Moda na second hand. Po co kupować nowe, skoro można używane…

Podziel się:
second hand

Drugie wakacje z rzędu nie korzystam z letnich wyprzedaży. Agata przez rok nie kupowała nowych rzeczy. Iza odwiedza second hand, a następnie sama przerabia znaleziska. Aja rzuciła nałóg, Julia stworzyła bazę miejsc przyjaznych środowisku. Mamy rożne powody swoich decyzji i różne nawyki w kupowaniu ubrań, ale łączy nas to samo: powiedziałyśmy „nie” popularnym sieciówkom. 

Uzależniliśmy się od szybkiej mody. W galeriach, w centrach miast, na głównych ulicach handlowych – tanie sieciówki. W domu – równie tanie sklepy internetowe i szafa, w której niekoniecznie wszystko jest potrzebne. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy, jaki koszt ponosi za to środowisko: przemysł odzieżowy jest drugim co do wielkości na świecie, jeśli chodzi o produkcję zanieczyszczeń – zaraz po przemyśle naftowym.

Na szczęście, ta era dobiega chyba końca. Coraz więcej osób zaczyna szperać w lumpeksach i second handach nie tylko ze względu na niższą cenę, ale właśnie po to, żeby uniknąć kupowania “nowego”. Na facebooku powstają grupy sharingowe, w Madrycie aktywiści Extinction Rebellion protestują w sklepie sieci Primark, w Sztokholmie odwołują Tydzień Mody, w Krakowie otwiera się Ciuchodzielnia. Znacznie częściej i głośniej słychać o ruchu slow-fashion – zachęcaniu do oszczędnego kupowania etycznie wykonanych ubrań, naprawianiu ich w razie potrzeby, noszeniu przez całe życie.

Według “The Guardian” rynek używanych, wymienianych i odsprzedawanych ubrań może w ciągu dekady przegonić tak zwaną szybką modę. Stanie się to jeśli będziemy bardziej świadomi tego, jak produkcja tanich ubrań wpływa na nasze otoczenie. A wpływa nie tylko poprzez emisję CO2. Dużą rolę odgrywa też wykorzystanie toksycznych chemikaliów, wzrastająca liczba odpadów tekstylnych, czy ogromne zużycie wody. Do tego można doliczyć transport drogowy i morski oraz użycie nieekologicznych tkanin (poliester jest produktem ropopochodnym; skóra pochodzi z przemysłowej hodowli zwierząt). 

Ale czy naprawdę da się żyć bez sieciówek?

Moja ulubiona sukienka z second handu kosztowała kilka złotych, służy trzeci rok. Drugie wakacje z rzędu udaje mi się nie korzystać z letnich wyprzedaży, choć wcale nie przychodzi mi to łatwo. Jeszcze siedem lat temu łowienie promocji i kompletowanie coraz nowszych stylizacji było jednym z moich ulubionych zajęć. Czasem to wraca. Ostatnio zaczęłam już przebierać między ubraniami w popularnej sieciówce, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i powiedziałam sobie: hej, ktoś ci to zaprogramował, wcale tego nie potrzebujesz. Wyszłam.

Odkryłam, kim jestem poza sieciówkami

Sama po sobie wiem, że do zmiany stylu życia, w tym także kupowania, często popycha nas bliskość z naturą. Julia Mafalda swój „aha moment” miała w Szkocji, gdzie pierwszy raz od dzieciństwa, spacerowała boso po lesie. Wspólnie z przyjacielem przeszli ponad 20 kilometrów, w zupełnej ciszy. Każde drzewo było inne, przepiękne, trudne do opowiedzenia. Spotykamy się na Festiwalu Wibracje, po jej wykładzie: Zero waste w szafie, czyli jak ubierać się zdrowo i ekologicznie.

„Sama chodziłam kiedyś do galerii handlowych. Powiem więcej: gdy skończyłam podstawówkę i odkryłam Zarę czy H&M, spełniło się moje marzenie! Mogłam ubierać się tak szykownie, jak dorosłe kobiety, bo wreszcie miałam do takich ubrań dostęp. Chociaż dorastałam w środku dzikiego lasu,miasto przyciągało mnie jak magnes. Łaknęłam fajnych znajomych, miejskiego wyglądu. Później miałam wyrzuty sumienia, że tak bardzo oddaliłam się od matki Ziemi. Zaczęłam odkrywać kim naprawdę jestem, poza zakupami,poza tym miastem” – wspomina. 

Worek rzeczy po babci i na przeróbkę

O tym, jak powstają ubrania, z czego są zrobione wiedziała coraz więcej dzięki pracy w firmie handlującej modą etyczną. Poczucie, że to co jemy, czym oddychamy i w co się ubieramy ma znaczenie dla planety, było w niej już bardzo silne. Jednocześnie odkryła, że brakuje w Polsce bazy miejsc, ułatwiającej świadome zakupy i życie bliżej natury. Drogi z firmą się rozeszły, więc stworzyła własną markę: ETHY. 

“Ethy Maps, czyli pierwsza część projektu Ethy, powstało z mojej potrzeby. Jako konsument szukający etycznie i ekologicznie produkowanych i sprzedawanych produktów, musiałam sama stworzyć taką globalną mapę. Zachęcam, żebyście dodawali do Ethy Maps kolejne miejsca, potrzebujemy wspólnego zaangażowania, żeby ją rozwijać dla nas wszystkich. A obecnie za dodane miejsce dostaniecie od nas krótki przewodnik ZERO WASTE x5 – zachęca Julia.

Sama od dwóch lat nie kupiła nic nowego. W domu leży worek ciuchów. Jedne po babci, które czekają na przeróbkę, inne z plamami lub dziurami, które czekają na naprawę. “Gdy idziesz do zadbanego second-handu, zawsze coś znajdziesz. Zdobywaj rzeczy na wymiankach, na Facebooku, OLX. Wiem, że to zajmuje więcej czasu niż szybka wizyta w sieciówce, ale jesteś po dobrej stronie planety” – radzi.

Czytaj również: Toksyny w ubraniach i degradacja środowiska. Prawdziwa cena fast fashion

1 2 3
Podziel się: