Wszystko wskazuje na to, że nowa kopalnia w Rybniku nie powstanie. Dzisiejszy wyrok Sądu Administracyjnego w Gliwicach w praktyce blokuje eksploatację złoża „Paruszowiec”. Z takiej decyzji cieszą się lokalni aktywiści i władze miasta.
„Paruszowiec” od samego początku boryka się z kłopotami. Przeciwko powstaniu kopalni zmobilizowali się nie tylko mieszkańcy, ale również rada i prezydent miasta. Rybniczanie obawiali się szkód górniczych. Podważali też w sens inwestowania w górnictwo i zwracali uwagę na wątpliwą reputację firmy zainteresowanej wydobyciem.
„Paruszowiec” zablokowany przez miasto. Wojewoda przeciw decyzji Rady Miasta
Złoża w Rybniku chce eksploatować firma „Bapro” z Dąbrowy Górniczej. Według Krajowego Rejestru Sądowego niewielka spółka dysponuje zaledwie 10 tys. złotych kapitału zakładowego. Co ciekawe, na stronie przedsiębiorstwa już w pierwszym zdaniu opisu „Paruszowca” przeczytamy, że „inwestycja budzi szereg kontrowersji”. Dalej czytamy jednak, że kopalnia będzie opierać się na wykorzystaniu „nowoczesnych i bezpiecznych technologii”. „Bapro” chce włożyć w budowę kopalni 8 miliardów złotych i dać pracę trzem tysiącom osób.
W kwietniu zeszłego roku miejscy radni uchwalili jednak nowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dokument zabraniał powstawania obiektów górniczych w miejscu planowanej kopalni. Nadzieje inwestora na stworzenie „kompleksu energetycznego” powróciły wraz z decyzją śląskiego wojewody. Wydał tak zwane rozstrzygnięcie nadzorcze, które zmieniło uchwalony przez rybnicką Radę Miasta plan – tak, by „Paruszowiec” nadal mógł powstać. Prezydent Rybnika postanowił walczyć o zatrzymanie inwestycji w Sądzie Administracyjnym w Gliwicach. Ten zdecydował o powrocie do planu w brzmieniu ustalonym przez radnych.
Rybnik jeszcze czeka ze świętowaniem
Z takiego rozwiązania zadowolona jest uczestnicząca w postępowaniu Fundacja Frank Bold.
„Plan miejscowy wchodzi w życie, a inwestor nie będzie wstanie uzyskać niezbędnych pozwoleń. W przebiegu postępowania złożyliśmy do sądu opinię, w której wskazaliśmy na liczne, poważne naruszenia prawa, jakich dopuścił się Wojewoda wydając zaskarżone rozstrzygnięcie” – czytamy w facebookowym wpisie na profilu Fundacji
– Cieszę się z tej decyzji. Dobrze, że oddalamy się od scenariuszy, w których w regionie powstają kolejne kopalnie. Z tyłu głowy mam jednak obawę, że wojewoda może się jeszcze odwołać – mówi Michał Mroszczak z inicjatywy „NIE dla eskploatacji złoża Paruszowiec” – Na razie czekamy na uzasadnienie dla wyroku. Bez niego trudno będzie ocenić, jak bardzo było ono mocne i jak duże będą możliwości do składania odwołań.
Wyrok z ostrożnością komentują też władze Rybnika. Również one zaznaczają, że wojewoda może powrócić do sprawy.
– Miejmy nadzieję, że tego nie zrobi. Ten bój jeszcze się nie skończył – zaznacza nasza rozmówczyni – mówiła portalowi Rybnik.com.pl Agnieszka Skupień, rzeczniczka rybnickiego magistratu.
Nie tylko „Paruszowiec”
To kolejna węglowa inwestycja, która staje pod znakiem zapytania. Przeciwko planom kopalni protestował również Imielin. Pod powierzchnią 9-tysięcznego miasta wydobycie planowała Polska Grupa Górnicza. Państwowy gigant miał już nawet pozytywną opinie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z rygorem natychmiastowej wykonalności. Plany pokrzyżowały protesty mieszkańców, którzy odwoływali się od decyzji. Wreszcie inwestycję zablokowała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Mimo to PGG na razie nie ogłasza odwrotu z Imielina.
Węgiel ma być wydobywany też częściowo pod terenem Poleskiego Parku Narodowego na Lubelszczyźnie. Planowana jest tam kopalnia „Jan Karski”, może też dojść do eksploatacji złoża Sawin. Za obie inwestycje odpowiadają australijskie spółki wydobywcze, a protestuje przeciwko nim Towarzystwo na rzecz Natury i Człowieka. Według aktywistów osiadanie gruntów może zagrozić istnieniu poleskich bagien Bubnów i Staw. Oba są ważną częścią ekosystemu Parku Narodowego i ostoją wielu rzadkich gatunków.
Walka o kolejne węglowe inwestycje pozostaje w cieniu rozmów o przyszłości górnictwa. Według rządu wydobycie ma ustać w 2049 roku. Na razie negocjacje obejmują jednak tylko Polską Grupę Górniczą. W kolejce czekają inne publiczne spółki: Tauron Wydobycie i Lubelski Węgiel. Jednocześnie trwają negocjacje rządu ze śląskimi związkami, które w zamian za zamknięcie kopalni żądają licznych przywilejów. Chodzi między innymi o gwarancję utrzymania miejsc pracy, podwyżki i powrót do planów spalania węgla w planowanym bloku C elektrowni Ostrołęka.
A co z firmami, w których udziałów nie ma skarb państwa? Ich rządowe plany i negocjacje nie obejmują.
– Co robią prywatne spółki, to ich sprawa – stwierdził na antenie „Trójki” Artur Soboń, odpowiedzialny za rozwój górnictwa wiceminister aktywów państwowych.
Źródło zdjęcia: Curioso.Photography / Shutterstock