Minął miesiąc od wykolejenia się pociągu towarowego z toksycznym i łatwopalnym benzenem. Wszystko działo się 50 kilometrów od naszej granicy, jednak w mediach coraz mniej mówi się o tej katastrofie. Tymczasem jej skutki mogą być opłakane: zarówno dla zdrowia ludzi, jak i przyrody. Nasze ministerstwo środowiska uspokaja: na razie nie ma informacji o zanieczyszczeniu Odry. Tuż po wypadku podwyższone były stężenia benzenu w powietrzu.
Gigantyczne kłęby dymu, spośród których od czasu do czasu pojawiają się kule ognia. Ten widok mógł przerażać. 28 lutego 2025 roku w pobliżu miejscowości Hustopeče nad Bečvou w Czechach, ok. 50 km od granicy z Polską, doszło do poważnej katastrofy kolejowej. Wykoleił się pociąg towarowy, którym przewożony był benzen. W efekcie doszło do pożaru kilku cystern. W zakrojonej na szeroką skalę akcji gaśniczej uczestniczył m.in. śmigłowiec.
- Czytaj także: Chemikalia w wodzie, tablica Mendelejewa w powietrzu. Skutki jednego pożaru z tego lata
„Według świadków płomienie sięgają nawet 20 metrów wysokości, a nad miejscem zdarzenia unosi się gęsty, czarny dym. Na miejscu pracuje kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej z trzech regionów. Lokalne władze apelują do mieszkańców o nieotwieranie okien i unikanie przebywania na zewnątrz ze względu na toksyczne opary” – informował portal Remiza.
Przyczyną katastrofy miało być rozerwanie składu pociągu towarowego, co doprowadziło do wykolejenia i pożaru cystern. Na szczęście nikt nie został ranny. Jednak skutki tej katastrofy mogą być opłakane: zarówno dla ludzi, jak i środowiska. Czeski rząd nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z największym tego typu skażeniem na świecie.

Wypadek pociągu w Czechach. Zagrożenie dla ludzi i środowiska
– Ten wypadek może mieć poważne konsekwencje zarówno dla zdrowia ludzi, jak i środowiska – przekonuje nas prof. dr hab. Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W rozmowie ze Smoglabem podkreśla, że benzen jest substancją toksyczną, rakotwórczą i mogącą wywoływać choroby układu oddechowego.
Ale to nie koniec możliwych konsekwencji. – Jego wdychanie w dużych stężeniach może prowadzić do uszkodzenia wątroby, nerek, układu nerwowego oraz osłabienia układu odpornościowego – twierdzi ekspert i dodaje: – Spłonąć mogły również inne substancje chemiczne, co dodatkowo zwiększa ryzyko emisji szkodliwych związków do powietrza. W wyniku pożaru mogą wystąpić także wysokie stężenia pyłów zawieszonych PM10, które mają negatywny wpływ na zdrowie, zwłaszcza osób z problemami układu oddechowego.

