Gorący tydzień na szczeblu europejskim. Rozpoczynają się decydujące rozmowy dotyczące Nature Restoration Law (NRL). To kluczowe rozporządzenie z punktu widzenia nie tyle ochrony zasobów naturalnych, ile odbudowy tego, co już zostało zniszczone przez działalność człowieka. Donald Tusk już zapowiedział, że rząd będzie blokował przepisy.
Propozycja nowego europejskiego prawa jest odpowiedzią na zły stan aż 81 proc. chronionych siedlisk w UE. Chodzi m.in. o lasy, rzeki, mokradła, torfowiska, cenne siedliska lądowe czy morskie. Rozporządzenie będzie dotyczyło co najmniej 20 proc. obszarów morskich i lądowych krajów wspólnoty. Z kolei do 2050 r. ma objąć wszystkie ekosystemy, które wymagają takiej odbudowy.
W kontekście trwających protestów rolników warto przypomnieć, że dokument nie dotyczy przedmiotów obecnych manifestacji. Rozporządzenie nie zawiera tego, czego najbardziej obawiają się rolnicy, czyli ograniczenia użycia pestycydów, czy zapisów dotyczących ugorowania.
– W kompromisowej formie NRL nie nakłada żadnych nowych zobowiązań ani ograniczeń na gospodarstwa rolne. Określa jedynie ogólne ramy odbudowy zasobów przyrodniczych na poziomie UE. NRL pozwala państwom członkowskim na elastyczność w wyborze obszarów, które mają zostać odtworzone i środków, które należy podjąć, aby ten cel osiągnąć – słyszymy w Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, jednej z wielu organizacji przyrodniczych, które włączyły się w tworzenie nowego prawa na poziomie europejskim.
„Głosowanie przeciwko zwyczajnie nieodpowiedzialne”
– Nature Restoration Law w założeniu miało powstrzymać kryzys różnorodności biologicznej w Europie. I pomóc osłonić europejskie społeczeństwa przed tragicznymi konsekwencjami zmian klimatu – komentowała w listopadzie ubiegłego roku Marta Klimkiewicz, doradczyni ds. nauki i polityk z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
– Po niezwykle burzliwym procesie legislacyjnym otrzymaliśmy tekst osłabiony. Wciąż jednak daje on podstawę do konkretnych działań. Dzięki nim mamy szansę na odbudowę przyrody i ochronę jakości życia na naszym kontynencie. Głosowanie przeciwko aktualnemu, kompromisowemu brzmieniu rozporządzenia byłoby zwyczajnie nieodpowiedzialne – podkreślała Klimkiewicz.
Te obawy znów wracają. Głosy z Komisji Europejskiej mówią, że większość wśród krajów członkowskich dla nowego prawa stoi pod znakiem zapytania. Jednym z krajów blokujących ma być Polska.
– Postawa polskich europarlamentarzystów, głównie z Platformy Obywatelskiej, którzy w Brukseli wstrzymywali się od głosu lub byli przeciw Nature Restoration Law, nie znajduje naszego zrozumienia – mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot zapytany przez SmogLab. Przedstawiciel „Pracowni” przypomina, że ugrupowanie Donalda Tuska wygrało wybory w dużej mierze dzięki „zielonym” postulatom.
– Przecież zapisy umowy koalicyjnej dotyczące lasów czy rzek są dużo mocniejsze niż te, które wynikają z prawa o odbudowie przyrody – zauważa wspomniany Ślusarczyk i dodaje, że to sprawdzian dla największej partii koalicyjnej. – Rząd Donalda Tuska musi zdecydować, czy jest za ochroną i za odbudową przyrody zarówno w Polsce, jak i w Europie. Przyroda jest zniszczona tak bardzo, że dziś pora na jej odtworzenie. Nature Restoration Law zapobiega suszom, powodziom, a przez to dba o nasze bezpieczeństwo, w tym bezpieczeństwo żywnościowe. Osiągnięcie wskaźników bioróżnorodności działa na zasadzie zachęt, za którymi idą ogromne pieniądze. To państwo członkowie decydują, w jaki sposób poprawią stan swoich ekosystemów – podsumowuje w rozmowie z redakcją.
Wiele środowisk za Nature Reservation Law. Startują kluczowe rozmowy
Co ciekawe Nature Restoration Law jest popierane nawet przez środowiska, które zazwyczaj nie są ze sobą zgodne. To między innymi przemysł energii wiatrowej, słonecznej, naukowcy, część środowiska rolników, ale również myśliwi. Aż 1,2 mln osób wsparło pierwotną wersję dokumentu podpisując się pod internetową petycją. Według wyliczeń Komisji Europejskiej wprowadzenie odbudowy zasobów naturalnych to w dłuższej perspektywy zysk dla krajów członkowskich. Odbudowa przyrody przynosi korzyści od 8 do nawet 38 razy większe niż jej koszty – przekonują w KE.
