– Zaczęło się od Krakowa, ale to nie jest tylko problem krakowski i o tym trzeba głośno mówić. Smog skojarzył się z naszym miastem, tymczasem dotyczy niemal całej Polski. Źle jest w wielu małych miejscowościach – wyjaśnia Andrzej Guła, człowiek, który wraz z kilkoma przyjaciółmi ogłosił Krakowski Alarm Smogowy.
Gdy się patrzy na europejską mapę zanieczyszczeń powietrza [pyłem PM10 – red.], na której skala jest zaznaczona kolorami (zielony – dobrze, żółty, pomarańczowy – nie najlepiej, ale znośnie, czerwony – źle, fioletowy – katastrofa ekologiczna), widzi się, że większość kontynentu jest zielona, żółta lub pomarańczowa. Wyjątkiem są Bałkany, część północnych Włoch oraz Polska. Polska jest pomarańczowa, czerwona i fioletowa. Pomarańczowa na północy. Czerwona w centrum. Fioletowa na południu.
Polski Alarm Smogowy, wyrosły z krakowskiego, przygotował niedawno zestawienie 15 miast, które mierzą się z najwyższymi poziomami rakotwórczego benzo[a]pirenu w powietrzu. Kraków w nim się nie zmieścił. Pierwsza była Nowa Ruda (normy przekroczono tam 17-krotnie), drugie Opoczno, trzeci Nowy Targ. Tuż za „podium” znalazł się Rybnik. W piętnastce były także Zakopane oraz Otwock. Na miejscu 14. uplasowała się Rabka-Zdrój, znane uzdrowisko pulmonologiczne, które – cytat za Wikipedią – „wykorzystuje walory klimatyczne oraz wody lecznicze do leczenia schorzeń układu oddechowego i krążenia, głównie u dzieci”. Rabka na swojej stronie internetowej chwali się też leczeniem astmy i alergii.
W informacji PAS napisano: „Na 98% stacji pomiarowych norma rocznego stężenia dla benzo[a]pirenu (BAP) została przekroczona. Największe zanieczyszczenie powietrza tymi związkami odnotowano w miastach południowej i centralnej Polski. Na niektórych ze stacji pomiarowych średnie roczne stężenie wyniosło 1700% normy”. (Była też ciekawostka: Łódzkie ma pod tym względem gorsze powietrze niż Śląskie). Jedyne dwa miasta w Polsce, gdzie dokonuje się pomiarów i które zmieściły się w normie, to Słupsk oraz Działoszyn.
Szacunki (są one m.in. dziełem instytucji unijnych) mówią o 45 tys. przedwczesnych zgonów, których powodem jest zanieczyszczenie powietrza pyłami zawieszonymi. W samym Krakowie chodzi o kilkaset osób rocznie. Źle jest w Krakowie. Ale źle jest także w Zakopanem, Rybniku, Nowym Sączu i wielu innych miejscach. Gdy Europejska Agencja Środowiska przygotowała zestawienie miast kontynentu, w których powietrze jest najgorsze, to w pierwszej dziesiątce znalazło się aż sześć miast polskich. Różnica między nimi a Krakowem polega na tym, że Kraków wie, czym oddycha.
Smog gryzie i zabija
I choć wie od niedawna, wie już bardzo dużo. – Krakowianie są w kwestii smogu doskonale wyedukowani – mówi Andrzej Guła. Wiedzą więc np., że słynna londyńska mgła nie była mgłą, tylko smogiem. I to tak zabójczym, że kiedy w 1952 r. nad stolicą Anglii zawisł ostatni (później podjęto zdecydowane działania) tzw. wielki smog, w mieście zabrakło trumien. W ciągu pięciu dni zmarło tam 4 tys. osób.
Kiedy o krakowskim smogu zaczęto mówić głośno, okazało się, że w mieście od lat prowadzi się badania wpływu zanieczyszczeń na ludzkie zdrowie. Badacze z Katedry Epidemiologii i Medycyny Zapobiegawczej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego od 2000 r. pracowali nad tym wraz z zespołem z Uniwersytetu Columbia. Polską część wieloletnich badań, w których monitorowano 500 kobiet i ich potomstwo, nadzorował nieżyjący już prof. Wiesław Jędrychowski. Celem było ustalenie wpływu zanieczyszczeń powietrza na rozwój płodu oraz dziecka.
Okazało się, że większa styczność ze składnikami smogu oznacza niższą wagę urodzeniową dzieci (różnica między grupą najbardziej narażoną i narażoną najmniej wyniosła średnio 128 g) oraz mniejszy obwód głowy. Poza tym większe narażenie na infekcje i gorsze wyniki testów spirometrycznych w późniejszym życiu. – Dla mnie jednym z najmocniejszych wyników jest to, że pięciolatki, które w okresie prenatalnym były bardziej narażone na zanieczyszczenie, mają iloraz inteligencji o 3,8 pkt gorszy – podkreśla dr Agnieszka Kiełtyka z CM UJ.