Norwegia to kraj, który stara się prezentować jako jeden z liderów „zielonej” transformacji. Jednocześnie środki na efektowne zielone rozwiązania, które bardzo pomagają w kreowaniu wizerunku, zawdzięcza eksploatacji bogatych źródeł ropy naftowej. Państwowa firma Equinor otworzyła właśnie kolejne pole naftowe, które ma być eksploatowane do 2070 roku.
Informacje o otwarciu przebiły się do światowych mediów. Ale nie dlatego, że „zielona” Norwegia rozpoczyna eksploatacje pola naftowego, które ma działać jeszcze 20 lat po tym, jak – między innymi według jej własnych deklaracji – świat powinien osiągnąć neutralność dla klimatu. Samo rozpoczęcie eksploatacji nie jest bowiem niczym wyjątkowym. Tylko w 2019 roku, jak informuje CNN, przyznano rekordową liczbę 83 licencji pozwalających na wydobycie ropy naftowej i rozpoczęto ponad 50 odwiertów w poszukiwaniu nowych złóż (do tego zachęcają duże ulgi podatkowe).
Relacje dotyczące otwarcia przebiły się ze względu na to, że państwowy Equinor zrobił coś, co – gdyby odwołać się do starych dowcipów – należałoby nazwać szczytem bezczelności lub przynajmniej „greenwashingu”. Wraz z uruchomieniem nowego pola naftowego firma pochwaliła się bowiem tym, że jest ono „eko”, ponieważ będzie zasilane ze źródeł odnawialnych i jego ślad węglowy będzie znacznie niższy, niż innych podobnych inwestycji na świecie.
Wspominając o tym, zapomniano jednak wspomnieć, jaki będzie ślad węglowy wydobywanej w „ekologiczny” sposób ropy naftowej i ile kraj na niej zarobi. Tymczasem, jak wyliczają krytycy, ze złoża będzie można wydobyć 2,7 miliardów baryłek ropy naftowej, które przyniosą Norwegii około 100 miliardów dolarów amerykańskich. – Firma naftowa z celami ograniczenia własnej emisji, które nie dotyczą jej produktów, jest jak producent papierosów, który obiecuje, że wszyscy jego pracownicy rzucą palenia, ale jednocześnie zwiększa produkcje papierosów – tłumaczył CNN Mark van Baal z grupy Follow This. Norwegia, dodawał, może twierdzić, że robi wszystko, co się da, by ograniczyć emisję do zera, bo obecne międzynarodowe reguły odpowiedzialnością obciążają kraje i miejsca, gdzie paliwa kopalne są spalane, a nie te, które zarabiają miliardy na ich wydobywaniu.
Dlatego można jednocześnie być drugim po Rosji największym producentem ropy naftowej w Europie (Norwegia każdego dnia wypompowuje dwa miliony baryłek), żyć z przemysłu wydobywczego, nie mieć planów rezygnacji z niego i budować sobie „zielony” wizerunek. O czym warto pisać choćby dlatego, że trudno o lepszy przykład pokazujący, by „zielonych” inwestycji nie sądzić po pozorach.
To że coś ładnie wygląda z zewnątrz, nie zawsze oznacza, że rzeczywiście jest ładne. Znaczenie ma to szczególnie tam, gdzie w grę wchodzi troska o środowisko. Spektakularne i efektowne akcje mają bowiem bardzo często na celu ukrycie niezbyt pięknej rzeczywistości.