Choć na razie nie ma informacji o skażeniu wód Odry, to zdaniem prof. Skubały w przypadku niekontrolowanego wypływu benzenu do rzeki, mogłoby to spowodować poważne zanieczyszczenie ekosystemu wodnego. – To z kolei mogłoby wpłynąć na życie wodne, a także na ludzi, korzystających z tych wód do picia lub innych celów – przekonuje naukowiec.
Zauważa, że w przypadku tego typu katastrof należy w pierwszej kolejności podjąć natychmiastowe działania ratunkowe, jak również ewakuować osoby z obszaru zagrożonego. – I to z pewnością zostało prawidłowo zrobione. Media donosiły, że między miejscem katastrofy a zbiornikiem wodnym strażacy oraz wynajęte przez władze samorządowe firmy budują metalową zaporę, sięgającą siedem metrów w głąb gruntu. Miała ona zatrzymać wyciek trującej substancji do jeziora i wód gruntowych – podkreśla prof. Skubała. Skala działań pokazuje, jak poważne jest zagrożenie i jak duże koszty generuje.
Naukowiec twierdzi, że niezbędny jest jednocześnie wzmożony monitoring powietrza, w tym ciągłe mierzenie stężenia benzenu, tlenków węgla i pyłów zawieszonych. – To konieczne, by natychmiast zareagować na ewentualne zagrożenie dla zdrowia ludzi. Na końcu pozostaje podjęcie działań, mających na celu neutralizowanie skutków pożaru i ograniczenie dalszej emisji substancji chemicznych. To oczywiście niełatwe i kosztochłonne – dodaje.
- Czytaj także: Przez 150 godzin gasili pożar w Bydgoszczy. Naukowcy o tym, co mogło dostać się do powietrza
Podwyższone stężenie benzenu
Do katastrofy kolejowej doszło około 50 kilometrów od granicy z Polską. W dniu, gdy doszło do tej tragedii, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa informowało, że nie ma żadnego zagrożenia dla naszego kraju. Czy te informacje są aktualne również dziś? Czy faktycznie nie ma się czego obawiać? Głos w tej sprawie zabrało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Jego przedstawiciele podkreślają, że przy granicy z Czechami pomiary benzenu prowadzone są na jedenastu stacjach: pięciu w województwie śląskim, dwóch w opolskim i czterech na Dolnym Śląsku. Zapewniają również, że od 28 lutego (czyli bezpośrednio po wykolejeniu pociągu) do 3 marca na stacji w Rybniku okresowo podwyższone były jednogodzinne stężenia benzenu. Jednak zdaniem resortu środowiska nie miało to związku z katastrofą kolejową. – Ze względu na występujące w tym czasie podwyższone i wysokie stężenia pyłu PM10, wynik ten należy wiązać z wpływem niskiej emisji – twierdzą w ministerstwie.
Co z możliwym zanieczyszczeniem Odry, która została już i tak mocno poturbowana w efekcie zakwitu tzw. złotej algi? I w tym przypadku resort kierowany przez Paulinę Hennig-Kloskę uspokaja. – Do chwili obecnej do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie wpłynęła żadna informacja o zanieczyszczeniu wód Odry w związku z wykolejeniem pociągu z benzenem po stronie czeskiej – zapewniają w ministerstwie. Zwracają uwagę, że miejscowość Hustopeče nad Bečvou, gdzie doszło do tragedii, zlokalizowana jest w zlewni rzeki Beczwa. – To dopływ Morawy w zlewisku Morza Czarnego. Od Odry oddziela go dział wodny – dodają.

Po stronie czeskiej sytuacja po katastrofie jest natomiast bardzo poważna. Jak informuje Polsat News, w kraju ołomunieckim ogłoszono stan wyjątkowy. Lokalne władze alarmują, że niebezpieczne substancje zaczynają przenikać do wody. Straty szacuje się na miliony czeskich koron.
Czeski portal ct24 podaje, że eksperci pracujący w rejonie wypadku stale monitorują poziom skażenia gleby, wód gruntowych i pobliskiego jeziora. Woda z publicznego wodociągu, który zaopatruje okoliczne gminy, na szczęście nie jest zanieczyszczona.
„Jedyna skażona studnia znajduje się w strefie domków letniskowych przy jeziorze żwirowym. Wartości są tam wysokie. Jednak woda z tej studni nie została zatwierdzona jako pitna. Ludzie zaopatrują się w innym źródle” – poinformowali czescy dziennikarze.
Prof. Skubała przypomina, że w przeszłości zdarzały się podobne incydenty. Przykładem może być katastrofa z końca 2022 roku, do której doszło w Serbii. Wówczas wykoleił się pociąg towarowy, przewożący amoniak. Gaz rozproszył się do atmosfery, a władze apelowały do mieszkańców, by nie opuszczali domów. Wówczas około 51 osób zatruło się amoniakiem.
–
Zdjęcie tytułowe: Hasiči Olomouc / Straż Pożarna Ołomuniec