Udostępnij

Azja wrze. Co zrobimy, jeżeli miliony ludzi staną na granicach?

08.05.2024

Przez południowo-wschodnią Azję przechodzi właśnie bardzo ostra fala upałów. Rekordowe temperatury są rejestrowane niemal każdego dnia. Na Filipinach i w Bangladeszu zrobiło się tak gorąco, że zamknięto szkoły. Nie mogło być inaczej, bo w Manili nawet w nocy było prawie 30 stopni Celsjusza. Fale upałów stają się w tym rejonie świata nową normą. A eksperci zapowiadają, że jeżeli sytuacja będzie się pogarszać, odczujemy to i my.

Zaczęło się w kwietniu. W Bangladeszu nie tylko zarejestrowano najcieplejszy kwiecień w historii pomiarów, ale także dzienne maksima przekraczające o od 2 do 8 stopni Celsjusza średnie maksima dla tego miesiąca. W Mjanmie temperatura przekroczyła 48 stopni, także ustanawiając nowy rekord. W Wietnamie rekordy odnotowano aż na 102 stacjach pogodowych. Kalkuta ogłosiła z powodu upału czerwony alarm. Temperatury niemal wszędzie solidnie przekraczały 40 stopni. Maj rozpoczął się podobnie. W Indiach… I tutaj można się zatrzymać. Nie ma sensu wymieniać kolejnych rekordów. Tę „pękały” dzień po dniu. I dzieje się to pomimo, że w ubiegłym roku przez Azję też przeszła dość ostra fala upałów, więc poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko.

Mimo to coś co w ubiegłym roku było klęską, w tym wydaje się już być całkiem miłym wspomnieniem.

Zamknięte szkoły

Są ludzie, dla których wszystkie te rekordy są ciekawe i wiele mówiące, ale większość do nich nie należy. Reszcie, zwłaszcza kiedy patrzy się na to z Polski, wystarczy wiedza, że jest tam piekielnie gorąco i coraz goręcej. W praktyce oznacza to, że ludzie umierają na udary cieplne. Doniesienia mówią o co najmniej kilkuset takich osobach. Ofiar jest jednak zapewne dużo więcej, bo nie jest to region świata, który słynąłby ze szczególnie rozwiniętej statystyki, gdy chodzi o zgony obywateli.

Oznacza to także, że dzieciaki zostają w domach, w których mają chować się przed słońcem. Szkoły trzeba było bowiem zamknąć aż w dwóch krajach. Na Filipinach, gdzie nawet w nocy bywało po prawie 30 stopni Celsjusza. I w Bangladeszu. Przy czym z tym chowaniem się też nie jest łatwo, bo nie każdy ma tam klimatyzację. Wszystko na co ludzie mogą sobie pozwolić to wiatraki, a te w takiej temperaturze działają raczej jak termoobieg w piekarniku, niż coś co zapewnia chłód.

– Nie mamy klimatyzacji, ponieważ nie jesteśmy zamożni. Lekcje odrabiam w nocy, ponieważ wtedy jest mniej gorąco. Rano czujesz już tylko żar. Powietrze, które leci z elektrycznych wiatraków jest takie gorące. Jak gorąc wewnątrz piekarnika. Tak to właśnie czuć – mówił 15-letni uczeń z Manili reporterom agencji AFP.

Drożyzna i choroby

Upał odczuwają uczniowie. Ale jeszcze bardziej odczuwają go rolnicy. „The Guardian” przynosi historię jednego z tajlandzkich hodowców, który opowiada o tym, że musiał sprzedać ponad 5000 swoich kaczek. Dla tych zrobiło się bowiem zbyt gorąco, by znosić jaja. A dokładnie znosiły ich dużo mniej i dużo mniejszych. Wszystko przez upał, bo nie chciały, opowiadał rolnik, wchodzić nawet do przygotowanego dla nich stawu, w którym zwykle mogły się schłodzić. Woda w nim także stała się zbyt gorąca. Jajka drożeją więc bardzo szybko. Do tego kurczaki padają na fermach z gorąca tysiącami. Inne doniesienia zwracają uwagę na hodowców świń, którzy opowiadają, że zwierzęta szaleją z upału, stają się agresywne i nie chcą jeść. To generuje dodatkowe koszty dla rolników, którzy muszą poprawić im warunki.

A nie zawsze mają za co.

Problemy nie ograniczają się do zwierząt. Skwar, który w wielu miejscach łączy się z suszą, wpływa też na uprawy. Rośliny usychają i pełna skala zniszczeń pokaże się zapewne dopiero za kilka tygodni w cenach, które za jedzenie będą musieli płacić mieszkańcy tej części globu. Dziś najgłośniej mówi się o owocach durian, które są jednym z towarów eksportowych Tajlandii i których zbiory w tym (a jak mówią rolnicy także w przyszłym) roku będą bardzo złe. Widać to już ponoć dobrze, ponieważ drzewa nie wytrzymują upałów i owoce mają problemy z dojrzewaniem. Zwykle w takich sytuacjach cierpią też zboża, które są podstawą diety.

Nie wygląda to dobrze? Owszem. Tylko, że to nie wszystko. Są jeszcze choroby. Zaczęto rejestrować większą liczbę zachorowań na malarię i dengę. Malezja przygotowuje się już nawet na epidemię tej ostatniej. Wszystko za sprawą komarów, które reagują na upalną pogodę. – Cieplejsze warunki pozwalają komarom szybciej osiągać dorosłość – tłumaczył prof. Yanti Rosli z Uniwersytetu Kebangsaan, dodając, że służy im też to, jak generalnie zmienia się klimat.

