Fundacja Frank Bold pozwała jeden z dolnośląskich warsztatów samochodowych. Mechanik reklamował się w internecie, oferując usuwanie z samochodów filtrów cząstek stałych DPF i FAP. Po niemal dwóch latach od wniesienia pozwu, sąd w Jeleniej Górze nakazał mechanikowi usunięcie reklam i obciążył kosztami procesu.
Przypomnijmy: DPF i FAP to filtry cząstek stałych, które mają oczyszczać spaliny przede wszystkim z sadzy. Dzięki temu eliminuje się część smogu komunikacyjnego, którego źródłem są głównie silniki diesla. Posiadanie takiego filtra w samochodzie jest niezbędne, a jego usuwanie – nielegalne.
Wciąż jednak wiele warsztatów samochodowych oferuje wycinane DPF-ów. Wystarczy kilka sekund wyszukiwania i możemy znaleźć kilkaset ogłoszeń tego typu z całej Polski.
Czytaj także: Prof. Marek Brzeżański: Wycinanie DPF to coś, czym już dawno powinna zająć się prokuratura
Jedno z takich ogłoszeń było reklamą warsztatu samochodowego z okolic Jeleniej Góry. Trafili na nie prawnicy z Fundacji Frank Bold i aktywiści Dolnośląskiego Alarmu Smogowego.
– Informacja o usuwaniu DPF była bardzo widoczna na jego stronie internetowej, a także w innych serwisach ogłoszeniowych w internecie. Wystarczyło wpisać w wyszukiwarce „usuwanie DPF dolnośląskie” i wyskakiwał jako jeden z pierwszych na liście, a jednocześnie nie było żadnych problemów z ustaleniem danych przedsiębiorcy, który ten zakład prowadzi – tłumaczy Miłosz Jakubowski, radca prawny z Franka Bolda.
Auta tylko do rajdów
– Oczywiście nie zaczęliśmy od razu od pozwu. Najpierw zwróciliśmy się do prowadzącego zakład o usunięcie ogłoszeń i pouczyliśmy go o obowiązującym prawie – opowiada prawnik. Jak dodaje, mechanik odebrał przesyłkę z pismem, ale na nie nie zareagował. – Nawet po otrzymaniu pozwu nic nie zrobił (a byliśmy gotowi go cofnąć, gdyby przedsiębiorca wykazał dobrą wolę i usunął reklamy). Część reklam zniknęła z jego strony internetowej dopiero w późniejszej fazie procesu – ale nie wszystkie – tłumaczy Jakubowski.
Przedsiębiorca przed sądem bronił się, mówiąc, że auta, w których wycina DPF-y nie są przeznaczone do poruszania się po drogach. Mogą jedynie brać udział w rajdach. Miał o tym informować swoich klientów. Jednocześnie nie usunął starszych reklam, argumentując, że serwisy ogłoszeniowe tego nie umożliwiają.
Jak swoje racje uzasadniali prawnicy z Fundacji?
– W gruncie rzeczy nasza argumentacja była bardzo prosta. Powołaliśmy się na artykuł 80 ustawy Prawo ochrony środowiska – to bardzo ciekawy i mądry przepis, o którego istnieniu chyba mało kto pamięta – odpowiada Jakubowski. Artykuł stanowi, że „reklama lub inny rodzaj promocji towaru lub usługi nie powinny zawierać treści propagujących model konsumpcji sprzeczny z zasadami ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju(…)”.
– Zgodnie z art. 328 Prawa ochrony środowiska organizacja ekologiczna może wystąpić z pozwem o zaprzestanie reklamy i promocji towaru lub usługi, jeśli reklama lub promocja jest sprzeczna z art. 80. – wyjaśnia prawnik. – W pozwie wskazaliśmy, że usuwanie DPF jest praktyką w sposób oczywisty niezgodną z zasadami ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju, ponieważ prowadzi do znaczącego zwiększenia emisji szkodliwych substancji do powietrza.
Pierwszy taki wyrok
Argumentację prawników potwierdziła opinia biegłego z zakresu techniki samochodowej. „(…) pomiary współczynnika zadymienia wykonane w różnych stacjach kontroli pojazdów potwierdzają, że brak filtra cząstek stałych w sposób bardzo znaczny podnosi ilość substancji szkodliwych w postaci sadzy emitowanych do atmosfery, silnie trujące i rakotwórcze spaliny zarówno dla użytkownika samochodu, jak i całego otoczenia” – czytamy w niej.
Czytaj także: Wreszcie wiemy, które auta trują nas najbardziej
Po niemal dwóch latach procesu (pozew został złożony w czerwcu 2018, wyrok zapadł w marcu 2020), sąd przyznał rację Fundacji Frank Bold. Wyrok wydany został w sprawie z powództwa cywilnego, więc sąd nie mógł zastosować żadnej kary wobec mechanika. Nakazał mu usunięcie wszystkich reklam dotyczących wycinania i wyłączania filtrów. Właściciel zakładu samochodowego został także obciążony kosztami procesu, w tym kosztem opinii biegłego. Łącznie musiał zapłacić ok. 2,5 tys. złotych.
– Wyrok, według naszej wiedzy, jest pierwszym, jaki zapadł w sprawie dotyczącej usuwania DPF – komentuje Jakubowski.
UOKiK nie widzi problemu
Sprawa usuwania filtrów nie trafiła do sądu od razu. Wcześniej prawnicy z Fundacji próbowali zaangażować m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Wskazaliśmy, że oferty usuwania DPF wprowadzają w błąd konsumentów, bo nie zawierają informacji, że samochód z usuniętym filtrem DPF jest niesprawny technicznie i nie wolno nim poruszać się po drogach – mówi Miłosz Jakubowski.
W opinii UOKiK takie reklamy nie są nieuczciwe. Zdaniem urzędników, rozsądny konsument decydujący się na korzystanie z tego typu usług ma świadomość konsekwencji, z którymi się to wiąże.
– W końcu doszliśmy do wniosku, że musimy wziąć sprawę we własne ręce, skoro organy państwa ignorują problem – zaznacza radca prawny.
Może pojawić się zarzut, jak mówi Jakubowski, że wyrok doprowadzi jedynie do usunięcia reklamy, ale usługa będzie nadal realizowana.
– Moim zdaniem jednym z podstawowych problemów jest to, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że usuwanie DPF jest szkodliwe i niezgodne z prawem. A jedną z głównych przyczyn jest to, że wszędzie w przestrzeni publicznej widać reklamy podobnych usług – tłumaczy prawnik. – Przeciętny obywatel widzi to i myśli – skoro takie oferty wiszą sobie na popularnych serwisach ogłoszeniowych i nikt ich nie usuwa, to przecież wszystko musi być OK. Usuwanie tego typu reklam to pierwszy krok w kierunku uświadomienia społeczeństwa, że wycinanie DPF zdecydowanie nie jest OK.
„Jest szansa na zmianę”
Co zrobić, jeśli sami zauważymy reklamę takiej usługi?
Najprościej będzie zgłosić się do wybranej organizacji ekologicznej, która mogłaby podjąć się prowadzenia takiej sprawy.
Frank Bold przygotowuje poradnik dla aktywistów, którzy chcieliby złożyć podobny pozew. Miłosz Jakubowski przekonuje: – Jeżeli takich pozwów wpłynie do sądów kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset w skali kraju, to jest szansa na realną zmianę.
Zdjęcie: toa55/Shutterstock