Udostępnij

Migranci sobie radzą, zwierzęta giną w męczarniach. Wysoka cena muru

15.12.2024

Gdy Europa zaczęła doświadczać wywołanego przez wojny i zmiany klimatyczne kryzysu migracyjnego, rządy zaczęły wznosić bariery. Grecja, Węgry, a w ostatnich latach Polska. Polska bariera ma za zadanie powstrzymać nielegalną migrację, która w dobie wojny Rosji z Ukrainą może stanowić zagrożenie. Problem w tym, że zagrożona jest też przyroda, a dokładnie zwierzęta takie jak żubry czy rysie.

Ludzie od tysięcy lat budują mury i bariery mające na celu powstrzymanie wroga. Jednak w przeszłości, kiedy ludzką populację liczono w sektach milionów, a nie w miliardach, presja na przyrodę była niewielka. Przez tysiące lat migracje zwierząt kształtowały jedynie naturalne bariery, jak wielkie rzeki, góry czy oceany. To sprawiło, że życie na Ziemi jest zróżnicowane, ale nigdy nie było przez to zagrożone. Dziś jest inaczej.

Europa się obwarowuje

Znajdująca się pod presją przeludnionego świata dzika przyroda ma nowego wroga, jakim są budowane w szybkim tempie bariery. Płoty, zasieki, mury wznoszone po to, by zatrzymać narastającą od kilkunastu lat migrację. Sytuacja, za którą oprócz prowokacji białoruskiego dyktatora, coraz bardziej odpowiada także ocieplający się klimat. Ludzie uciekają z miejsc, w których jest zbyt gorąco, aby normalnie funkcjonować.

Na szczególną uwagę zasługuje tu właśnie nasz kontynent – prawdopodobnie najbardziej wystawiony na migrację klimatyczne obszar na świecie. Według Parlamentu Europejskiego, w latach 2014–2022 zasięg ogrodzeń na zewnętrznych i wewnętrznych granicach UE wzrósł prawie siedmiokrotnie – z 315 do 2048 kilometrów.

Eksperci ostrzegają, że stalowe mury i ogrodzenia z drutu kolczastego, których zadaniem jest odstraszanie ludzi, mają poważny, choć często pomijany wpływ również na zwierzęta.

Płoty i mury stanowią zagrożenie dla migrujących zwierząt

Jewgienij Simonow, aktywista i badacz z ukraińskiej grupy roboczej ds. skutków wojny dla środowiska, mówi, że takie obiekty stwarzają realne zagrożone dla przemieszczających się zwierząt. Nie tylko zatrzymują naturalny proces, jakim jest migrowanie zwierząt, ale stają się też przyczyną ich śmierci. Zagrożone są głównie ssaki lądowe, ale nawet nisko lecące ptactwo może paść ofiarą tych barier. Lecący ptak może zranić się, a w konsekwencji zginąć od wieńczących płoty drutów kolczastych czy żyletkowych zwanych concertinami.

Ilość gatunków przekraczających granice państw oraz miejsca, gdzie znajdują się lub są budowne nowe bariery. Źródło: PNAS.

W grę wchodzi nie tylko Europa, to problem światowy. Od bagien Afryki po góry Azji Południowo-Wschodniej i od granicy USA-Meksyk po stepy Azji Środkowej, wiele z tych barier pojawia się w odległych regionach, które do tej pory były rezerwatami przyrody.

Jak zauważa Simonow, na szczególnie niebezpiecznych granicach rosyjsko-mongolskich i rosyjsko-chińskich, stada zwierząt kopytnych mogą ginąć w dużych ilościach. Ulegają one stratowaniu. Dlaczego? Według Matthewa Haywarda, profesora ochrony przyrody na brytyjskim Uniwersytecie w Newcastle, drapieżniki uczą się wykorzystywać ogrodzenia do swoich strategii łowieckich. To oznacza, że ​​mogą upolować więcej niż normalnie. Choć może to być korzystne dla zwierząt polujących, to zdaniem Haywarda jest to „nietypowe zachowanie” w obrębie ekosystemu, które może wywołać nową presję na populacje ofiar.

Widać to na przykładzie Polski

Wróćmy jednak do Europy, a dokładnie do Polski, gdzie pod koniec rządów PiS powstał budzący duże emocje polityczne płot. Powstał on w dość szybkim tempie w 2022 roku i okazuje się dziś być niezbyt skuteczną barierą. Politycy Platformy Obywatelskiej wielokrotnie atakowali przedstawicieli poprzedniej władzy, że „mur jest dziurawy”. Innymi słowy, wysyłani przez Łukaszenkę migranci są dobrze przygotowani do skutecznego forsowania bariery. Jednak to, co mogą zrobić ludzie, nie zrobią tego zwierzęta.

