Co ludzie wkładają do pieca? Jak będzie się palił sprowadzany z Indonezji „węgiel” przypominający glinę? Kim jest zdun wyzwolony? I czy w Krakowie ludzie wracają do palenia w piecach? Między innymi o tym rozmawiamy z mistrzem zduńskim – Aleksandrem Jusewiczem.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Na rozgrzewkę proszę powiedzieć, czym pan się zajmuje?
Aleksander Jusewicz, mistrz zduński: Jestem zdunem z dziada pradziada. Ojciec był 50 lat w zawodzie, a ja jestem już 35 lat. Żeby zdawać na papiery czeladnicze trzeba było 3 lata pracować. Krakowscy zduni mieli swoje zasady. Nie mogłeś zdawać, jeśli w komisji była twoja rodzina. Zdawałem egzamin w 1983. Po trzech latach pracy musiałem zrobić „sztukę”. Co to takiego? „Sztuka” to postawienie pieca. To znaczy trzeba rozebrać stary piec, wyczyścić go i postawić od nowa. Miałem 28 lat. Odebrali ode mnie ten piec, ojca koledzy – ale nie tata! Nie mógł być to ojciec. Takie były zasady. Jak zdałem egzamin praktyczny, to musiałem zdać też teoretyczny.
Na samym końcu dali mi dyplom czeladniczy. To się nazywa, że jest się „wyzwolonym”. Ale i tak na koniec musiałem im w „Zalipiankach” (popularna krakowska restauracja – red.) postawić kolację. Tak w skrócie wygląda tradycyjne zdobycie fachu. Teraz to są pseudo-zduni. Wszystko robią na klejach. Prawdziwy zdun wszystko robi na zaprawie szamotowej, albo na glinie. Wszystko wyrabia ręcznie. Piec wykleja się w środku odręcznie, kafle są klamrowane, w każdym kaflu jest cegła szamotowa.
Wciąż ma pan dużo pracy?
Bardzo dużo. Robiłem ostatnio u znanych dziennikarzy. Kupili na składzie budowlanym „zduńską zaprawę szamotową”. I do tego włożony woreczek cementu. To nie jest nawet kryminał. Proszę pana, to jest jeszcze gorzej.
Dlaczego?
Cement pęka! Nie trzyma. Dziś producenci dają cement. Proszę pana buty spadają jak się coś takiego widzi. Żaden prawdziwy zdun nie da cementu. Mówię o tradycyjnym postawieniu pieca.
„Połowa zabytkowych pieców w Krakowie jest wyrzucana”
Rozumiem, że od dawien dawna zdunowie zajmowali się piecami. Dziś jest pewnie więcej kominków?
Jestem już na emeryturze, ale dużo robię w centrum Krakowa. Odnawiam stare piece. Jak ktoś kupuje kamienice, to konserwator nad tym czuwa. Czyszczę kafle i stawiam piec od nowa. Konserwator nie pozwoli wyrzucić pieców ze starej kamienicy w Krakowie.
Pamiętam, jak wymienialiśmy piec u babci w kamienicy, na ogrzewanie gazowe, to musieliśmy prosić urząd, żeby zgodził się na zachowanie pięknego pieca kaflowego. Trzeba było odciąć komin.
To się zmienia, muszę powiedzieć o polityce. Jest partyzantka. Połowa zabytkowych pieców w Krakowie jest wyrzucana. One bywają z XIX w. Mają po 150 lat. Może około 200. No może trochę przesadzam. Ale takie piece są. Jeżeli wpiszą taki piec w rejestr zabytków, to on musi zostać. Ale Polak wszystko potrafi. Dużo pieców rozebrałem i miałem je odtwarzać. Mijają cztery lata i jednak nie odtworzyłem.
