Neutralność klimatyczna to dla technologicznego giganta za mało – twierdzą przedstawiciele firmy. Dlatego producent oprogramowania Windows chce zrekompensować środowisku cztery dekady swojej działalności. Tymczasem ekologiczni aktywiści krytykują giganta z Redmond za interesy z firmami wydobywczymi.
Prezes firmy Satya Nadella motywuje decyzję troską o środowisko i los przyszłych pokoleń. „Świat zmierza w kierunku neutralności klimatycznej. Niektórzy jednak są w stanie i powinni zrobić więcej” – czytamy w oświadczeniu. Przedstawiciele przedsiębiorstwa zapewniają, że „wyzerują” swoje emisje do 2030 roku. Za pięć lat firma zamierza korzystać jedynie z odnawialnych źródeł energii.
Następnie potentat planuje usunąć z atmosfery wszystkie gazy cieplarniane, za których emisję odpowiada od 1975 roku. To plan na najbliższe 30 lat. Jaki będzie sposób jego realizacji? Tego firma na razie nie zdradza. Przyznaje za to, że technologia do tego potrzebna na razie raczkuje. Dlatego wesprze między innymi badania nad CCS (carbon capture and storage), czyli sposobami na wychwytywanie CO2 filtrami i magazynowania go pod ziemią. Jest nad czym pracować- do tej pory CCS wprowadza się na niewielką skalę, głównie w elektrowniach w Kanadzie i Australii. Skuteczność tej metody jest poddawana w wątpliwość. Sam Microsoft przyznaje, że użycie jej jest jedynie opcją.
Amerykańskie przedsiębiorstwo w sumie planuje wydać na rozwój zielonych technologii miliard dolarów. Liczba ta może na pierwszy rzut oka robić wrażenie, jednak to zaledwie… mniej niż jedna tysięczna wartości potentata.