Co dalej z dokumentem? – Jedyne, co jest pewne, to że trzeba głosować za – mówi nam europosłanka Róża Thun z frakcji Renew Europe. Jej zdaniem „jest to absolutnie konieczna rzecz”. – Śledząc informacje o tym, co dzieje się ze środowiskiem naturalnym, jak postępuje zatrucie gleb, powietrza i wód, biorąc pod uwagę, jak gwałtownie ociepla się klimat, każdy odpowiedzialny polityk zagłosuje za tymi propozycjami – mówi europosłanka w rozmowie z redakcją.
– Dzisiaj (20.03 – red.) jest tzw. „Coreper” państw członkowskich – wyjaśnia Róża Thun. To spotkanie Komitetu Stałych Przedstawicieli Rządów Państw Członkowskich UE. Jest to najważniejszy organ przygotowawczy Rady Europejskiej. Wszystkie punkty, które trafiają do porządku jej obrad, muszą zostać przeanalizowane przez wspomniany Komitet. – W praktyce polega to na tym, że spotykają się ambasadorowie państw członkowskich i mówią o tym, jak będą głosowały poszczególne rządy – dodaje europosłanka.
Europosłanka: Mam nadzieję, że Tusk tego nie zablokuje
Spotkanie rządów i głosowanie odbędzie się już 25 marca. – Mam duże obawy o wynik tego głosowania. Wielu wyborców głosowało za zmianą poprzedniego polskiego rządu ze względu na liczne zielone postulaty w programach wyborczych. Myślę, że Ministerstwo Środowiska, mając wszystkie dane naukowe i wszelkie informacje, podniesie rękę za Nature Restoration Law. To będzie głosowanie także za przyszłością naszych rolników. Mam szczerą nadzieję, że szef rządu tego nie zablokuje – przyznaje polityczka.
– Jesteśmy jednym z największych krajów UE i wynik głosowania będzie zależeć od nas – mówi. Jej zdaniem to szansa nie tylko dla konsumentów, którzy poszukują zdrowej żywności. – To także szansa dla rolników, jednak ważna jest komunikacja. Rolnicy muszą sobie zdać sprawę z tego, że to jest korzyść także dla nich. Żeby ich ziemia była żyzna, owocna i żeby mieli dosyć wody, aby mogli wykonywać swój zawód przez kolejne lata. Jeśli chcą to robić z zyskiem, sukcesem i mieć satysfakcję ze swojej pracy, to Nature Restoration Law w tym pomoże. To byłoby straszne, gdyby polski rząd chciał zablokować to prawo – podsumowuje Róża Thun.
Premier przeciw Nature Restoration Law?
Rząd oficjalnie nie komentuje swojego stanowiska przed rozpoczęciem rozmów na szczeblu europejskim. Nieoficjalnie SmogLab dowiedział się, że premier rządu nie chce poprzeć rozporządzenia. – To niezrozumiałe, bo jego kluczowy elektorat popiera przecież zielone rozwiązania – mówi nasze źródło w rządzie.
Jednak premier rządu uchylił rąbka tajemnicy podczas konferencji prasowej 19 marca.
– Za chwilę zatrzymamy ten przymus dotyczący torfowisk, mokradeł, zalewania terenów. Jutro, czy pojutrze jest głosowanie. Rekomendacja z rządu była jednoznaczna. […] Prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt. Będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. To jest oczywiście potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska. Długoterminowo też w interesie samych rolników. Ale będziemy robili to bez przymusu europejskiego. Wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze – zapowiedział Donald Tusk.
Stanowisko Polski jest o tyle kluczowe, że może być języczkiem u wagi. Jeśli Polska wykorzysta swoją decydującą pozycję przeciwko propozycji, za którą stoi dobra znajoma Tuska – Ursula von der Leyen, może to oznaczać spory kryzys w relacjach na szczeblu europejskim. Kilka dni wcześniej kancelaria premiera informowała, że Tusk rozmawiał z przewodniczącą Komisji Europejskiej. Brakło jasnej informacji, czy politycy rozmawiali o rozporządzeniu.
Kolejne pytanie, nad którym już teraz głowi się Donald Tusk, dotyczy tego, jak wytłumaczyć wyborcom głosowanie ramię w ramię na przykład z Viktorem Orbanem, który prawdopodobnie także nie zgodzi się na NRL?
Głosowanie nad dokumentem odbędzie się w poniedziałek 25 marca. Do tematu będziemy wracać w najbliższych tygodniach.
Czytaj także: Prof. Krzysztof Świerkosz: Świerki wycofują się z kraju. W przyrodzie widać katastrofę
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Alexandros Michailidis