Morze Śródziemne jest teraz niemal tak ciepłe, jak Zatoka Meksykańska. Tak wysoka temperatura wody może mieć bardzo poważne konsekwencje zarówno dla życia morskiego, jak i dla turystyki, z której żyje region.
Jeszcze wiosną tego roku nad Morzem Śródziemnym było rześko. W marcu i kwietniu często padał deszcz, dzięki czemu susza do krajów śródziemnomorskich przyszła później niż w ostatnich latach. W tej chwili wiosenne opady nie mają już znaczenia, bo nad Morzem Śródziemnym jest nie tylko piekielnie gorąco, ale też sucho. Pojawiają się także pierwsze pożary. Ostatnio doszło do nich m.in. w Grecji, czy na zachodzie Turcji. Ogień pojawił się też w Portugalii i we Francji.
Morze Śródziemne rozgrzało się do czerwoności
Równie poważnym zagrożeniem jak pożary, są temperatury wód Morza Śródziemnego. Akwen mierzy się z bezprecedensową falą upałów. Chodzi dokładnie o morską falę upałów, czyli zjawisko polegające na okresowym wzroście temperatur powierzchni morza lub oceanu przez dłuższy okres czasu.

27 czerwca średnia temperatura wód Morza Śródziemnego osiągnęła 26,4 st. C, co jest wartością rekordową dla tego miesiąca. Zwykle o tej porze roku basen śródziemnomorski ma 23 st. C. Największe anomalie objęły zachodnią część akwenu. Tam, jak pokazuje powyższa mapa, temperatury były i w tej chwili są (początek lipca) nawet o 6 st. C wyższe od średniej. Oznacza to, że woda jest praktycznie tak samo gorąca, jak w Zatoce Meksykańskiej. W niektórych miejscach Morza Tyrreńskiego u wybrzeży Włoch woda rozgrzała się do 29 st. C! To typowe wartości dla tropikalnych wód wokół Indonezji, Filipin czy półwyspu Jukatan.
W większości obszaru Morza Śródziemnego temperatura przekracza obecnie 25 stopni. Tylko niewielka część Morza Egejskiego ma ujemną anomalię temperatury. Warto przy tym dodać, że nie tylko Morze Śródziemne jest nadnaturalnie ciepłe. Podobnie jest w wodach Zatoki Biskajskiej. Tam też anomalie sięgają 5-6 st. C, co w praktyce oznacza, że woda ma 23-24 stopnie, a nie 17-18 stopni. Mniejsze, ale równie wysokie są odchylenia temperatur wód Morza Czarnego. W pobliżu ujścia Dunaju woda jest 2 stopnie cieplejsza niż być powinna, ma więc 23 stopnie. Jedynie Bałtyk jest w tym roku chłodny, co pewnie wielu z nas nie cieszy.
- Czytaj także: Urlop na południu? Ekstremalne upały zbierają żniwo w Grecji, gorąco też na Cyprze i we Włoszech
Jak do tego doszło?
Oczywiście powodem jest globalne ocieplenie. Ostatnich kilkanaście miesięcy to świat cieplejszy o 1,5 stopnia względem ery preindustrialnej. Maj był o 1,4 st. C cieplejszy w stosunku do czasów preindustrialnych, podobnie zresztą jak czerwiec. To oznacza konsekwencje, jak m.in. rekordowa temperatura wód Morza Śródziemnego. Mechanizm, który do tego doprowadził, to tzw. kopuła cieplna (z ang. heat dome).

Kopuła cieplna to nic innego jak silny, długotrwały antycyklon, czyli wyż baryczny. Utrzymuje on w sobie ciepłe masy powietrza. Jak pokazuje powyższy schemat, wysokie ciśnienie sprawia, że ciepłe masy powietrza pochodzenia zwrotnikowego (w tym przypadku znad Sahary) są przez to ciśnienie dociskane do powierzchni ziemi. Powietrze – z racji działania wysokiego ciśnienia, nie unosi się, lecz opada. W ten sposób ulega kompresji i jego temperatura rośnie. Kopuła taka działa podobnie jak pokrywka garnka lub szklany klosz – zatrzymuje ciepło w obrębie swojego działania.
