Wczoraj dotarła do nas smutna wiadomość – 1 lipca zmarł prof. Adam Grochowalski.
Adam Grochowalski był chemikiem, pracownikiem naukowym Politechniki Krakowskiej. Specjalizował się w badaniu tzw. trwałych zanieczyszczeń organicznych (TZO), takich jak np. dioksyny, polichlorowane bifenyle czy heksachlorobenzen. Są to zazwyczaj substancje szkodliwe dla organizmów żywych już w bardzo niewielkich ilościach. A także – jak sugeruje ich nazwa – trwałe, trudno ulegające degradacji w środowisku.
Profesor Grochowalski był w tej dziedzinie światowej klasy ekspertem, autorem wielu publikacji naukowych. Badał między innymi skażenie powietrza i żywności w Polsce związkami z grupy dioksyn, a także emisje TZO z zakładów przemysłowych, np. spalarni odpadów.
Poza działalnością stricte naukową był też mocno zaangażowany w edukację społeczeństwa na temat różnych zagrożeń związanych z badanymi przez Niego substancjami. Od lat mówił i pisał o szkodliwości nielegalnego spalania odpadów – przedmiotów z tworzyw sztucznych, przepracowanego oleju silnikowego czy podkładów kolejowych. A także o preparatach zapobiegających osadzaniu się sadzy w kominach, które przynoszą dużo więcej szkody niż pożytku.
Na zlecenie krakowskiej Straży Miejskiej badał próbki popiołu pobranego z palenisk pod kątem nielegalnego spalania odpadów. Był również biegłym sądowym.
Prof. Grochowalski wspierał też swoją wiedzą i doświadczeniem mieszkańców miejscowości, walczących z istniejącymi lub planowanymi zakładami przemysłowymi, będącymi źródłem uciążliwych zanieczyszczeń. Tak było m. in. w przypadku Skawiny, Szczecinka i Ustrzyk Dolnych. Pochodzący ze Szczecinka Marcin Weksej powiedział w rozmowie z Tomkiem Borejzą:
Oni się wiesz na przykład jak ognia boją prof. Adama Grochowalskiego z Krakowa. Kiedy proponowaliśmy spotkanie z nim przed zamontowaniem UTWS, to odmawiali.
Trzy lata temu Adam Grochowalski wraz ze swoimi współpracownikami przeprowadził dla Krakowskiego Alarmu Smogowego badania skażenia kurzych jaj dioksynami. Badania dzięki uprzejmości Profesora zrobiono „po kosztach”. W jednym z badanych jaj stężenie dioksyn prawie czterokrotnie przekroczyło dopuszczalne normy, a we wszystkich – tzw. action level, czyli poziom zanieczyszczenia powyżej którego należy podjąć odpowiednie działania. (Więcej na temat badań znajdą Państwo tutaj.) Profesor nie był tymi wynikami specjalnie zaskoczony – Jego wcześniejsze badania kurzych jaj pokazywał podobne lub jeszcze większe przekroczenia.
Nie pamiętam już, kiedy i w jakich okolicznościach pierwszy raz spotkałem Adama Grochowalskiego. Prawdopodobnie było to na jakiejś konferencji poświęconej problemowi zanieczyszczenia powietrza w Krakowie. Kilka razy odwiedziłem Go też w jego gabinecie na Politechnice, sam lub razem z Andrzejem Gułą.
Pamiętam za to dobrze, jak przygnębieni wyszliśmy kiedyś z Andrzejem od Profesora. Idąc, milczeliśmy przed jakiś kwadrans. Rzecz jasna prof. Grochowalski w żaden sposób nie starał się epatować nas okropnościami. Po prostu spokojnie, rzeczowo mówił jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o skażenie środowiska w Polsce substancjami z grupy TZO, jaki jest ich wpływ na zdrowie ludzkie, a także o tym co potrafią robić niektórzy nasi rodacy (na przykład palić ramy okienne wykonane z PCV).
Sam wielokrotnie konsultowałem się z Nim w różnych kwestiach dotyczących dioksyn i innych TZO. Profesor zawsze z dużym zaangażowaniem i cierpliwością odpowiadał na moje wszystkie – często naprawdę liczne – pytania. Nigdy nie zapomnę, jak odpowiedział mi kiedyś na pytanie o poziom skażenia środowiska w Polsce dioksynami:
Jak Pan wie, jeśli chodzi o dioksyny, nie prowadzi się takiego regularnego monitoringu jak np. w przypadku wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Na początku wieku pojawiły się pieniądze na badania dioksyn. Badania wykonano, ale sytuacja okazał się bardzo zła, i pieniądze szybko się skończyły. Wie Pan, w myśl zasady: „no data – no problem”.
Bardzo cennym źródłem informacji były też dla nas publikacje prof. Grochowalskiego, zarówno naukowe, jak i popularnonaukowe, a także wskazane przez niego publikacje innych autorów.
Zapamiętamy Adama Grochowalskiego jako pogodnego, uśmiechniętego człowieka, choć gdy mówił o skażeniu środowiska, w Jego głosie słychać było czasem gorycz, smutek a nawet gniew. Nie może to dziwić w przypadku kogoś, kto całymi latami zajmował się tak ciężkim, ponurym, przygnębiającym, a z przy tym powszechnie ignorowanym problemem.
Adam Grochowalski zajmował się też hobbystycznie fotografią. W Jego pokoju na uczelni wisiały wykonane przez Niego bardzo piękne zdjęcia przyrody, np. motyli i roślin.
Profesor Grochowalski był dla nas zawsze bardzo życzliwy, ciepły, serdeczny i skory do pomocy. I to pomimo ogromu zajęć, braku czasu, a potem także choroby, z którą od jakiegoś czasu się zmagał. Będzie nam Go bardzo brakowało.
Jakub Jędrak, w imieniu Krakowskiego Alarmu Smogowego