Dziś przyznają to już prawie wszyscy: od węgla trzeba odchodzić. Nawet prezydent i premier zaprzestali deklaracji o wieczystym przywiązaniu do węgla. Ostatnim bastionem jego obrony pozostała Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla, która zawzięcie podważa wszystkie dowody na szkodliwość palenia węglem. Idée fixe Izby stała się krakowska uchwała antysmogowa – pisze prof. Piotr Kleczkowski.
Rok temu Izba opublikowała na swojej stronie tekst, w którym nieudolnie usiłowała wykazać, że krakowska uchwała nie przyniosła spodziewanych efektów, a wydatki zostały zmarnowane. Ostatnio Izba nazbierała nowej amunicji i postanowiła ją wystrzelić szerzej. Napisała nowy tekst pod tytułem „Analiza poziomu stężenia pyłów typu PM10, PM2,5 oraz benzo(a)pirenu w głównych miastach województwa małopolskiego”, który opublikował Portal Samorządowy. O ile poprzedni tekst był nieudolny, to obecny zawiera dane wyssane z palca, a może z węgla. Całkowicie fałszywe dane powodują, że pieczołowicie zbierana przez Izbę amunicja okazała się workiem ze ślepakami. Przejdźmy do faktów.
Czytaj także: “Atak węgla w czasach zarazy”. Prof. Kleczkowski odpowiada Izbie Sprzedawców Węgla
Dezinformację, modnie dziś zwaną „fake news” mamy tu w najważniejszej analizie zmian stężenia pyłu PM2,5. To ta frakcja pyłu ma spośród wszystkich składników smogu najbardziej szkodliwy wpływ na nasze zdrowie. Izba pisze w swojej „analizie”: „Poziom średniorocznego stężenia pyłu PM2,5 zarówno dla Krakowa jak i Małopolski w 2020 roku odnotował wzrost, odpowiednio o 3% i 9%”. Sprawdźmy dane dla Krakowa. Może to z łatwością zrobić każdy Czytelnik, ponieważ są one łatwo dostępne w Internecie (np. TUTAJ).
Jak widzimy, średnie stężenie pyłu PM2,5 w Krakowie w roku 2019 wyniosło 25 mikrogramów/m3. Na tej samej stronie znajdziemy średnią za 2020 r. równą 21 mikrogramów/m3. Nastąpił więc spadek o 16%. Dla pełnej informacji trzeba dodać, że odczyty w 2019 r. pochodzą z jedynej w pełni miarodajnej dla tej analizy stacji tła na os. Kurdwanów, wskazanej także przez Izbę jako źródło informacji. Pomiar ten w 2020 r. przeniesiono do stacji os. Piastów. Zmiany stacji Izba nie udokumentowała.
Na tej samej stronie możemy odczytać i w prosty sposób obliczyć średnią dla całego województwa małopolskiego. Przyjmując tylko stacje tła, otrzymujemy średnią dla 2019 r. o wartości 22,5, a dla 2020 r. o wartości 21,75, czyli spadek o 3,3%. Postępując tak, jak Izba, czyli nieprawidłowo włączając do analizy stację komunikacyjną w Tarnowie, otrzymalibyśmy głębszy spadek: 4,5%.
Porównajmy: oficjalne dane Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska – spadki dla Krakowa i Małopolski odpowiednio o 16% i 3,3%. Według Izby – wzrosty odpowiednio o 3% i 9%. Oszukanego w ten sposób Czytelnika zapewne nie interesuje, czy fachowcy Izby nie umieją wykonać podstawowych działań arytmetycznych, czy też świadomie fałszują kluczowe dane. Te właśnie te wyniki Izba opatrzyła następującym komentarzem (str. 33): „…wartości te powinny spaść, a niniejszy raport pokazuje, że rosną, co wskazuje na manipulacje badań zespołu prof. Kleczkowskiego, zleconych przez Krakowski Alarm Smogowy”. Jestem współautorem przywołanej analizy, opublikowanej jesienią ubiegłego roku i muszę przyznać, że ten absurdalny komentarz serdecznie mnie ubawił. Podać dane z sufitu i na tej podstawie zarzucać manipulację autorom rzetelnie przygotowanej analizy? To jakaś dziecinada, nie warto nawet się oburzać.
Sprawdziłem też porównanie stężeń pyłu PM2,5 między sezonami grzewczymi 18/19 i 19/20, biorąc dane dokładnie z tych samych stacji pomiarowych co Izba. Czytelnik może również to zrobić, nawigując po powyższej stronie. Dane WIOŚ dla Krakowa – spadek o 22,8%, według Izby – wzrost o 6,7%. Dane WIOŚ dla Małopolski – spadek o 19,4%, według Izby – wzrost o 6,8%.
Jak widać, Izbie bardzo zależy, aby upowszechnić całkowicie fałszywą wiadomość o rzekomym wzroście poziomu zanieczyszczeń w Krakowie w rok po wprowadzeniu w nim przełomowego zakazu stosowania paliw stałych w małych instalacjach grzewczych. Znajdujemy tam też taką informację:
„…dane z Krakowa, które wykazują wzrost stężenia pyłu PM10 (porównanie 2019 i 2020) o 0,26 mikrogramów/m3.”
To też łatwo sprawdzić. Stacja w Krakowie na ul. Bujaka, z której korzystała Izba, wykazuje spadek o 9,33 mikrogramów/m3. Gdyby (co Izba uczyniła nieprawidłowo) ująć w analizie również stację przemysłową na ul. Bulwarowej, to średnia z obu stacji dałaby spadek o 4,58 mikrogramów/m3.
Jeżeli Izba w najważniejszej części „analizy” podaje liczby tak niedorzeczne, to cała reszta tekstu nie zasługuje na niczyją uwagę i jej miejsce jest w koszu. Wirtualnym, bo mam nadzieję, że nikt nie marnował papieru aby to drukować. Skoro jednak Izba przywołała moją skromną osobę, to musiałem resztę też przeczytać. Nie starczyło mi jednak ani czasu ani cierpliwości, aby pozostałe wyniki dokładnie sprawdzać.
W tekście Izby jest szereg innych analiz zmian zanieczyszczeń w latach 2012-2020. We wszystkich tych analizach (z mało istotnym wyjątkiem w rozdz. 5.1) zanieczyszczenia w Krakowie maleją szybciej niż w województwie. „Konkluzje końcowe” Izby nie odnoszą się w ogóle do tego podstawowego faktu, za to koncentrują się na wykazywaniu, że różnica jest mniejsza, niż wynika z analizy Krakowskiego Alarmu Smogowego. Porównywanie wyników Izby do wyników KAS nie ma sensu i to nie tylko ze względu na grube błędy w tekście Izby. Obie analizy prowadzono na podstawie wyników z różnych zestawów stacji, zastosowano też inne metody analizy. Główna różnica polega na tym, że KAS wziął pod uwagę maksymalną możliwą liczbę danych, co zwiększa wiarygodność wyników, a Izba oparła się na danych tylko z 13 stacji pomiarowych, zresztą nieprofesjonalnie dobranych. Izba dużo miejsca poświęca sporej rozbieżności między oboma dokumentami w analizach zanieczyszczenia benzo(a)pirenem. Otóż wynikają one z prostego faktu, że Izba analizowała tu okres 2012-2020, a KAS w przypadku tej substancji analizował krótszy okres: 2014-2020.
Dlaczego? Ponieważ dane za okres 2012-2020 dla benzo(a)pirenu nie pozwalają na wiarygodne wyznaczenie tempa spadku (z uwagi na niski tzw. współczynnik determinacji). Zupełnie nie dziwi, że Izba nie zauważyła tego problemu, skoro wyniki najprostszych działań arytmetycznych podaje z grubym błędem.
Nie zamierzam nużyć Czytelników wyliczeniami innych zauważonych błędów, niekonsekwencji w zastosowanej metodzie, czy braków w dokumentacji.
Dla Izby mam radę. Zamiast wprowadzać w błąd Polaków, skupcie się na swoim biznesie, na przykład starannie kontrolujcie jakość sprzedawanych paliw, wtedy będzie z Was jakiś pożytek. No i pomóżcie sprzedawcom węgla zaadaptować się do zmian w gospodarce, które w świecie rozwiniętym dawno już nastąpiły.
prof. Piotr Kleczkowski – profesor w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, specjalista w zakresie inżynierii dźwięku, percepcji dźwięku i ochrony środowiska, autor książki “Smog w Polsce”, współautor analizy KAS dotyczącej uchwały antysmogowej dla Krakowa.
Artykuł, do którego odnosi się prof. Kleczkowski, można znaleźć TUTAJ.
Zdjęcie: S-Studio/Shutterstock