To naturalne zjawisko, ale globalne ocieplenie powoduje, że dziś kopuły cieplne są o wiele częstsze niż kiedyś. Powodem jest po prostu przesuwanie się stref klimatycznych w kierunku biegunów, co skutkuje wkraczaniem na północ wzorców pogodowych typowych dla regionów zwornikowych. Niemałą rolę odgrywa coraz cieplejsza Arktyka. Wysokie temperatury na biegunie północnym sprzyjają spowalnianiu prądu strumieniowego (jet streamu), co skutkuje blokowaniem wzorców pogodowych. To przez nie w Wielkiej Brytanii wiosna była wyjątkowo sucha, w Polsce było zimno, a we Włoszech wiosną występowały powodzie.
Prof. Piskozub: „Niebezpieczne dla morskich organizmów”
Taka sytuacja na Morzu Śródziemnym oznacza poważne konsekwencje. Morska fala upałów stwarza bowiem wrogie dla życia środowisko, o czym mówi dla SmogLabu prof. dr hab. Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk: – Tego rodzaju „morskie fale upałów” są zawsze niebezpieczne dla morskich organizmów. Mam na myśli nie tylko ryby, ale także bezkręgowce, plankton, koralowce, itp. Żyjąc w danym rejonie, przystosowane są do jego zakresu temperatur, a fala upałów może oznaczać wykroczenie poza zakres, w którym dane gatunki mogą żyć.
Krótko mówiąc, jeśli morskie fale upałów staną się normą, ulegną nasileniu, to doprowadzą do ogromnych strat w Morzu Śródziemnym. Szczególnie w kontekście planktonu, co miałoby poważne i kaskadowe konsekwencje dla ekosystemów oraz klimatu. Plankton jest podstawą morskiego łańcucha pokarmowego i odgrywa kluczową rolę w produkcji tlenu oraz obiegu węgla. Jego zniknięcie doprowadziłoby do trudnej do wyobrażenia katastrofy ekologicznej i do poważnych zakłóceń w globalnym klimacie. Temperatury na Ziemi jeszcze bardziej by wzrosły.
– Morskie fale gorąca o tej skali w Morzu Śródziemnym mają znaczący wpływ na życie w tych akwenach. W przeszłości odnotowaliśmy negatywny wpływ takich zjawisk: masowe wymieranie gatunków, zanik łąk morskich i choroby na farmach małży. Jest prawdopodobne, że zobaczymy podobne skutki trwającej fali gorąca – mówi dr Kathryn Smith ze Stowarzyszenia Biologów Morskich Wielkiej Brytanii.
Morze Śródziemne gotuje nam piekielne wakacje
Gorące Morze Śródziemne oznacza kłopot także dla tych, którzy wybierają się na wczasy nad ten akwen; do rozgrzanej dziś Hiszpanii, Francji, czy Włoch. I tu też problem stanowią zmiany w życiu morskim.
– Sytuację pogarszają dwa dodatkowe czynniki: mniejsza ilość tlenu w gorętszej wodzie (prosta konsekwencja praw fizyki) oraz większe zakwity gatunków sinic lubiących cieplejszą wodę i produkujących toksyny zwalczające konkurencję, które są także szkodliwe dla ludzi – mówi prof. Piskozub pytany przez SmogLab.
To oczywiście niejedyny dla nas problem. Chodzi też przecież o nasz komfort i bezpieczeństwo wczasowania na południu Europy.
– Przybrzeżne morskie fale upałów są zawsze spowodowane „prawdziwymi” lądowymi upałami. I tak jest także tym razem. Dla turystów z Polski powoduje to szczególnie ekstremalne warunki termiczne, do których nie są przyzwyczajeni. A jednocześnie morze, w którym chcieliby się ochłodzić, niekoniecznie daje ulgę, a czasem może być nawet niebezpieczne. Oprócz sinic także liczne bakterie chorobotwórcze znajdują dobre warunki rozwoju w wodzie morskiej, gdy jest ona bardzo ciepła – dodaje prof. Piskozub.
Innym problem, który wiąże się z takimi temperaturami, to burze i wichury, które pojawią się jesienią. Kiedy morze zacznie się wychładzać, będą tworzyć się silne burze i wichury, a nawet „medikany”, czyli mniejsze wersje huraganów (równie zresztą niebezpieczne, jak te u wybrzeży USA). Kolejne przykre konsekwencje to możliwe powodzie genueńskie. Taką powódź, która powstała na skutek zderzenia się zimnych mas powietrza z rozgrzanymi po lecie wodami Morza Śródziemnego, przeżyliśmy w ubiegłym roku.
–
Zdjęcie tytułowe: Mazur Travel/Shutterstock