Przed nami ostateczne rozstrzygnięcie, w którym głos Polski będzie decydujący. Już 17 czerwca odbędzie się głosowanie dotyczące Nature Restoriation Law (NRL), czyli rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych. Jeszcze w marcu premier Donald Tusk, pomimo wcześniejszych obietnic wyborczych, opowiedział się przeciwko NRL, dołączając do krajów takich jak Węgry Wiktora Orbana. Organizacje przyrodnicze przypominają, że to między innymi deklaracja zajęcia się ochroną przyrody zaskarbiła mu wiele głosów podczas jesiennych wyborów.
NRL jest swego rodzaju kołem ratunkowym dla ludzi, miast, lasów i mokradeł. Ma przeciwdziałać falom upałów, suszom i łagodzić ich skutki, które każdego roku przynoszą miliardowe straty. Pomoże powstrzymać wymieranie zapylaczy, tak kluczowych dla bezpieczeństwa żywnościowego nas wszystkich.
Jak mówią nasze rozmówczynie, rozporządzenie nie wprowadza żadnych ograniczeń, zobowiązań czy obciążeń dla prywatnych właścicieli gruntów, w tym rolników. Ci mają istotny interes we wprowadzeniu NRL, ale z braku świadomości masowo mu się sprzeciwiają.
75 proc. społeczeństwa za Nature Restoration Law
„Ludzie potrzebują NRL, żeby przetrwać” – alarmują ekolodzy, ministrowie krajów UE, naukowcy, biznes, a przede wszystkim obywatele. Aż 75 proc. społeczeństwa uważa, że Polska powinna poprzeć NRL.
Ruszająca właśnie kampania społeczna „Natura Ratuje Ludzi”, która wykorzystując akronim NRL, przekazuje ważne hasło, została zainicjowana przez Koalicję 10%*. Włączają się w nią m.in. strażak, ratownik medyczny czy rolnik. Bohaterowie kampanii przekonują, że zdrowie i bezpieczeństwo produkcji żywności są uzależnione od stanu przyrody. Zachęcają tym samym do podpisania petycji za zmianą stanowiska polskiego rządu w sprawie rozporządzenia.
Zapytaliśmy Martę Klimkiewicz z Fundacji ClientEarth Prawnicy Dla Ziemi, z czym wiąże się wprowadzenie NRL i czy rzeczywiście rolnicy mają powody do obaw.
– Rolnicy powinni się poważnie obawiać scenariusza, w którym NRL nie wejdzie w życie. To rozporządzenie zostało tak pomyślane, by państwa członkowskie UE zajęły się wreszcie w sposób skoordynowany i priorytetowy odbudową tych elementów przyrody, które świadczą kluczowe usługi ekosystemowe dla europejskiego społeczeństwa i gospodarki. W tym również, a może przede wszystkim, rolnictwa – mówi ekspertka w rozmowie z redakcją.
W NRL zapisano, że działania odbudowujące ekosystemy mają być dla rolników w pełni dobrowolne.
– A państwa członkowskie mają stworzyć atrakcyjne zachęty, by rolnicy ewentualnie zechcieli takie działania przeprowadzić na swoich gruntach. Innymi słowy, rolnicy na odbudowie przyrody skorzystaliby finansowo. Zarówno w krótszej, jak i w dłuższej perspektywie – dodaje prawniczka zapytana przez SmogLab.
Przypomina też, że w obliczu coraz bardziej uciążliwych, niekiedy katastrofalnych skutków zmian klimatu, akt prawny ma wesprzeć zdrowie publiczne i gospodarkę.
Nature Restoration Law przewiduję między innymi:
- przywracanie lasom naturalnych cech,
- przywracanie rzekom swobodnego przepływu (retencja wody, bezpieczeństwo powodziowe, ichtiofauna),
- zwiększanie powierzchni terenów zieleni i sadzenie drzew w miastach.