Rysie, wilki i żubry nie mają brzeszczotów do cięcia metali, nie stawiają sobie drabin, by sforsować mur.

Ten liczący 180 km i wysoki na 5,5 m płot stanowi dosłownie nieprzepuszczalną barierę dla zwierząt. Jak twierdzi Hayward, problem stanowi też aktywność człowieka, zarówno ze strony migrantów, jak i samych pograniczników. Profesor badał populacje żubrów europejskich, wilków, jeleni i rysi w ostatnim pierwotnym lesie Europy na granicy polsko-białoruskiej.

– Kluczową kwestią jest to, że granice ograniczają możliwość przemieszczania się tych zwierząt na dużych obszarach w poszukiwaniu pożywienia lub korzystniejszych warunków – mówi Hayward.

Takie płoty nie tylko nie stanowią fizyczne zagrożenie dla zwierząt. Zdaniem Haywarda rozdzielanie zwierząt ogranicza również ich pulę genów, co z kolei może je osłabić i uczynić bardziej podatnymi na zagrożenia.

– Populacje staną się mniej odporne na jakiekolwiek zmiany. Nie będą w stanie poradzić sobie z nowymi chorobami lub sytuacjami klimatycznymi, z którymi muszą się zmierzyć. Naprawdę znajdą się one pod presją – wyjaśnia Hayward.

Stawianie bram w płotach na granicy niewiele pomoże

Ten płot ze względu na unikalność Puszczy Białowieskiej przyciągnął największą uwagę ze strony ekologów. Stanowi on niebezpieczeństwo dla zagrożonego wyginięciem rysia. Około tuzina rysiów, które ukryły się po polskiej stronie bariery, nie będzie już mogło polować, żerować ani rozmnażać się ze swoimi liczniejszymi towarzyszami po drugiej stronie granicy. Oczekuje się, że mur dzielący las o powierzchni blisko 2 tys. km2 zwiększy głód wśród rysiów. Ograniczy też możliwości w reprodukcji, co zmniejszy i tak już ich niską różnorodność genetyczną.

W liście wysłanym w na początku 2022 roku, gdy rozpoczęto prace nad murem, ponad 500 naukowców zajmujących się dziką przyrodą zwróciło się do Komisji Europejskiej w Brukseli z prośbą o użycie jej uprawnień do wstrzymania projektu polskiego rządu. Jeśli budowa pójdzie naprzód, ekologia lasu stanie w obliczu „katastrofalnych konsekwencji”, w tym „załamania się populacji rysia nizinnego w Polsce”. Bariera jednak powstała. Profesor Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk, sygnatariusz listu, mówi, że istnieje obecnie „wysokie ryzyko wyginięcia” polskiego rysia.

Zagrożona oczywiście jest także populacja żubra. Gdy zaczęto realizować projekt, polski rząd zapewnił, że zainstalowane zostaną 24 bramy dla dzikich zwierząt. Jednak prof. Kowalczyk mówi, że „bramy są zamknięte i pozostaną zamknięte. [Bramy] były tylko środkiem uspokajającym, aby stworzyć wrażenie, że rząd utrzyma łączność”. Jego kolega z instytutu, Krzysztof Schmidt mówi, że „zwierzęta nie będą stały w kolejce przy murze, czekając na otwarcie bram”.

Jedyne rozwiązanie – wspierać kraje rozwijające się i wywierać presję na reżimy

Budowa takich bram to właśnie jedno z dobrych rozwiązań, mających na celu ograniczenie negatywnego wpływu na faunę. Muszą być oczywiście otwarte. Innym rozwiązanie może być przenoszenie zwierząt przez ogrodzenia w celu poprawy puli genów, choć wiąże się to z ryzykiem stresu i śmiertelności. Hayward podchodzi sceptycznie do tych „przymusowych interwencji” i do zakresu, w jakim granice mogą stać się bardziej przyjazne dla zwierząt.

– Jeśli zrobisz dziurę w ogrodzeniu na tyle dużą, że zmieści się przez nią zwierzę, to będzie ona na tyle duża, że ​​przejdą przez nią ludzie – uważa Hayward.

W takiej sytuacji w pobliżu bram musiałaby przebywać straż graniczna, a to odstraszałoby zwierzęta. Co więc pozostaje? Zatrzymanie przyczyn, za jakimi stoją migracje. Z jednej strony realizacja na dużo większą skalę tego, co uzgodniono na COP29. Z drugiej zaś wszelkie działania mające na celu zmuszenie białoruskiego reżimu, by zaprzestał sprowadzania migrantów na naszą granicę. Wtedy płoty nie będą potrzebne.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Karolis Kavolelis

Autor

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracujący od lat z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.