Powiat kłobucki znajduje się na północy województwa śląskiego, niedaleko Częstochowy. Choć region ten nie wszystkim może być znany, jego mieszkańcy i mieszkanki zmagają się z problemem, o którym nad Wisłą trudno zapomnieć. Szczególnie w sezonie grzewczym. O jakości powietrza w powiecie kłobuckim, a także o potrzebie zaangażowania społecznego na rzecz jej poprawy, rozmawiamy z Piotrem Marcinkowskim z Kłobuckiego Alarmu Smogowego.
Po wrześniu, który w tym roku w Polsce był wyjątkowo ciepły, nadszedł październik… a z nim początek sezonu grzewczego. Przed kilkoma dniami, późnym wieczorem, po raz pierwszy tej jesieni ujrzeć mogliśmy, jak liczne punkty na mapie naszego kraju – w popularnej aplikacji dotyczącej jakości powietrza – przybierają barwy od żółtej, po czerwoną i brązową. Zaciemnienie dominowało na południu kraju, choć i w centralnej Polsce czujniki odnotowały pogorszenie się jakości powietrza.
Nie pierwszy raz. Problem jest dobrze rozpoznany: za emisje pyłów zawieszonych (mierzonych najczęściej jako PM10 i PM2.5, w zależności od średnicy cząstek) odpowiada przede wszystkim spalanie węgla i drewna w domowych kotłach. Jednym z licznych miejsc w Polsce, w których mieszkańcy martwią się jakością powietrza, jest powiat kłobucki (w woj. śląskim).
O tym, dlaczego potrzebne było zaangażowanie społeczne wymierzone w problem, rozmawiamy z Piotrem Marcinkowskim z Kłobuckiego Alarmu Smogowego.
Smog i obawy o zdrowie. „Mieszkańcy mają prawo być zaniepokojeni”
– Kłobuck i okolice nie posiadają niestety żadnej stacji monitorującej należącej do GIOŚ. Dysponujemy jednak danymi z czujników firmy Airly, które nierzadko dosłownie alarmują nas o złej jakości powietrza. Gdy przy przedszkolu pojawia się przekroczenie trzykrotne, jeśli chodzi o pyły zawieszone PM10, to mieszkańcy mają prawo być zaniepokojeni – opowiada SmogLabowi Marcinkowski. – I nie mówię o godzinach późnowieczornych, ale o takich, w których przedszkole jeszcze działa. Nawet w okolicach jedenastej czy południa można spotkać odczyty rzędu nawet 160 µg/m3 – zwraca uwagę aktywista.
„Wczoraj w punkcie pomiarowym Elizy Orzeszkowej 44, gdzie znajduje się przedszkole, doszło do ogromnego skoku zanieczyszczeń PM10 i PM2,5. Na szczęście było to około 17-18. Miejmy więc nadzieję, że dzieci nie oddychały tak zanieczyszczonym powietrzem” – brzmi jeden z alarmujących wpisów z poprzedniego sezonu grzewczego, który znajdujemy w mediach społecznościowych lokalnego alarmu.
Od informowania w mediach społecznościowych, po lokalny alarm smogowy i akcje społeczne
Piotr Marcinkowski swoją działalność na rzecz powietrza zaczynał od informowania w mediach społecznościowych o złej jakości powietrzu. Z czasem poszedł krok dalej i zainicjował powstanie lokalnego alarmu smogowego. Inicjatywa dziś jest częścią Polskiego Alarmu Smogowego i lokalnie współpracuje między innymi z działającym po sąsiedzku Częstochowskim Alarmem Smogowym.
– Alarmowałem o bieżących pogorszeniach jakości powietrza w mediach społecznościowych. Było to jednak dla mnie tak przerażające, że w końcu pchnęło mnie do większego zaangażowania. Kłobucki Alarm Smogowy musiał powstać dla mieszkańców powiatu kłobuckiego i poszczególnych gmin – mówi nam Marcinkowski.
– Martwiło mnie też to, że mamy tutaj wiele rozwijających się gmin, w których jednak za mało uwagi poświęca się jakości powietrza. A to przecież sprawa, która bezpośrednio przekłada się na zdrowie nas wszystkich – podkreśla. W początkach działalności Kłobuckiego Alarmu Smogowego pomógł także udział w Akademii Alarmów Smogowych. Jest to inicjatywa, która ma na celu wsparcie i rozwój inicjatyw społecznych funkcjonujących w ramach Polskiego Alarmu Smogowego. Wspiera nowe grupy obywatelskie, które zawiązują się, by działać na rzecz poprawy jakości powietrza w Polsce.
„Ludzie chcą wymieniać źródła ciepła, chcą docieplać domy. Urzędnicy powinni ruszyć i aktywnie ich wspierać”
– Ludzie chcą wymieniać źródła ciepła, chcą docieplać domy. Urzędnicy powinni ruszyć i aktywnie ich wspierać. Często jednak bywa tak, że, dzwoniąc do gminy, usłyszymy, że gmina nie udziela w tym zakresie informacji. Nie prowadzi bowiem punktu obsługi programu Czyste Powietrze. Tak nie powinno być – uważa Marcinkowski.
Lokalny alarm smogowy stara się uświadamiać mieszkańców powiatu kłobuckiego, jeśli chodzi o sam problem smogu, jak również rozwiązania pozwalające obniżyć emisje zanieczyszczeń. Na to pozwala wymiana źródła ciepła, ale również termomodernizacja budynku. Warto wykonać jedno i drugie, poczynając od oceny stanu budynku i poprawy ocieplenia.
Latająca kamera termowizyjna wymierzona w straty ciepła
Wyróżniającą się akcją, którą współtworzył Kłobucki Alarm Smogowy, było prowadzenie termowizji z użyciem drona. Pozwoliło to na wskazanie problematycznych strat ciepła także w tych miejscach, które mogą być trudno widoczne z ziemi. Akcje prowadzono wspólnie z Częstochowskim Alarmem Smogowym, w ramach projektów w programie „Nasze powietrze”, finansowanym ze środków Clean Air Fund.
– Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z tego, z jakimi stratami wiąże się słabe ocieplenie budynku. Szczególnie widoczne stało się to przy wzroście cen węgla. Korzystając z kamery termowizyjnej w dronie, pokazywaliśmy mieszkańcom regionu, że stan ocieplenia budynku ma znaczenie. Realnie przekłada się na ilość spalonego paliwa i stan budżetu domowego – mówi SmogLabowi Marcinkowski.
O akcjach z wykorzystaniem drona, prowadzonych wspólnie przez Częstochowski Alarm Smogowy i Kłobucki Alarm Smogowy, pisaliśmy więcej na SmogLabie na wiosnę. – Termowizja z użyciem drona pozwala zobaczyć ubytki cieplne. Jednak żeby korzyść dla mieszkańca była jak największa, wykonujemy przy okazji inspekcję budynku w świetle widzialnym. Pozwala to bardziej kompleksowo ocenić stan budynku – mówił nam wówczas Hubert Pietrzak z Częstochowskiego Alarmu Smogowego.
– Na przykład na opublikowanym przez nas filmie widzimy dokładnie, że ucieczka ciepła bierze się z widocznego uszkodzenia dachówek. Zestawienie dwóch obrazów pozwoliło lepiej zlokalizować nieszczelność – opowiadał nam Pietrzak.
_
Zdjęcie: Krzysztof Winnik / Shutterstock.com