Źródło

Fala upałów dała się we znaki Azji już w ubiegłym roku. Też czytaliśmy co chwilę doniesienia o kolejnych rekordach i wysychających uprawach. Mimo wszystko było lepiej. Dlaczego zatem w tym roku sytuacja jest tak dramatyczna. Padają dwie odpowiedzi. Jedna mówi, że powodem jest po prostu zmiana klimatu, która przybiera na sile. Druga zwraca uwagę, że w tym roku zmiana klimatu łączy się El Nino. Cyklicznym zjawiskiem, które powoduje, że powierzchnia oceanu jest w tym rejonie Pacyfiku cieplejsza. Zwolenników obu wytłumaczeń łączy jednak wspólne zwracanie uwagi na przyszłość.

– Częstość, intensywność, czas trwania i obszar tych fal upałów są coraz większe. Kiedy chodzi o temperaturę to jesteśmy na rollercoasterze, który w najbliższym czasie nie będzie zjeżdżał w dół. Będzie gorzej, co oznacza, że musimy być przygotowani – tłumaczył dziennikarzom dr Roxy Matthew Koll z Indyjskiego Instytutu Meteorologii Tropikalnej.

Miliony na granicach?

Koll mówił o przygotowaniu się Azjatów na to, że będą mieli coraz większe i dłuższe upały. Jednak specjaliści przekonują, że nie tylko Azjaci powinni być gotowi na skutki możliwego pogorszenia sytuacji w Azji i na całym tzw. globalnym Południu, o którym w mniej poprawnych politycznie czasach mówiło się używając zwrotu Kraje Trzeciego Świata. Eksperci przede wszystkim zwracają uwagę na możliwe migracje, których celem będzie Europa. – Kiedy weźmiesz do ręki mapę prezentującą, jak wyglądają i jak zmieniają się susze na świecie – mówił mi Marcin Popkiewicz w wywiadzie do książki „Odwołać katastrofę” – to zobaczysz, że jeszcze pięćdziesiąt lat temu susze trwające dłużej niż miesiąc doskwierały zwykle mniej więcej dziesięciu procentom Afryki. Teraz aż dwie trzecie jej powierzchni mierzy się z suszami trwającymi miesiąc lub dłużej. Dotyczy to nie tylko Afryki – jest widoczne także w Azji Południowo-Wschodniej czy Ameryce.

– Lądujemy w świecie, w którym rejony między zwrotnikami stają się zabójcze dla ludzi. Stają się za gorące, by tam żyć. W tamtym rejonie świata pada rolnictwo, pada hodowla zwierząt. Nie da się pracować na zewnątrz. To oznacza migracje liczone w miliardach ludzi – tak wiele osób będzie chciało gdzieś żyć i będzie musiało znaleźć nowy dom. Migracja od zawsze jest metodą adaptacji do zmian klimatu. Co więcej, w rejonach międzyzwrotnikowych wahania temperatur w ciągu roku są niewielkie. Cały czas będzie tam za ciepło. I chodzi nie tylko o Afrykę, lecz także na przykład o Indie. To spowoduje konsekwencje dla systemu żywnościowego i dla sytuacji geopolitycznej. Gdzieś posypie się gospodarka. Będzie głód. Ruszą wielkie migracje ludzi uciekających przed biedą, przemocą, głodem i chaosem. I to tutaj świat dostanie najbardziej po tyłku. Polski to zresztą także dotyczy. U nas będzie się dało żyć. Upały będą w lipcu i w sierpniu – włączymy sobie klimatyzację i jakoś je przetrwamy. Może wstrzymamy na moment pracę, ale czasami będzie cieplej, a czasami zimniej – dodawał Marcin w tej samej rozmowie.

I pytał, nie tylko retorycznie: „Ale co się wydarzy, kiedy miliardy ludzi staną na granicach Unii Europejskiej?”

To jest bardzo dobre pytanie. Dobre, ponieważ nie mamy na nie odpowiedzi. A powinniśmy mieć. Tymczasem nie przemyśleliśmy sytuacji i nie mamy ustalonych metod zachowania w takich sytuacjach. Nie będziemy po prostu wiedzieć, co robić, jeżeli dziesiątki milionów ludzi rzeczywiście staną na granicach Starego Kontynentu. A nie jest on niemożliwy. Więcej nawet. Jest to całkiem prawdopodobny scenariusz rozwoju sytuacji.

– To nie jest żadna science fiction. A będzie coraz gorzej. Ceny i migracje dotkną nas znacznie szybciej niż poziom morza i temperatury – mówił mi prof. Jacek Piskozub w wywiadzie, który także można przeczytać w książce „Odwołać katastrofę”.

  • Co najlepsi polscy specjaliści mówią o zmianie klimatu? Na co powinniśmy być gotowi? Co jest prawdą, a co manipulacją? O tym przeczytasz w książce „Odwołać katastrofę”.

Fot. W Manili było tak gorąco, że władze zdecydowały się zamknąć szkoły. Shutterstock/MaryTraveller.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w magazynach branżowych. Autor książki „Odwołać katastrofę”.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.