Boom na rynku pomp ciepła. Brakuje specjalistów, a terminy na zakup sprzętu są coraz większe. O aktualnej sytuacji rozmawiamy ze specjalistką zajmującą się montażem kotłów gazowych i pomp ciepła.
Rosnące zainteresowanie pompami ciepła obserwujemy od początku 2022 r. Zdecydowane przyspieszenie wywołała także wojna na Ukrainie. W maju już 57 proc. wniosków w programie Czyste Powietrze dotyczyło tego rodzaju ogrzewania. Do programu spłynęło wtedy ponad 13,5 tys. wniosków. 7,6 tys. dotyczyło instalacji pomp ciepła. Mniejszym zainteresowaniem cieszyły się kotły gazowe (3,2 tys.), które jeszcze pół roku temu występowały w co drugim wniosku.
- To urządzenie stosunkowo małe. Nie musimy budować komina, który jest dosyć drogim elementem inwestycji. Nie musimy mieć dodatkowego pomieszczenia na skład paliwa np. węgiel. To wszystko obniża całkowitą cenę budowy domu równoważąc albo przynajmniej zmniejszając wydatek za pompę ciepła. Uważam, że to się jak najbardziej opłaca i polecam to rozwiązanie – mówił nam w kwietniu Michał Zawadzki, nasz czytelnik i użytkownik pompy ciepła. Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.
Sytuacja na rynku pomp ciepła
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Proszę powiedzieć, czym się pani zajmuje na co dzień?
Natalia Pawęzowska-Bauma, „PHU Festonek” z Wielkopolski: Wspólnie z mężem zajmujemy się montażem kotłów gazowych, pomp ciepła i klimatyzacji.
MF: Jak wygląda aktualna sytuacja na rynku?
NPB: Na pewno wzrosło zainteresowanie pompami ciepła. Zresztą w nowym budownictwie przeważnie idzie to w parze z fotowoltaiką. Czyli jeśli ktoś chce montować fotowoltaikę to najczęściej decyduje się także na pompę ciepła – i odwrotnie. Przy nowym budownictwie wciąż jest problem z przyłączami gazu – zostały w tym momencie zablokowane do 2025 r. Więc jeżeli ktoś posiada środki to decyduje się właśnie na pompę ciepła.
MF: A z nimi jest ostatnio duży problem. Zarówno jeżeli chodzi o dostępność, jak i o ludzi, którzy zajmują się montażem pomp ciepła.
NPB: Mamy problem z urządzeniami, nie ma ich na rynku. Jeżeli tylko pojawia się okazja, aby je kupić, to my to robimy. Dzwonią do mnie z hurtowni i mówią: – Natalia, będzie wolna pompa. Ja wtedy bez zastanowienia proszę, żeby ją dla mnie odłożyli, bo na pewno będzie na nią klient. Tak to obecnie wygląda. Z mężem mamy cały segregator chętnych na montaż, więc jak tylko uda nam się zdobyć sprzęt to dzwonimy i umawiamy się na wykonanie instalacji.
„W całej Wielkopolsce szkoli się 7 osób”
MF: Ile się obecnie czeka w kolejce?
NPB: Średnio w tym momencie trzeba czekać około pół roku. Jeżeli ktoś buduje dom i planował na przykład zamontować taką instalację jeszcze w tym roku, to może nie zdążyć.
MF: Próg wejścia do pani zawodu jest wysoki. Wiedza i umiejętności to jedno. Ale pamiętam, jak znajomy robił kurs na instalatora i miał problem ze zdobyciem wiedzy praktycznej. Jest to jednak krąg zamknięty. Ludziom, którzy w branży działają, nie zależy, aby więcej osób poznało tajniki zawodu. Czy obserwuje pani takie zjawisko?
NBP: Ja mam wykształcenie medyczne, a z racji covidu szybko się przekwalifikowałam. Zrobiłam stosowne uprawnienia, aby móc montować urządzenia. Dziedzina jest wymagająca, przepisy są surowe. Ale trzymamy bardzo wysoki poziom. Branża na pewno będzie się rozrastać. Niestety jeśli chodzi o szkoły zawodowe to nie ma zainteresowania. W całej Wielkopolsce szkoli się całe 7 osób… Są też szkolenia, jestem na wielu z nich i widzę grono osób, które przychodzą, aby tylko dostać papier. A potem dzwonią klienci, aby poprawić po kimś pracę.
Zawód zdominowany przez mężczyzn
MF: Jest to zawód zdominowany przez mężczyzn. Czy w związku z tym „boomem” na rynku instalatorskim może się to zmienić?
NBP: Tak, jest to męski zawód. Natomiast często jest podkreślane w dzisiejszych czasach równouprawnienie. Nie wiem dlaczego nie jest ono wykorzystywane w każdym zawodzie. To jest ciężka praca, nie ma co ukrywać. Trzeba nie raz dźwignąć te 200 kg z chłopakami. Ale dajemy radę. Nigdy nie wykorzystuję tego, że jestem kobietą, żeby ktoś zrobił coś za mnie. Myślę, że można się wszystkiego nauczyć. Gdyby kobieta chciała przyjść do nas do pracy i była zdolna w tym co robi, to nie byłoby problemu. Trzeba pamiętać, że nie jest to klasyczna praca od 8 do 16. Kończymy pracę dopiero, gdy instalacja jest gotowa. Wczoraj wróciliśmy do domu po 21 z instalacji pompy ciepła. Za chwilę biegniemy na magazyn, zabieramy sprzęt i montujemy klimatyzację. Nie wychodzimy dopóki instalacja nie wystartuje.
MF: Spotkała pani inne kobiety w tej branży?
NBP: Do tej pory nie. Podczas szkoleń jestem sama z 50 mężczyznami. Szkoleniowcy to zauważają i mówią: – o, to dzisiaj zamiast „panowie” będą „państwo”. Czasem klienci dziwią się, gdy przyjeżdżam do pracy z mężem i pytają, czy ja też pracuję. Jest lekka dyskryminacja.
Czytaj także: Pompy ciepła popularne jak fotowoltaika? Pomogą zakręcić rosyjski kurek
–
Zdjęcie ilustracyjne: goodluz/Shutterstock