Z Nowej Huty ma zniknąć ponad 2 tys. drzew. Na zielonych terenach wyrosną między innymi biurowce, laboratoria i fabryki. Plany wycinki przedstawiła miejska spółka Kraków – Nowa Huta Przyszłości, odpowiedzialna za inwestycje na wschodnich obrzeżach miasta. Alarm podnoszą aktywiści, a miejskie władze uspokajają: zasadzimy nowe drzewa.
Wycinki pod Nową Hutę Przyszłości obejmą aż 2300 drzew. Informują o tym działacze inicjatywy Akcja Ratunkowa dla Krakowa. Według nich z terenu przeznaczonego na budowę nowej Strefy Aktywności Gospodarczej miało pierwotnie zniknąć 1300 drzew. Wnioski o pozwolenie na wyręb widoczne na stronie Ministerstwa Klimatu obejmują jednak aż o 1000 okazów więcej.
– Te informacje potwierdziła także spółka w informacjach prasowych. Oczywiście dopiero po naszych działaniach i nagłośnieniu skali wycinki. Gdyby nie ta interwencja, to wycinano by po cichu – mówi Maciej Fijak z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
Według członków inicjatywy tak duża wycinka jest niepotrzebna. Aktywiści zauważają, że na obrzeżach miasta jest wiele terenów rolnych, które o wiele łatwiej przygotować pod inwestycje. A tych – dodają działacze – na razie nie widać.
Czytaj również: Wycinka lasów może sprowadzić na ludzkość kolejne epidemie
– Tysiące drzew wycina się w celu “wyczyszczenia” terenu pod przyszłych inwestorów. Takich inwestorów jednak na razie nie ma, nie ma podpisanych żadnych umów. Dodatkowo miasto dewastuje przyrodę, “czyszcząc” działki do gołej ziemi, aby następnie sprzedać je prywatnym podmiotom. To nie ma nic wspólnego z rozwojem miasta – komentuje Fijak, a spółka odpowiada: mamy 30 listów intencyjnych podpisanych z przedsiębiorstwami zainteresowanymi działalnością w Nowej Hucie.
Wycinki pod Nową Hutę Przyszłości konieczne, inwestycja będzie „zrównoważona”
O plany wycinki pod Nową Hutę Przyszłości zapytaliśmy krakowski Urząd Miasta. W odpowiedzi dostaliśmy listę ekologicznych sukcesów, jaką ma na koncie miejska spółka odpowiedzialna za inwestycję. Chodzi między innymi o dodatkowe nasadzenia na parkowym terenie w Przylasku Rusieckim. Urzędnicy chwalą się, że z jego obszaru do tej pory nie zniknęło ani jedno drzewo. Miasto przekonuje, że planuje „racjonalnie prowadzoną inwestycję” dla której „inspirację stanowi idea zrównoważonego rozwoju”. Dlatego budynki kompleksu biurowego mają być zasilane w dużym stopniu odnawialnymi źródłami energii.
Mimo to spółka odpowiedzialna za inwestycję rzeczywiście planuje wyciąć 2300 drzew. W większości mają to być topole kiedyś chroniące mieszkańców przez pyleniem z nieczynnych zakładów kombinatu hutniczego i nieuporządkowane samosiejki. Na tym terenie planują 700 hektarów przestrzeni „nowej dzielnicy miasta”, z której 250 będzie terenem parkowym.
„Jest czymś oczywistym, że każde wycięte drzewo – zwłaszcza mając na uwadze wyzwania związane ze zmianami klimatu – wymaga odpowiedniego skompensowania. Dlatego poza nasadzeniami zastępczymi, które dzisiaj są już standardem, Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. (…) wykona dodatkowe nasadzenia w liczbie 340 drzew i krzewów” – czytamy w odpowiedzi Urzędu. Nie przekonuje to aktywistów.
– Nasadzenia zastępcze to standardowa zasłona dymna ze strony miasta i miejskich jednostek- mówi Maciej Fijak. – Wycina się ogromne, dojrzałe drzewa, a w zamian sadzi chude patyki, które za naszego życia nawet nie osiągną rozmiarów wycinanych drzew. W żaden sposób nasadzenia zastępcze nie zastępują okazałych drzew, ta nazwa jest mylna i służy jedynie usprawiedliwieniu sumienia inwestorów, w tym przypadku miejskiej spółki.
Krakowski magistrat dodaje, że tereny pod Nową Hutę Przyszłości zarezerwowane są od ponad 20 lat. Zmiana planów na ostatniej prostej byłaby trudna, a gra ma toczyć się o aż 8 tys. miejsc pracy. Możliwe, że liczba drzew do wycinki będzie niższa. W sprawie nadal toczy się postępowanie administracyjne.
Zdjęcie: Nowa Huta Przyszłości