Udostępnij

Miasteczko, które jest symbolem. Smog zabił w nim 20 osób w cztery dni

09.11.2017

Ilekroć w Stanach Zjednoczonych zaczyna się dyskusja o roli instytucji chroniących środowisko naturalne, wraca temat Donory. Tę niewielką miejscowość w Pensylwanii za każdym razem pokazuje się jako przykład tego, jak wyglądało życie w czasach przed ich powołaniem do życia.

Opowiem wam tę historię, bo jest ciekawa. Jest też pouczająca.

W 1948 rokiem Donora była niewielkim, 14 tys. miasteczkiem, w którym pracę zapewniały zakłady należące do U.S. Steel. Produkowano w nich cynk. Ponieważ był to czas, w którym w Stanach Zjednoczonych nie było jeszcze regulacji środowiskowych, poziom emisji oraz formy zabezpieczeń regulowało kierownictwo zakładu. Co oznaczało tyle, że robiono tam, co chciano. O czym zaświadczał niemal kilometrowy martwy pas wokół huty, w którym rośliny zostały wypalone przez przemysłowe zanieczyszczenia. A także żółta mgła, która każdego poranka spowijała niewielkie miasteczko.

Mgła była traktowana jako coś całkowicie normalnego i nie zwracano na nią uwagi. Była od zawsze, więc widać tak już musiało być, uważano w miasteczku. Na szczęście dla jego mieszkańców na ogół rozwiewał ją poranny wiatr. Na szczęście, bo mgła składała się w dużej mierze z trujących gazów. Był w niej dwutlenek siarki i dwutlenek azotu. Był także fluorowodór. Dopóki nie wdychano jej ciągle, efekty przychodziły odwleczone w czasie. Ludzie chorowali, ale nie wiązano tego z dymem z zakładów U.S. Steel. Ludzie, przecież, chorują. Taka jest kolej losu, mówiono. A jeżeli nawet ktoś myślał, że coś jest nie w porządku, to wolał się nie odzywać. „Nie naciskało się na odcisk U.S. Steel, bo twój tata chodził tam do pracy”, wspominała po latach jedna z mieszkanek miasteczka.

Kiedy jednak 27 października 1948 roku w Donorze doszło do inwersji, która polega na tym, że cieplejsze powietrze w wyższych warstwach atmosfery, zatrzymuje zimniejsze znajdujące się pod nim, a wraz z nim większość zanieczyszczeń, efekty dało się odczuć od razu. „Mgła” zaczęła zbierać się w powietrzu. W południe była już tak gęsta, że praktycznie nie było nic widać. Uniemożliwiała jazdę samochodem. Odważni i ci którzy musieli poruszać się w ten sposób, czyli na przykład lekarze spieszący z pomocą innym, jeździli dotykając oponami krawężnika. Z każdym kolejnym dniem było tylko gorzej. Smog gęstniał. Najpierw zaczęły obumierać rośliny. Później zwierzęta domowe. Wreszcie chorować i umierać zaczęli też ludzie. Szczególnie starsi i osłabieni.

Z każdym dniem było coraz gorzej. Coraz więcej ludzi chorowało. Lekarze oraz strażacy nie nadążali z odwiedzaniem pacjentów. Niewiele też mogli zrobić. Starali się przede wszystkim podawać im tlen – zużyli cały miejscowy zapas i musieli sprowadzać go z sąsiednich hrabstw. Robili to – jak wspominano później – z dużym poświęceniem. Szczególnie dobrze zapamiętano szefa lokalnej straży pożarnej Johna Volka, który jeździł od domu do domu kolejnym potrzebującym podając butlę z tlenem, ale sam z niej nie korzystał. Wiedział bowiem, że tlenu jest za mało, by mogło go wystarczyć dla wszystkich. „Sam go nie brałem. Wszystko co robiłem, to przy okazji każdej wizyty w remizie strzelałem niewielki kieliszek whisky”, opowiadał później.

Do 31 października, kiedy deszcz oczyścił powietrze, zachorowało 7 tys. ludzi, połowa mieszkańców Donory. W miasteczku zmarło 20 osób. Większość z nich udusiła się, gdy płuca odmówiły dalszego pompowania toksycznego powietrza. Wśród zmarłych był Łukasz Musiał, który pochodził z Polski i był ojcem słynnego zawodnika baseballu Stana Musiała. Kolejne miesiące zabrały jeszcze 50 osób, które zmarły z powodu chorób dróg oddechowych, najczęściej płuc. U wielu ze zmarłych stwierdzono śmiertelny poziom zawartości fluoru w organizmie.

Przez niemal cały ten czas huta cynku pracowała pełną parą. Produkcję ograniczono dopiero w ostatni dzień wielkiego smogu, kiedy to nie mogło już nic zmienić. U.S. Steel nigdy nie wziął na siebie odpowiedzialności za to, co się działo. Wypłacono jedynie niewielkie odszkodowania, które miały zaoszczędzić firmie kosztownego procesu. Zamiast przyznać się do spowodowania katastrofy, szefostwo korporacji tłumaczyło, że wszystko było „wolą bożą”.

Dziś uważa się, że tragedia Donory była jednym z najważniejszych impulsów, które doprowadziły do uchwalenia w 1970 roku Ustaw o Czystym Powietrzu. Podobnie mówi się w Wielkiej Brytanii o Wielkim Smogu Londyńskim.

Fot. Donora/Donora Historical Society.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w gazetach lokalnych i branżowych. Bloguje na Krowoderska.pl.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.