Dzięki współpracy Singapurczyków z kalifornijskim start-upem już wkrótce „mięso z probówki” będzie mogło znaleźć się na stołach mieszkańców azjatyckiego państwa-miasta. Produkt powstały bez cierpienia zwierząt uzyskał właśnie pozwolenie na sprzedaż w Singapurze. Wkrótce twórcy substytutu mięsa planują wejście na rynki także w innych krajach Azji.
Produkt przypominający kawałki mięsa kurczaka uzyskał pozytywną opinię Singapurskiej Agencji Żywności (SFA). Oznacza to, że został uznany za bezpieczny dla konsumentów i będzie mógł wkrótce trafić do sprzedaży na tamtejszym rynku.
Decyzja jest o tyle istotna, że – w przeciwieństwie do substytutów mięsa powstających z roślin – produkt firmy Eat Just wytwarzany jest w laboratorium, z wykorzystaniem komórek pobranych od zwierząt. Nie wymaga jednak ich zabijania, jak w przypadku tradycyjnego przemysłu mięsnego.
Czytaj także: Ludzi zmieniono w maszynki do robienia pieniędzy
„Mogłoby to zakończyć cierpienie dziesiątek miliardów kurczaków każdego roku” – napisał na Twitterze prof. Peter Singer, jeden z najbardziej znanych etyków zajmujących się prawami zwierząt. „Profesor John Webster, emerytowany profesor hodowli zwierząt na Uniwersytecie Bristolskim, nazywa to [cierpienie] 'najbardziej dotkliwym przykładem nieludzkiego podejścia człowieka wobec innego czującego zwierzęcia'” – podkreślił w swoim wpisie Singer.
Ponadto producent podkreśla, że mięso ma powstawać bez wykorzystania antybiotyków, a także cechować się mniejszym ryzykiem pojawienia się bakterii, takich jak E. coli.
Nadchodzi era zamienników mięsa?
Portal stacji CNBC zwraca uwagę, że – pomimo przełomu – kalifornijski start-up nadal czeka daleka droga, by wprowadzić swój produkt na rynek amerykański. Na drodze stać ma m.in. presja ze strony hodowców zwierząt, którym nie jest na rękę pojawienie się takiego rodzaju konkurencji.
Niemniej jednak, wejście na azjatyckie rynki i uruchomienie szerszej produkcji może pozwolić na obniżenie jej kosztów, czyniąc w przyszłości „mięso z próbówki” bardziej konkurencyjnym.
Firma Eat Just jeszcze w ubiegłym roku szacowała, że „bryłka” sztucznego mięsa kosztować będzie 50 dolarów amerykańskich: sporo, jednak znacznie mniej niż jeszcze kilka lat temu, gdy coraz głośniej mówiło się o „mięsie z próbówki”. Jak podaje „The New York Times” , teraz firma zapowiada, że cena potraw przyrządzonych z ich mięsa może być porównywalna z daniami z kurczaka w restauracjach klasy premium.
Czytaj także: Parlament Europejski zagłosował przeciw zakazowi “wegeburgerów”
Zamienniki tradycyjnego mięsa wydają się w ostatnich latach zyskiwać na popularności w krajach zachodnich w związku z rosnącą troską o dobrostan zwierząt, a także świadomością kryzysu klimatycznego, do którego przyczyniają się także emisje związane z rolnictwem. Szacuje się, że hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 18 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych.
Według firmy Barclays, której szacunki cytuje BBC, za 10 lat rynek substytutów może być wart 140 miliardów dolarów, czyli 10 proc. wartości rynku tradycyjnego mięsa.
Na razie jednak głównym konkurentem „mięsa z probówki” pozostają substytuty oparte na białkach roślinnych, które z sukcesem mogą zastępować tradycyjne potrawy.
_
Zdjęcie: Eat Just