Udomowić małego wilczka próbowali mieszkańcy województwa kujawsko-pomorskiego. Poinformowało o tym Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, które interweniowało w sprawie zwierzęcia. Po badaniach okazało się, że szczenię nie może być wypuszczone z powrotem do lasu.
Według działaczy co roku do domowych warunków trafia przynajmniej kilka małych wilków. Stowarzyszenie stara się interweniować w takich sytuacjach. Ostatnio zrobiło to na początku lipca, gdy działacze dowiedzieli się o wilczym szczenięciu przetrzymywanym w okolicach Dąbrowy Biskupiej w województwie kujawsko-pomorskim.
Odebrane od „właścicieli” zwierzę przebadała dr Dominika Gulda z Katedry Nauk o Zwierzętach Uniwersytetu Przyrodniczo-Technologicznego w Bydgoszczy. Wyniki nie pozostawiły złudzeń: ludzie chcieli udomowić wilczka, który nie będzie już w stanie poradzić sobie w naturalnych warunkach. Dlatego niedługo ma trafić do ogrodu zoologicznego w Bydgoszczy, który już przygotowuje dla niego miejsce. Specjaliści prowadzą też testy genetyczne, by ustalić, skąd pochodzi zwierzę.
Według działaczy „Wilka” osoby próbujące udomowić wilcze szczeniaki deklarują dobre intencje. Zazwyczaj tłumaczą, że chcą pomóc „zagubionemu” czy „odrzuconemu” przez stado zwierzęciu. Aktywiści oceniają jednak, że kieruje nimi egoizm.
Czytaj również: Wilk Borny przeszedł setki kilometrów, przepłynął rzekę. Zatrzymała go ruchliwa droga
„Są też ludzie przekonani, że zarobią na sprzedaży oswojonych wilcząt lub wyhodowanych przez siebie mieszańców wilków i psów. Zabrane ze środowiska naturalnego szczenięta po podrośnięciu stają się kłopotliwe, trudne do utrzymania i prędzej czy później uciekają lub wypuszczane są celowo na wolność przez właścicieli” – piszą przedstawiciele stowarzyszenia w swoim oświadczeniu.
Historia wilczka z okolic Dąbrowy Biskupiej nie jest wyjątkiem. Około trzech lat temu głośno było o wilczycy Hardej. Do budynku białostockiego RDOŚ przyprowadził ją na smyczy jeden z mieszkańców miasta. Jak stwierdził, wałęsała się ona po ulicach stolicy Podlasia. Specjaliści z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Dzikich w Napromku stwierdzili, że Harda musiała być wychowywana przez człowieka. Naukowcy próbowali wypuścić wilczycę na wolność. Niestety zwierzę wróciło do Ośrodka po zaledwie dwóch dniach.
Działacze Stowarzyszenia „Wilk” przekonują, że do dzikich szczeniąt nie należy się nawet zbliżać – nawet, jeśli wyglądają na porzucone, bezbronne czy chore. Zalecają zrobienie zdjęć i oznaczenie miejsca, gdzie widzieliśmy wilka – na przykład w Google Maps. Potem należy zawiadomić lokalną Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, pomóc w takiej sytuacji mogą również aktywiści „Wilka”.
Źródło zdjęcia: critterbiz / Shutterstock