Żeby pomóc, nie zawsze trzeba sięgać do kieszeni. Niekiedy wystarczy ruszyć głową i podzielić się tym, czego się już nie potrzebuje. Tak zrobił Rybnik, który do ukraińskiego Irpienia podarował starą ciężarówkę Jelcz. Ten w Polsce – między innymi za sprawą ekologicznych ograniczeń – już wkrótce trafiłby na złom. W Ukrainie jest na wagę złota i każdego dnia pomoże 3500 ludziom. I to w nie byle czym, bo dostarczy czystą wodę tam, gdzie zniszczono wodociągi.
Jelcz, który pojechał do Ukrainy ma 22 lata. Samochód ciężarowy na szybko i z pomocą pieniędzy z internetowej zbiórki „Woda dla Irpienia” został przygotowany do rozwożenia wody, bo to dziś jedna z największych potrzeb tego kraju. Rosjanie zniszczyli tam wodociągi. Brak dostępu do czystej wody jest w takich okolicznościach nie tylko dolegliwy. Także pogarsza stan sanitarny, co grozi pojawieniem się groźnych chorób i utrudnia pracę lekarzom oraz ratownikom.
Tomasz Borejza, SmogLab: Przyjechałem pogadać o samochodzie.
Przemysław Grycman, Rybnickie Służby Komunalne: Z samochodem odpowiedzieliśmy na apel burmistrzów Irpienia, Buczy i Hostomela, którzy prosili o jakikolwiek sprzęt mogący pomóc w odbudowie ich zburzonych miast. Też o cysterny, które pozwolą rozwozić wodę do mieszkańców tam, gdzie zniszczono wodociągi. Doszliśmy z panem prezydentem Kuczerą do wniosku, że wyślemy to, co jesteśmy w stanie i nie zaburzy w dużym stopniu naszej działalności. Wytypowaliśmy dwa pojazdy. Jednym z nich jest Jelcz, który został przygotowany do transportu wody. Ta jest niezbędna do życia tym ludziom, którzy tam zostali. Drugi samochód osobowo-dostawczy Ford. Pojedzie później.
To odpowiedź na list?
Do miasta Rybnik przyszedł list z apelem o pomoc i tak odpowiedzieliśmy.
Dobro idzie dalej
W apelu proszono między innymi o cysterny. Samorząd to chyba lepszy adresat niż ludzie, bo zbiórek jest już bardzo dużo. Tak jak zmęczenia. A miasta mogą mieć taki sprzęt, który jest zbędny lub zaraz będzie zbędny…
Taka sytuacja się u nas wydarzyła może 18 lat temu. Pamiętam, że zaprzyjaźnione francuskie miasto przekazało nam wówczas zamiatarki. Dla nich to był sprzęt wyeksploatowany. Dla nas to było coś nowego. Jak one do nas przyjechały, to miały 18 lat. I służyły przez kolejne 18. Idąc tym samym tropem, zakładamy, że te auta pojeżdżą tam jeszcze z 10 lat i pomogą w odbudowie.
Dobro nie tyle wraca, co idzie dalej.
Można tak powiedzieć.
Załóżmy, że ktoś będzie chciał zrobić to samo. Jak to się robi w praktyce. Kto decyduje?
Prezydent. Rada miasta. Ja wykonuję polecenie. Ale to także sprawa dyrektorów jednostek, bo to oni wiedzą, kto i czym dysponuje. Co nie będzie potrzebne. To auto ma 22 lata. Jeszcze kilka dni temu woziło u nas masę asfaltową. Natomiast sprzętu mamy na tyle, że jedno możemy przekazać.
A nie boi się pan pretensji, że auto gdzieś pojechało, zamiast służyć w Rybniku?
My rocznie wymieniamy trzy, cztery samochody. Zezłomować to miałem? Podleczyliśmy go trochę i mam nadzieję, że trochę tam pojeździ. Trzeba pamiętać, że my już w Polsce trochę inaczej na to patrzymy. Zwracamy uwagę na ekologię. Ustawa wymusza na nas wymianę floty na bardziej przyjazną dla środowiska. To cały czas trwa. Ten samochód i tak do roku byłby zezłomowany. Z Fordem, którego przygotowujemy też jest tak, że nam się go nie opłaca trzymać. A tam posłuży.
