Rewolucja prosumencka była niewątpliwie jednym z sukcesów obecnego rządu. Była, bo ostatnimi decyzjami rząd postanowił gwałtownie zahamować rozwój wielkiej elektrowni, która powstaje na polskich dachach. Wyhamowanie to uderzy głównie w uboższe gospodarstwa domowe, które z braku wystarczających środków finansowych zdecydowały się na odłożenie w czasie inwestycji w fotowoltaikę.
Wraz z umożliwieniem atrakcyjnych rozliczeń dla prosumentów tzw. system opustów oraz uruchomieniem programów Mój Prąd i termomodernizacyjnej ulgi podatkowej liczba gospodarstw domowych, które zaczęły produkować własną energię elektryczną zaczęła dynamicznie rosnąć. W Polsce jest już pół miliona prosumentów, a co ważniejsze 3,7 miliona osób mieszkających w domach jednorodzinnych chce zainwestować w fotowoltaikę w najbliższych trzech latach.
Jak to zazwyczaj bywa ci którzy korzystają z atrakcyjnego systemu wsparcia w pierwszej kolejności to ludzie bardziej operatywni oraz ci którzy mają dostateczne zasoby finansowe, żeby przeprowadzić taką inwestycję (dotacja nie pokrywa 100% inwestycji). Wielu ludzi o niższych dochodach też planowało inwestycję we własny, tani prąd. Jednak często ze względu na konieczność zebrania odpowiedniej gotówki zdecydowali się na realizację takiej inwestycji w kolejnych latach. W ostatnich dniach z kilkoma takimi ludźmi rozmawiałem osobiście – oni czują się oszukani i mają do tego pełne prawo, bowiem rządowa propozycja uderza w nich najbardziej. Atrakcyjny system rozliczeń ma zamknąć się z dniem 1 stycznia 2022. Tymi ludźmi nie są „hipsterzy z wielkich miast”. Zmiana dotknie miliony ludzi, żyjących w małych miejscowościach i na wsi, którzy marzą o własnym, tanim prądzie.
Rząd nigdy głośno nie informował społeczeństwa, że nie ma zamiaru aby elektrownia słoneczna zbyt szybko rozrosła się na polskich dachach. Patrząc się na obecną dynamikę na rynku fotowoltaiki w ciągu dwóch, trzech lat liczba prosumentów mogłaby osiągnąć milion, czyli drugie tyle co obecnie. A rządowa polityka energetyczna zakładała, że milion prosumentów pojawi się dopiero w 2030 r. Widać, że rzeczywistość przerosła oczekiwania rządzących i dlatego ci decydują się na likwidację systemu opustów, żeby gwałtownie wyhamować przyrost nowych prosumentów.
Rząd powinien wspierać prosumentów co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby przyspieszyć walkę o czyste powietrze. Wiele osób zdecydowało się na ogrzewanie bezemisyjnymi pompami ciepła wykorzystującymi energię elektryczną właśnie ze względu na atrakcyjne opusty (czytaj też: Rząd wykoleja pociąg z fotowoltaiką). Po drugie, po to żeby walczyć z ubóstwem energetycznym. Energetyka obywatelska powinna być ważną częścią rządowych strategii przeciwdziałania ubóstwu energetycznemu. Jednak obecne działania rządu idą w dokładnie odwrotnym kierunku. Przy nowym, proponowanym przez rząd, systemie rozliczeń z pewnością znajdzie się spora grupa bardziej majętnych ludzi, którzy zdecydują się na inwestycję fotowoltaiczną. Jednak pogorszenie warunków rozliczeń od 1 stycznia 2022 r. zamknie drogę do takiej inwestycji wielu uboższym gospodarstwom domowym.
Nikt nie ma wątpliwości, że dla obsłużenia tak dużej liczby prosumentów konieczne są potężne inwestycje w sieci elektroenergetyczne. Ale na takie inwestycje były i są środki, chociażby z wielomiliardowych funduszy unijnych czy przychodów z systemu handlu emisjami. Jednak do tego potrzebne są strategiczne decyzje rządu. Rząd musi jasno określić się, że chce masowo rozwijać energetykę obywatelską oraz wykorzystać ją do walki o czyste powietrze i przeciwdziałania ubóstwu energetycznemu.