Konsekwencją wysokich cen gazu i węgla będzie ograniczenie jego zużycia, a państwo powinno łagodzić ekonomiczny szok po zagrywkach Putina. Przez intensywne działania poprawiamy jakość życia gospodarstw domowych, generując jednocześnie tysiące miejsc pracy w Polsce. Takie wnioski płyną z raportu zaprezentowanego przez Fundację Forum Energii.
Na początku warto wskazać, kto jest głównym konsumentem gazu w Polsce. Aż w 40 proc. „błękitne złoto” trafia do przemysłu. Indywidualni odbiorcy odpowiadają jedynie za 21 proc. zużywanego gazu. Jednak co ważne, gaz jest potrzebny także w ciepłownictwie i energetyce – to z kolei 26 proc. zużycia.
Za raport odpowiada dr Joanna Maćkowiak-Pandera, ekspertka ds. energii i klimatu, a także była wiceminister środowiska. Współautorem jest Piotr Kleinschmidt, Project Manager z Forum Energii specjalizujący się w strategiach ciepłownictwa.
Autorzy przekonują, że rewolucja jest konieczna. Jesteśmy świadkami wyjątkowo brutalnej wojny, która toczy się tuż obok. Proponujemy zmianę podejścia, aby dokonać cywilizacyjnej zmiany, która będzie odpowiedzią na galopujący kryzys energetyczny oraz agresywną politykę Rosji. W efekcie proponowanych działań koszty ogrzewania utrzymane zostaną w ryzach lub zaczną spadać, jakość powietrza się poprawi oraz emisje CO2 będą ograniczane – czytamy w analizie.
Rosyjskie surowce w polskich domach
W 2021 roku import węgla dla drobnych odbiorców wynosił 7,1 mln ton. Udział rosyjskiego surowca w tej liczbie to aż 87,7 proc. Dlaczego ściągamy węgiel z Rosji? Tu decyduje korzystna cena wobec wysokich parametrów jakościowych paliwa. W Polsce nie ma wystarczających zasobów takiego typu surowców. Jak pisaliśmy na łamach SmogLabu ceny węgla osiągają kolejne rekordy. W ciągu ostatniego roku cena za tonę wzrosła o ponad 100 proc.
Polskie domostwa odpowiadają za zużycie 4,4 mld m3 gazu, z czego zdecydowana większość bo aż 3,5 mld m3 pochłaniają potrzeby ciepłownicze. Reszta zużywana jest na gotowanie posiłków. Z Rosji ściągaliśmy około 10 mld m3 gazu rocznie. Przed kolejnym sezonem grzewczym Polska powinna być gotowa pełne zbilansowanie systemu dostaw, rząd zapewnia, że jesteśmy gotowi. W ostatnim roku hurtowe ceny gazu wzrosły o 500 proc., co przełożyło się na wzrost rachunków w gospodarstwach domowych nawet o 50 proc.
Szybka redukcja zapotrzebowania
Głównym założeniem autorów raportu jest gwałtowny spadek popytu na gaz. Taki trend może wspomóc zakaz montażu źródeł ciepła bazujących na węglu i gazu w nowych budynkach. Do tego 60 proc. gospodarstw ma obniżyć temperaturę o 2 stopnie Celsjusza, a 40 proc. pozostałych o 1 stopień. Z kolei 65 proc. budynków wielorodzinnych po termomodernizacji ma być przyłączana do sieci ciepłowniczych, a 35 proc. budynków wielorodzinnych przechodzi na pompy ciepła. Na takich podstawach bazuje analiza.
Czytaj również: By wygrać z Putinem, musimy poświęcić trochę swojego komfortu. Skorzysta na tym jakość powietrza i klimat [KOMENTARZ]
Wśród szeregu koniecznych działań zamiast źródeł ciepła polegających na węglu autorzy proponują 1 GW mocy z kolektorów słonecznych, a także montaż 157 tysięcy pomp ciepła w domach jednorodzinnych. Aż 73 proc. z nich miałoby opierać swoje ogrzewanie na tym rodzaju urządzeń, a pozostałe 27 proc. na kotłach biomasowych. Do 2027 roku należy zwiększyć efektywność energetyczną setek tysięcy gospodarstw. A dokładniej co roku termomodernizację powinno przejść 110 tysięcy budynków jednorodzinnych i 6 tysięcy wielorodzinnych, czyli np. bloków.
Podobne wyliczenia dotyczą dzisiejszych gospodarstw bazujących na gazie. W tym przypadku rocznie należałoby montować aż 67 tysięcy pomp ciepła, które odpowiadałyby za 100 proc. systemów ogrzewania w domach jednorodzinnych. Jeśli chcemy uniezależnić się od tego surowca, do 2027 roku muszą zniknąć też wszystkie kuchenki gazowe.
Jaki efekt?
Wspomniane działania pozwolą na ograniczenie rocznego zużycia węgla o ponad 75 proc. Z aktualnie spalanych 8,7 mln ton do 2 mln ton rocznie. Podejmując działania już w tym i przyszłym roku, zaczynając od obniżenia temperatury w budynkach przez pierwsze inwestycje w termomodernizację, elektryfikację ciepła i sprawne zarządzanie instalacjami, zużycie węgla do końca 2023 może spaść łącznie o prawie 3 mln ton – czytamy w raporcie.
Jeżeli byłby realizowany scenariusz zakładający termomodernizację budynków na wskazanym poziomie do 2027 roku pozwoliłoby to zredukować zużycie węgla o 2,7 mln ton. Autorzy chcą, aby ograniczyć sprzedaż kotłów biomasowych. W naszych wcześniejszych opracowaniach postulowaliśmy ograniczenie roli biomasy w ogrzewnictwie. Jej status jako OZE stoi pod znakiem zapytania, biomasa jest źródłem zanieczyszczeń powietrza. Pozyskanie biomasy może mieć negatywny wpływ na przyrodę – przypominają w swojej analizie, wskazując jednak, że czasowo kotły na biomasę powinny być stosowane.
Czytaj także: Plusy pompy ciepła z perspektywy użytkownika
Podobna sytuacja dotyczy gazu. Ograniczenie zużycia gazu wynikające z proponowanych działań w wynosi 65 proc. – z obecnych 4,4 mld m3/rok do 1,6 mld m3/rok. Stosując się do zaleceń końca 2023 roku w gospodarstwach domowych możemy obniżyć zapotrzebowanie na gaz o 1,2 mld m3.
Konieczna interwencja państwa
Forum Energii przygotowało drogowskazy, które mają pomóc w osiągnięciu tych celów. Wśród nich znajdziemy m.in. przyspieszenie rezygnacji ze spalania węgla i gazu w ogrzewaniu indywidualnym. Ponadto zakaz sprzedaży nowych kotłów na węgiel już od 2023 roku, a na gaz rok później. Do tego kampanie na rzecz oszczędzania energii oraz stworzenie sieci doradców energetycznych na poziomie lokalnym.
Autorzy widzieliby również lepsze standardy energetyczne na poziomie prawa budowlanego. Sama termomodernizacja musi znacząco przyspieszyć, a przyszłe wysoko wykfalifikowane kadry już powinny rozpoczynać szkolenia. To wszystko musiałoby się odbyć przy znaczącym wsparciu środków publicznych.
Pełny raport dostępny jest na stronie Fundacji Forum Energii.