Czyli wszyscy do przodu. Rybnik nic nie traci. Irpień dostaje.
Dłużej niż rok bym go na pewno nie trzymał. W tym roku kupujemy dwa pojazdy. Naturalna wymiana.
Przez ostatnie 20, 30 lat to my dostawaliśmy sprzęt, który już nie był dość dobry dla zachodnich miast. Na przykład Kraków dostał od Wiednia tramwaje, które służyły w nim jeszcze przez wiele lat…
Dużo jest takich rzeczy, że jak patrzymy na przykład na ekologię, to chcemy je wymieniać. Tak samo jest, kiedy patrzymy na eksploatację, bo naprawy stają się zbyt kłopotliwe i opłaca się kupić nowe. Patrząc zarobkowo, warto to robić co jakieś osiem lat.
Nie znaczy to jednak, że stare nie działa. Taki beczkowóz uratuje 3500 osób dziennie?
Zobaczymy. Ale to też nie jest beczkowóz. To auto ciężarowe, do którego – to był pomysł na szybko – kupiliśmy pojemniki typu mauser. Te są przygotowane do transportu do celów spożywczych. Jeden przejazd to osiem kubików wody.
Auto dał Rybnik. A zbiorniki zostały kupione ze zbiórki „Woda dla Irpienia”?
Tak. Wcześniej myśleliśmy o tym, żeby zamontować beczkę. Ale te zbiorniki są tańsze i dało się to zrobić szybciej. Nie chodzi przecież, żeby wydać jak najwięcej, tylko, żeby działało.
Ludzie nadal chcą pomagać
Tyle o aucie. A te „Półki dobra” to, co to jest?
Powstała w Rybniku taka inicjatywa. Ludzi z Ukrainy w miastach jest teraz dużo. Kilkuset, kilka tysięcy. Czasami więcej. Przyjeżdżają z niczym. Muszą się zorganizować. Ale muszą też jeść. Ktoś ich musi wyżywić. Są sytuacje, że mężowie pojechali walczyć, a w domach są kobiety i małe dzieci. Stworzyliśmy więc dla nich miejsce, gdzie wydajemy im nieodpłatnie towary. Ubrania, artykuły spożywcze.
Rozpoczął to samorząd?
Tak i oczywiście czuwamy nad tym, ale ponieśli to ludzie. Ważne, że Ukraińcy sami się zorganizowali. Przygotowują towary. Wykładają. Prasują…
A skąd towar?
Są zbiórki w strażach pożarnych, szkołach… Dostaliśmy też kilka transportów z zagranicy. Pomogło. Na dziś zakładam, że to jeszcze trochę potrwa. Zobaczymy, co będzie dalej.
Widzi Pan zmęczenie?
Był pierwszy rzut, kiedy wszyscy dali to, co mieli i mogli dać. Natomiast dalej są ludzie, którzy chcą pomagać.
Jakby ktoś chciał wam pomóc, to jak to zrobić?
Wszystko dzieje się przy parafii na Brudnioka 5. Od 16 do 19 zawsze ktoś jest.
Dary jadą też dalej?
Kiedy mamy więcej towaru, to wysyłamy go do Ukrainy. To transporty celowe. Ostatnio cztery tiry wysłaliśmy bezpośrednio do Charkowa. Udało im się dojechać, a taki TIR jedzie nawet tydzień. Niekiedy z wojskową eskortą. Do Iwanofrankowska, które jest naszym miastem zaprzyjaźnionym, wysłaliśmy trzy tiry. Były to głównie dary od mieszkańców Rybnika.
Co jest najtrudniejsze?
Trzeba chcieć.
A najwdzięczniejsze?
Dziękuję jest fajne.
Czytaj również: Pod Kijowem brakuje wody pitnej. Z Krakowa rusza transport z konkretną pomocą
Zdjęcie w nagłówku: Jelcz przekazany przez Rybnik w ramach akcji „Woda dla Irpienia”