Węgiel z kopalni „Adamów” w Wielkopolsce będzie wydobywany tylko do końca tego roku. Na terenie likwidowanej odkrywki mają powstać projekty OZE. Po decyzji spółki, której większościowym udziałowcem jest Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK), pojawiają się pytania – co dalej z istniejącymi i planowanymi kopalniami? Firma nadal stara się o utworzenie odkrywki „Ościsłowo”.
Spółka ZE PAK, której głównym akcjonariuszem jest miliarder i właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz-Żak, deklaruje, że idzie w zieloną stronę. Zamknięcie kopalni „Adamów” i wykorzystanie tego terenu pod projekty OZE ma być jednym z pierwszych ekologicznych kroków.
Odkrywka dostarczała węgiel do elektrowni o tej samej nazwie, która została wyłączona w 2017 roku. Działalność „Adamowa” przedłużono, żeby zapewnić płynne dostawy surowca do elektrowni „Pątnów”. „Jednak bieżąca i przewidywana sytuacja na rynku energii nie generują impulsów do utrzymywania obecnego potencjału w segmencie wydobycia” – pisze spółka w swoim komunikacie. Jak czytamy, wydobycie przestaje się opłacać. ZE PAK wśród powodów wymienia malejące zużycie energii, wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 i konkurencję ze strony taniejących OZE oraz gazu.
Czytaj także: Dwa polskie jeziora znikają. Tam, gdzie była woda, widać suchą ziemię
Na stronie spółki ZE PAK można przeczytać, że „3 kwietnia 2019 roku, podpisano w Koninie Porozumienie na rzecz sprawiedliwej transformacji energetycznej Wielkopolski Wschodniej. (…) Porozumienie miało na celu poszukiwanie możliwości rozwoju energetyki pochodzącej z odnawialnych źródeł energii, przechodzenie na nisko lub zeroemisyjną gospodarkę, będącą alternatywą dla węgla”. Firma zaznacza, że w ostatnich latach zamknęła nie tylko Elektrownię „Adamów”, ale także trzy bloki Elektrowni „Pątnów” i dwa turbozespoły Elektrowni „Konin”.
„Ościsłowo” – 1580 ha dziury w ziemi, wycięte lasy, wysiedlone wsie
Jednocześnie spółka wciąż stara się o pozwolenie na otwarcie kopalni odkrywkowej „Ościsłowo”. – To będzie całe 1580 hektarów dziury w ziemi. Trzeba wyciąć 250 hektarów lasu i zniszczyć znajdujące się tutaj cmentarzysko megalityczne. Zabytek sprzed pięciu tysięcy lat! – mówił w rozmowie ze SmogLabem Józef Drzazgowski ze Stowarzyszenia Eko-Przyjezierze, który od lat walczy o to, żeby na pograniczu Wielkopolski i Kujaw nie powstawały kolejne kopalnie. – Będzie trzeba wysiedlić kilka miejscowości. Będzie brakowało wód głębinowych. Dołóżmy do tego fakt, że znajdujemy się na terenie o najniższym poziomie opadów. Przez to może upaść miejscowe rolnictwo i przetwórstwo. I wszystko po to, żeby dostać się do 28,8 milionów ton węgla – dodawał.
Czytaj także: Kopalnia odkrywkowa pozbawi Czechów wody? Jest zgoda na jej dalszą działalność
Zapytaliśmy spółkę ZE PAK, czy pomimo swoich „zielonych” planów, nadal planuje otwarcie odkrywki „Ościsłowo”. Czekamy na odpowiedź.
Drzazgowski: nie uwierzę w dobre chęci, dopóki ZE PAK nie zrezygnuje z „Ościsłowa”
– Z jednej strony pan Solorz-Żak idzie w dobrym kierunku, ale z drugiej mam wrażenie, że kopalnia „Adamów” będzie zamknięta wyłącznie przez wysokie opłaty za emisje CO2. Jakby nie one, to ZE PAK by dalej ten węgiel wydobywał i palił – mówi Józef Drzazgowski. – W „Adamowie” po zamknięciu elektrowni zostało zaledwie 9 milionów ton węgla. Spółka planowała zamknąć odkrywkę wcześniej, a jednocześnie otworzyć „Ościsłowo”, gdzie jest ponad 28 milionów ton. Dzięki naszej interwencji udało się ich przekonać, żeby wykorzystali ten węgiel, który już wydobywają, zamiast eksploatować kolejne złoża – tłumaczy.
Sprawa „Ościsłowa” wciąż jest nierozwiązana. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska już kilkukrotnie przekładała termin wydania pozwolenia środowiskowego. Ostatni miał upłynąć w czerwcu tego roku, ale – jak mówi Józef Drzazgowski – ZE PAK sam poprosił o przedłużenie go do końca grudnia.
– Jeśli spółka rzeczywiście chce przejść zieloną transformację, powinna od razu wycofać się z planów budowy „Ościsłowa” i odebrać dokumentację z GDOŚ. Dopóki tego nie zrobi, nie uwierzę w ich dobre chęci i nawet najlepsze kampanie PR tu nie pomogą – komentuje Drzazgowski.
Zwraca uwagę także na to, że ponad 70-letnia działalność kopalni i elektrowni miała wpływ na zdrowie mieszkańców, doprowadziła do wyschnięcia jezior, degradacji przyrody, upadku rolnictwa i turystyki. – Teraz oczekujemy od ZE PAK-u i rządu, bo oni wszyscy dołożyli rękę do katastrofy, żeby zaczęli naprawiać szkody górnicze – mówi. Jak podkreśla, sprawiedliwa transformacja za unijne pieniądze nie może polegać na tym, że jedna firma skorzysta z Platformy Węglowej, czyli inicjatywy Komisji Europejskiej mającej pomóc regionom górniczym.
– Jestem za tym, żeby zakładali farmy wiatrowe, słoneczne, inwestowali w wodór. Ale to nie wystarczy. Trzeba jeszcze naprawić to, co się zniszczyło i wypłacić odszkodowania za straty w rolnictwie i turystyce – komentuje Drzazgowski i dodaje: Wszyscy na tej transformacji musimy zyskać.
Zdjęcie: Bartłomiej Rybacki/Shutterstock