NRL to koło ratunkowe dla miast. 229 NGO-sów apeluje do premiera
Również mieszkańcy miast odczuwają skutki zmian klimatu. Tereny zurbanizowane spływają betonem, a nasadzenia są niewspółmierne do wycinek. Miasta to także rzeki, mokradła i lasy. Te potrzebują odbudowy i należytej ochrony. – W dokumencie znajdziemy zapisy m.in. o zwiększaniu miejskich przestrzeni zielonych np. poprzez nowe parki, lasy, łąki z dzikimi kwiatami, stawy, sadzenie drzew przy ulicach. I o tych kwestiach mówi się jako o ekosystemach zwiększających bioróżnorodność, mających łagodzić zmiany klimatyczne. A nie tylko w kontekście użytkowym czy ozdobnym, jak to często ma miejsce obecnie – mówi nam Monika Konieczna z Akcji Ratunkowej dla Krakowa (ARDK).
ARDK to jedna z 229 organizacji pozarządowych, które podpisały apel do premiera Donalda Tuska o poparcie NRL. „Polska jest kluczowym krajem blokującym przyjęcie NRL, unijnego rozporządzenia, które ma pomóc odbudować przyrodę w Europie. Władze naszego państwa działają wbrew oczekiwaniom polskiego społeczeństwa” – głoszą.
– Obecnie jest nam bardzo trudno wymusić na władzach miast wprowadzanie jakichkolwiek rozwiązań mających adaptować miasto do zmian klimatu. Działań mających dbać o bioróżnorodność i chronić przyrodę. Drzewa, zieleń, rzeki w miastach mają zawsze najniższy priorytet. Drzewa są wycinane na potęgę, rzeki się przesuwa i reguluje, tereny cenne przyrodniczo przeznacza pod inwestycje – przyznaje Konieczna.
Podaje przykład Krakowa:
– Mimo wielu bardzo sensownych uchwał, zarządzeń i strategii, niemal za każdym razem spotykamy się z urzędniczą ścianą, gdy chodzi o wartości przyrodnicze i klimat. Te uchwały i strategie po prostu nie są realizowane. A mieszkańcy muszą toczyć niekończące się walki o każdy, najmniejszy skrawek zieleni.
Akt jest w naszym interesie. Nie brakuje mu „bezpieczników”
Unijna dyrektywa dawałaby większe możliwości egzekwowania – też od samorządów – realizacji tych inwestycji. – Mamy np. gotowy plan utworzenia nowych użytków ekologicznych w Krakowie. W latach 2019-2030 ma ich powstać 32. Do tej pory powstało 6, a tereny tych kolejnych planowanych są sukcesywnie niszczone – podkreśla Konieczna. 17 czerwca okaże się, czy politycy wiedzą, że „Natura ratuje ludzi”.
– Co istotne, rozporządzenie daje państwom członkowskim bardzo dużą elastyczność w kwestii tego, jak będą realizować cele rozporządzenia. Każde państwo będzie miało za zadanie opracować krajowy plan odbudowy przyrody, w którym wskaże, jakie działania z zakresu odbudowy przyrody zamierza podjąć. Jednocześnie w NRL wbudowano szereg “bezpieczników” – mechanizmów, które umożliwiają państwom członkowskim zrezygnowanie z realizacji niektórych działań wskazanych w rozporządzeniu, jeżeli z jakichś względów okaże się to niemożliwe – mówi Klimkiewicz.
Zaznacza przy tym, że według dostępnych szacunków NRL przyniesie 8-10 razy więcej korzyści w stosunku do poniesionych nakładów.
– Dlatego leży to w bezpośrednim interesie Polski i wszystkich państw członkowskich.
*Koalicja 10% to ugrupowanie zrzeszające organizacje tj.: Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Fundacja WWF Polska, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, Klub Przyrodników, Centrum Ochrony Mokradeł, Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody “Salamandra”, Fundacja Dzika Polska, Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, Fundacja Greenmind, Lasy i Obywatele.
–
Zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Alexandros Michailidis