Prezydent Brazylii zabrał głos w sprawie rekordowej serii pożarów, która trawi Puszczę Amazońską. Winą obarczył przedstawicieli organizacji pozarządowych, którzy jego zdaniem mają chodzić do lasu z kamerami, a następnie wywoływać pożary specjalnie po to, by móc je nagrać i umieścić w internecie.
W Amazonii doszło od początku roku do ponad 70 tys. pożarów. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia naliczono ich 10 tys. i brazylijska agencja INPE mówi już o rekordowej serii. Pożary przyciągnęły uwagę światowej opinii publicznej po tym, jak czarny dym przyćmił niebo nad São Paulo i zwrócono uwagę, że widać go nawet z kosmosu. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, który w kraju cieszy się przydomkiem „Kapitan Piła Łańcuchowa” postanowił zabrać więc zabrać głos w tej sprawie.
Wyjaśnił, że przypuszcza, że powodem pożarów mogą być celowe podpalenia, za którymi stoją organizacje pozarządowe. Ich celem miałoby być – zdaniem Jaira Bolsonaro – postawienie go w niekorzystnym świetle. Wspomniał także, że takie grupy mogą wychodzić do puszczy z kamerami i podpalać go specjalnie po to, by później móc to nagrać i wrzucić do internetu. Wspomniał także, że może chodzić o zemstę za decyzje o zmniejszeniu finansowania dla NGO’sów.
Dopytywany nie przedstawił jednak żadnych dowodów mogących potwierdzić tę tezę.
– Może, nie potwierdzam tego, ci ludzie (z organizacji pozarządowych) prowadzą działania kryminalne, by postawić mnie w niekorzystnym świetle, by postawić w nim rząd Brazylii. – mówił reporterom i dodawał, że przeciwko Brazylii jest na świecie toczona wojna informacyjna.
Bolsonaro objął urząd 1 stycznia bieżącego roku. Od początku zapowiadał zmianę polityki wobec Puszczy Amazońskiej i zwiększenie jej eksploatacji, a nawet inwestycje górnicze w rezerwatach. Za słowami przyszły czyny i od kilku miesięcy raportowano o rekordowych wycinkach prowadzonych w Amazonii. Kiedy te zdobyły sobie uwagę świata Jair Bolsonaro zwolnił szefa agencji INPE, która zajmowała się monitorowaniem wycinek. W jego miejsce mianował lojalnego wojskowego.
Jako jeden z możliwych powodów obecnej serii pożarów wskazuje się właśnie zmianę polityki. Członkowie rządu często deklarują lub sugerują, że sympatyzują z ludźmi chcącymi eksploatować puszczę. W ślad za nimi poszło rozluźnienie polityki i na przykład służby zajmujące się ochroną środowiska nakładają coraz mniej kar. Efektem ma być między innymi to, że korzystają ludzie zainteresowani wypalaniem puszczy i w tym roku robią z wyjątkowym rozmachem.
Choć trzeba pamiętać, że na razie są to tylko domysły i trzeba poczekać na ich ewentualne potwierdzenie.