. Ale to nie wszystko i KE pracuje nad szerszym planem działania. Drugim elementem będą działania amortyzujące szok cenowy. Trzeci element jest bardziej strategiczny. Chodzi o przyspieszenie działań transformacyjnych, rozwoju odnawialnych źródeł energii, poprawy efektywności energetycznej, przede wszystkim budynków, oraz rozwój gazów zdekarbonizowanych: biometanu i wodoru.
MF: Państwo raczej mówią o systemowych działaniach. Tymczasem MAE zaproponowała 10 kroków skupiając się na działaniach indywidualnych. One wyglądają bardzo dobrze na papierze i w wyliczeniach. Trudno jest jednak je realizować, ponieważ opierają się na indywidualnych wyborach konsumentów energii.
IZ: Domeną KE jest budowanie systemowych rozwiązań. Oczywiście wspieramy indywidualne działania służące ograniczeniu zapotrzebowania na paliwa kopalne, jednak trzeba wziąć pod uwagę kompetencje Komisji Europejskiej. Nie ustalamy np. limitu prędkości na drogach państw członkowskich, to kompetencje poszczególnych krajów. Natomiast trzeba zachęcać do ich realizacji. Jeśli czujemy się bezsilni wobec tej wojny, to to są konkretne rzeczy, które możemy zrobić. Jechać wolniej, skręcić kaloryfer czy wybrać rower.
Czytaj również: Praca z domu, tańszy zbiorkom i ograniczenia prędkości. 10 kroków do zmniejszenia zużycia ropy
ETS jak komunizm?
MF: Unijny System Handlu Emisjami podczas debaty porównano do komunizmu. Czy Pani zdaniem to słuszna analogia? Czy czeka nas reforma tego systemu?
IZ: Myślę, że to porównanie jest bardzo frywolne, gdzie są te podobieństwa? ETS to nie jest system ani ustrój polityczny. Zmiany w handlu uprawieniami na pewno nastąpią. W ramach pakietu Fit For 55 zostały zaproponowane rozwiązania mające dostosować system EU ETS do celu, który sobie wyznaczyliśmy. Tym celem jest ograniczenie emisji do 2030 roku co najmniej o 55 proc. Dla sektorów objętych systemem EU ETS oznacza to podwyżkę celu redukcyjnego z 43 proc. do 61 proc. Żeby podwyższony cel klimatyczny udało się w terminie osiągnąć, system ETS musi działać inaczej niż do tej pory. Z jednej strony Komisja zaproponowała przyspieszenie wycofywania uprawnień z rynku, w sposób proporcjonalny do założonego celu. Zmniejszająca się podaż uprawnień oznacza , że ceny prawdopodobnie będą dalej rosły…
MF: Przepraszam, że przerwę. Pani mówiła dzisiaj, że to dobrze. Że ten mechanizm właśnie ma polegać na tym, że emisje są drogie, bo ich produkcja ma się nie opłacać.
IZ: Tak bym tego nie ujęła. Ceny uprawnień będą na takim poziomie, żeby tam, gdzie jest to efektywne ekonomicznie, źródła oparte na paliwach kopalnych były zastępowane źródłami odnawialnymi. Po to mamy system rynkowy, aby to rynek decydował, gdzie emisje mogą być zredukowane najniższym kosztem i gdzie powinny wobec tego być redukowane w pierwszej kolejności.
Reforma systemu ETS
MF: Generuje też konkretne wsparcie finansowe dla niektórych krajów członkowskich.
IZ: Tak. Drugą rolą tego systemu jest generowanie przychodów budżetowych, które finansują transformację. W tym obszarze również zaproponowane zostały zmiany, które dotyczą między innymi Funduszu Modernizacyjnego. W nim zgromadzone są pieniądze z części uprawnień sprzedawanych w całej UE. Te środki trafiają do dziesięciu państw o największych potrzebach, z czego Polska – największy beneficjent – otrzymuje ponad 40 proc. W zeszłym roku były to dodatkowo niemal 3 miliardy złotych, oprócz 25 miliardów ze sprzedaży „polskich” uprawnień. W ramach zaproponowanej reformy EU ETS Fundusz Modernizacyjny ma zostać ponad dwukrotnie zwiększony. Tak, aby państwa, które mają większe wyzwania, mogły korzystać ze zwiększonych środków, finansując transformację. To rozwiązanie zwiększa poziom solidarności w systemie.
Inna propozycja reform to pomysł rozszerzenia opłat za emisje na budynki i transport drogowy. To jest chyba ten element pakietu Fit For 55, który budzi najwięcej kontrowersji. Jednak on ma swoje uzasadnienia i będzie kolejnym mechanizmem redystrybucyjnym w ramach systemu. Jego częścią jest stworzenie Społecznego Funduszu Klimatycznego na łagodzenie społecznych skutków transformacji. Nasz kraj dostałby z tego funduszu znacznie więcej niż suma, którą do niego wpłacimy. Ponadto opłaty za emisje z budynków i transportu wchodziłyby w życie dopiero po 2025 roku, więc mamy czas, aby się przygotować. Czas na stworzenie alternatyw, bo przecież chodzi o to, aby ludzie tych kosztów ostatecznie nie musieli ponosić. Rozszerzenie opłat za emisje byłoby szczególnie ważne w państwach jak Polska, które mają problemy z redukowaniem emisji z transportu, które właściwie cały czas u nas rosną.
Węgiel i skok w OZE
MF: Bardzo chętnie jest ostatnio cytowany pan Timmermans. Wiceprzewodniczący KE powiedział, że kraje takie jak Polska, być może powinny dłużej zostać przy węglu. Jednak cytujący Timmermansa zapominają o drugiej części tego cytatu.
IZ: Trzeba patrzeć na kontekst tej wypowiedzi. Chodzi o to, aby uniknąć uzależnienia się od gazu ziemnego. Kilka państw UE, w tym Polska widziało gaz jako paliwo przejściowe i planowało inwestować ogromne środki w tym kierunku. Kraje te walczyły, aby gaz był uwzględniony w unijnej taksonomii, żeby dało się inwestować infrastrukturę gazową z funduszy unijnych. Znaleźliśmy się na kursie na długotrwałe uzależnienia od gazu, a przecież chcemy się od niego uwolnić. W tym kontekście pojawia się myśl o węglu, jednak trzeba przytaczać całość tej wypowiedzi.
W określonych warunkach węgiel może być czynnikiem, który pozwoli nam wykonać skok w OZE na dużo większą skalę niż planowano, z pominięciem etapu przejściowego, który miał polegać na wykorzystaniu gazu. Na tym etapie wciąż potrzebujemy sterowalnych mocy w systemie energetycznym i być może rozwiązaniem jest nieznaczne przedłużenie żywotności części bloków węglowych. Tylko nie w roli podstawowych źródeł, które generują 70% energii, ale raczej w roli stabilizującej rezerwy. Przedłużenie o kilka lat funkcjonowania tych źródeł węglowych będzie miało swój koszt w postaci wyższych emisji. Ale jeśli w połączeniu ze znacznym przyspieszeniem rozwoju OZE pozwoli uniknąć budowania nowych bloków gazowych i długotrwałego uzależnienia od kolejnego paliwa kopalnego, w ostatecznym rachunku emisji będzie mniej. Nadrzędnym celem jest jednak przejście na odnawialne źródła.
Rozmowa odbyła się 20 kwietnia 2022 roku.
Czytaj również: Bałtyk da więcej prądu niż Bełchatów? „Źródło energii mamy za darmo”
–
Zdjęcie: Elektrownia Kozienice CameraCraft/Shutterstock