Pracę zaczynałem w kamienicy Hetmańskiej, obok Wierzynka (Rynek Główny w Krakowie – red.). To była moja pierwsza praca z ojcem. Kafle miały po czterysta lat. Pan sobie zdaje sprawę? Co jeszcze mogę o zduństwie powiedzieć. Technika poszła do przodu. Wcześniej była glina, dziś jest zaprawa szamotowa. Dużo zdunów nie daje cegły szamotowej, tylko czerwoną. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Taka cegła nie ma takich samych właściwości. Nie trzyma ciepła do rana. Prawdziwy zdun, jak postawi piec, to ciepło – po wypaleniu, trzyma do rana.
Był taki pisarz, Banach, kojarzy pan? Robiłem mu piec w Zakopanem, ze sto lat temu. Poklepał mnie po plecach i mówi, że w jego książce jest napisane, że jak zdun robi kielnią, a nie ręką, to trzeba go wyrzucić. Bo jest dupa, a nie zdun. Ja oczywiście robiłem ręcznie, bo tak się wykleja piec. A nie na żadnych klejach.
„Ludzie będą palić miałem. Co się stanie? Rozerwą cały piec”
Świetnie pan opowiada o historii i tradycji. To bardzo krakowski temat. Ale porozmawiajmy o teraźniejszości. Jak to wygląda pana okiem, co ludzie wkładają dzisiaj do pieca?
Sytuacja przyszła teraz taka, że będą ludzie palić miałem. Co się stanie? No rozerwą ludzie cały piec. Paląc węglem w piecu – dolne drzwiczki muszą być otwarte. Z węgla robi się żar, nie może być płomienia i dopiero wtedy zamyka się drzwiczki. Dzięki temu nie rozrywa się pieca. Gro ludzi, co dostali po babciach i dziadkach piece, zamykają od razu. Na to nie ma siły. Nawet, jak kafle są klamrowane, to ten piec rozerwie.
Czyli zrobi się nieszczelność, tak?
Tak. Natomiast to co nasz ukochany rząd teraz sprowadza, czyli glinę z kamieniami, to ja nie wiem, jak to działa w piecach. Nie miałem z tym do czynienia. Na pewno każde błoto i tego typu dziadostwo źle wpływa na paleniu w piecu. Po drugie, to nie jest wydajne. Ile by pan tego nie włożył to nigdy nie osiągnie temperatury, jak prawdziwy węgiel. Taki, jak był jeszcze sprzedawany 10, 20 lat temu. Czytałem prasę, bo mnie to interesuje. I czytam, że ludzie polewają tą glinę wodą, robią z tego granulki i wrzucają do pieca. To nawiązując do tego smogu…
„On się na smogu wychował i smog każdy powinien wdychać, bo to hartuje”
Jak pana klienci przygotowują się na zimę?
Dużo ludzi zostawia piec, szczególnie młodszych. W Gdowie robiłem piec i sobie go zostawili. Teraz jest też moda na kuchnię z blachą, taką tradycyjną. I tam się pali drewnem. Dlaczego ja mówię o polityce? Bo tam każdy mówi co chce. Sejmik małopolski – ojciec prezydenta Dudy jest jakimś prezesem, czy jakimś szefem.
Przewodniczącym sejmiku.
Właśnie, przewodniczącym sejmiku. I słyszał pan co on powiedział? Że on się na smogu wychował i smog każdy powinien wdychać, bo to hartuje. Wczoraj to w telewizji było. Proszę pana bez komentarza, jacy ludzie rządzą tym krajem.
Kultura palenia – o tym musimy mówić. Są wkłady kominkowe, tam jest napisana taka ulotka. Spełnia wymogi ekoprojektu. Jeżeli ktoś pali drewnem leżakowanym, ma rok czy dwa lata, to tak – spełnia wymogi ekoprojektu. Ale jeżeli taka osoba wrzuci do kominka, a ja to widziałem w Stróży i Myślenicach, gumiaki, butelki plastikowe, bo mu to podobno trzyma temperaturę, a smog to on ma w dupie… A Kraków jest w niecce, to wszystko leci do środka. To jest temat rzeka. Niech pan weźmie Kraków, popatrzy na różę wiatrów – Kraków nie ma przewiewu.
Myśli pan, że będą palone śmieci tej zimy?
Proszę pana, co można powiedzieć o Polakach? Jeśli ludzie byliby kulturalni, patriotami – to duże słowa, ale jakby byli patriotami, palili tym czym można, to nie byłoby żadnego zakazu palenia. Na przykład jakby palili normalnie leżakowanym drewnem, tak jak cała Skandynawia…
„W węglu były śruby, glina, błoto i gruz”
Skoro jesteśmy przy drewnie – czym grozi palenie mokrym drewnem?
Jeżeli pali się mokrym drewnem, to ono wytwarza sadzę. Jak pan pali mokrą igłą (drewno pochodzące z drzew iglastych – red.) to jest tam żywica. To okleja komin od środka, zatyka się. Słyszał pan kiedyś jak się sadza pali? Nie pali się, nie widać płomienia – ona się żarzy. Wytwarza bardzo dużą temperaturę. Dlatego trzeba czyścić kominy.
Ta glina, ten miał, który przyjeżdża teraz do Polski, może się tak samo zachowywać?
Ten obecny tak – bo to jest jakaś glina, miał. Ale nie będę tu mędrkował, bo nie wiem co robi ta glina z Indonezji. Ale jest przykład w elektrowni pod Krakowem – w Jaworznie. Zepsuli wszystko. W tym węglu co sprowadzili były śruby, glina, błoto i gruz. [Najnowocześniejszy blok węglowy w Polsce, kosztował 6 miliardów złotych – red.], Pisze pan artykuły to pan słyszał. Z tony sprowadzanego teraz węgla jest 150 kilo węgla. To o czym my gadamy?
Ale żeby to podsumować – najważniejsza jest kultura palenia. W piecu, w kominku, we wszystkim. Zależy czym się pali. Jak w Kalwarii. Ci co robią meble – wrzucają deski razem z lakierem. Bo oni się ścinek muszą gdzieś pozbyć… to wrzucą do pieca. Wie pan jak to się pali i ile tego jest? Teraz przeczytałem, że ten importowany ostatnio węgiel ma mniej widoczny dym, ale sama rtęć wychodzi i jakieś ciężkie metale. Nie opadają ręce?
Dużo ludzi wraca do pieców. Ale boją się ludzie przez brak węgla. Natomiast dużo pieców odtwarzam, bo ludzie nie mają pieniędzy. Mają stare piece, a ja staram się je odtworzyć. Ale ja jestem na tyle odpowiedzialny, bo pod tym się podpisuję, i nie zawsze zrobię zlecenie – żeby ludzie się nie zaczadzili. Natomiast każdy powinien mieć na ścianie czujnik. Musi być czujnik.
„Powiedzieli, że mogą palić wszystkim”
Dobrze rozumiem, że ludzie, którzy przeszli na gaz czy pompy ciepła mimo wszystko zostawiają lub przywracają do użytku kotły węglowe?
Tak, wracają do użytku. Robiłem na Szlaku (ulica w Krakowie). Starszy pan osiemdziesięcioletni miał grzałki elektryczne w piecu. Ale wie pan ile prąd będzie teraz kosztował? Jak się piec zmienia na grzałki to przewód u góry musi być zamknięty, żeby ciepło nie uciekało. Na Szlaku robiłem odwrotnie… wyciągałem grzałki i robiłem drożność komina.
W Krakowie?! Przecież to nielegalne.
W Krakowie na ulicy Szlak. Pan powiedział, że będzie palił, a tym bardziej jak najjaśniejszy pan Kaczyński powiedział, że mogą palić wszystkim… Do tego ten Duda o smogu… Pytanie co robić? Partyzantka. Każdy robi co chce…
–
Zdjęcie: Małgorzata Surawska/Shutterstock