Nowa Zelandia oficjalnie dąży do ambitnego celu neutralności klimatycznej kraju w 2050 roku. By jednak było to możliwe, zmiany muszą objąć także rolnictwo (w tym hodowlę zwierząt), odpowiadające dziś za niemal połowę krajowych emisji gazów cieplarnianych. Nad rolnikami wisi więc groźba włączenia w system handlu uprawnieniami do emisji (ETS), jednak najprawdopodobniej rząd da im dodatkowe 3 lata na dostosowanie. Aktywiści Greenpeace oskarżają władze o niepotrzebne zwlekanie i uległość wobec przemysłu mleczarskiego.
Nowa Zelandia to kraj, który oficjalnie planuje do 2050 roku planuje osiągnąć neutralność klimatyczną, równoważąc wszystkie swoje emisje gazów cieplarnianych. [Strategia ta wydaje się mieć w dodatku duże poparcie społeczne: Przed miesiącem w masowych proklimatycznych protestach miało wziąć udział aż 3,5 proc. populacji kraju!]
Ponieważ rolnictwo odpowiada za aż 48 proc. nowozelandzkich emisji, w 2025 roku ma zostać planowo włączone w handel uprawnieniami do emisji (ETS). Taka sytuacja oznaczałaby, że przedsiębiorstwa rolnicze, które emitować będą zbyt wiele gazów cieplarnianych, musiałyby płacić za ich zrównoważenie.
Jak informują lokalne media, jeszcze niedawno nowozelandzka premier ostrzegała, że o ile nie podjęte zostaną odpowiednie, reformy, obniżające emisje sektora, może on zostać włączony do systemu wcześniej, bo już 2022 roku. Teraz z ust premier pada jednak zapowiedź, że rząd najprawdopodobniej nie skorzysta z możliwości ukarania rolników, w związku z czym do systemu wejdą oni zgodnie z początkowym planem.
Korzystna dla branży wiadomość, dająca jej dodatkowe 3 lata na dostosowanie, spotkała się jednak z krytycznymi komentarzami ze strony nowozelandzkiego Greenpeace, które decyzję nazywa uległością wobec lobby przemysłu mleczarskiego. Odpowiada on bowiem za największą część emisji powodowanych przez sektor rolnictwa (blisko połowę), wobec czego w związku z presją reformy musiałby ponieść największe koszty.
A shocking #sellout by @jacindaardern, @jamespeshaw and the @nzlabour Govt today
Protecting the short term profits of a few in the dairy and agricultural sector at the expense of the rest of us and the future of our entire planet is not #ClimateActionhttps://t.co/IE9WfbxtYK
— Greenpeace NZ (@GreenpeaceNZ) October 24, 2019
Greenpeace w oficjalnym komunikacie podkreśla, że kryzys klimatyczny jest sprawą, którą rząd musi zająć się natychmiast. „Rząd ugiął się pod naciskiem lobbingu ze strony branży mleczarskiej i dużego przemysłu rolnego” – mówi działacz Greenpeace, Gen Toop. „Władze chronią krótkoterminowe interesy garstki osób z sektorów mleczarskiego i rolniczego, kosztem całej reszty i przyszłości naszej planety”.
Hodowla krów jest na celowniku ze względu na emisje metanu, choć w wyniku procesów trawiennych tych zwierzą powstaje jedynie 25 proc. jego emisji. Gazy cieplarniane powstają jednak także w wyniku innych procesów związanych z hodowlą. [Fachowo na ten temat pisze m.in. portal Nauka o Klimacie.]
Zdjęcie: Shutterstock/Studio Peace