Dzięki decyzji Ministerstwa nieco poprawi się sytuacja zwierząt hodowlanych w dużych gospodarstwach. Rolnicy, którzy zdecydują lepiej o nie zadbać, dostaną za to dodatkowe pieniądze.
Wsparcie będzie dotyczyć tych z hodowców, którzy zdecydują się na poprawę jakości życia zwierząt, która wykracza poza obowiązujące normy prawne. Inicjatywa, wsparta unijnymi funduszami, dotyczyć będzie świń i krów.
Więcej miejsca dla zwierząt – więcej pieniędzy na koncie
Te pierwsze dostaną w jej ramach o przynajmniej 20 procent większą powierzchnię życiową w budynkach. Rolnicy, którzy zdecydują się na ten krok, otrzymają 301 złotych rocznie za jedną znajdującą się w ich gospodarstwach lochę i 24 złote za jednego tucznika. Ci, którzy udostępnią swoim zwierzętom wybieg, dostaną z kolei odpowiednio 612 złotych za lochę i 33 złote za tucznika.
Podobne regulacje będą dotyczyć krów. Ministerstwo zachęca rolników do wypasania ich przez co najmniej 120 dni w czasie okresu wegetacyjnego, za co płacić będzie 185 złotych od krowy. Dodatkowe pieniądze popłyną też do rolników, którzy zwiększą powierzchnię swoich budynków – podobnie, jak w przypadku świń. W tej sytuacji hodowcy mogą liczyć na nawet 595 złotych rocznie od osobnika. Na wszystkie te cele rząd obiecał 50 milionów euro, które chce zacząć wydawać w przyszłym roku.
Otwarte Klatki: to krok w dobrym kierunku, ale niewiele znaczący
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy inicjatywę „Otwarte Klatki”, walczącej o prawa zwierząt hodowlanych. Wiceprezeska stowarzyszenia Ilona Rabizo wypowiada się o pomyśle Ministerstwa dość chłodno:
– Każda zmiana na rzecz poprawy dobrostanu zwierząt jest bardzo potrzebna, nie podoba nam się jednak, że kolejny raz ogromna ilość pieniędzy przeznaczana jest na dotowanie hodowli zwierzęcej. Konsekwencją tego jest tanie mięso, które w rzeczywistości nie jest i nie powinno być tanie. Gdyby hodowcy ponosili koszty związane z poprawą dobrostanu zwierząt, a także generowane przez siebie koszty środowiskowe, epidemiologiczne i społeczne, cena mięsa byłaby znacznie wyższa. – mówi Rabizo.
Przemysłowe hodowle szkodliwe dla klimatu
Organizacje ekologiczne i specjaliści rynku żywienia od lat zwracają uwagę na negatywny wpływ przemysłowych farm na środowisko. Ostatni raport firmy doradczej ATKearney wykazał, że nie będą one w stanie wyżywić rosnącej populacji świata. Zaleca ona przejście na roślinne zamienniki. Roślinna produkcja rolna służy dziś z kolei w większości do wyżywienia zwierząt hodowlanych – to ponad 60 procent wszystkich zbiorów. Dla przykładu – wyprodukowanie 1 kg mięsa drobiowego pochłania 3 kg ziarna. Uprawy te dokładają się do wzrostu światowych emisji dwutlenku węgla. A przemysłowe hodowle zwierząt same w sobie mają według naukowców odpowiadać za 14,5 procenta emisji gazów cieplarnianych w skali globu. Dlatego specjaliści od zmian klimatu zachęcają do ograniczenia ilości mięsa w diecie lub przejście na roślinny jadłospis.
Źródło zdjęcia: symbiot/Shutterstock