Udostępnij

Po przestawieniu się z konwencjonalnego jadłospisu na żywność „bio”, u badanych spadła zawartość pestycydów w moczu

25.02.2019

Wystarczy kilka dni na diecie złożonej z produktów „bio”, by w naszym organizmie zmniejszyło się stężenie pozostałości pestycydów, w tym substancji powiązanych ze wzrostem ryzyka rozwoju autyzmu, choroby Parkinsona czy nowotworów. Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez naukowców z University of California.

Powodów do paniki niby nie ma. Sprawa dotyczy bowiem Stanów Zjednoczonych, gdzie przepisy regulujące bezpieczeństwo żywności są znacznie luźniejsze niż w Unii Europejskiej. Nie znaczy to jednak, że problem nie występuje pod naszą długością geograficzną. W Europie różnice między żywnością ekologiczną a „konwencjonalną” są być może mniejsze niż w USA, ale mimo wszystko istnieją.

Pestycydy w żywności: rakotwórcze i neurotoksyczne

Naukowcy z University of California (UC) i fundacji Friends of the Earth (FOTE) przeprowadzili prosty eksperyment, do którego zaangażowali cztery rodziny zamieszkujące różne rejony USA. Rolą badanych było stosowanie się do wytycznych dietetycznych i regularne dostarczanie próbek moczu do analizy. A wytyczne były proste: przez pierwszy tydzień jedz to, co zwykle, przez drugi – wyłącznie produkty ekologiczne. Okazało się, że po przestawieniu się z konwencjonalnego jadłospisu na żywność „bio”, w próbkach moczu uczestników badania wyraźnie zmniejszyły się stężenia 13 z 14 analizowanych substancji: pestycydów lub produktów ich rozpadu.

W niektórych przypadkach wyniki były wręcz szokujące. Przykładowo poziom malationu w analizowanych próbkach spadł średnio o 95 proc., klotianidyny o blisko 83 proc., a chlorpyrifosu o prawie 61 proc. Pierwsza z wymienionych substancji została zaklasyfikowana przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako związek prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi. Niestety, może ona szkodzić zdrowiu również na inne sposoby. Malation należy do grupy estrów kwasów fosforowych (organofosforanów) – związków wykorzystywanych w produkcji broni chemicznej. Mają one silne działanie neurotoksyczne. Badania wiążą narażenie na organofosforany ze zwiększonym ryzykiem rozwoju wad mózgu u dzieci, wyższą zachorowalnością na autyzm, niższym ilorazem inteligencji. Do organofosforanów należy również chlorpyrifos. Wiadomo, że powoduje on zaburzenia rozwojowe i upośledza sprawność układu odpornościowego. W 2017 r. amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) przymierzała się do zakazania tego pestycydu, ale jej plany pokrzyżowała administracja Donalda Trumpa. Na poziomie stanowym zakaz wprowadziły Hawaje.

O szkodliwości pestycydów wciąż wiemy zbyt mało

Z kolei klotianidyna to środek owadobójczy z grupy neonikotynoidów, związków pod względem chemicznym podobnych do nikotyny (nawiasem mówiąc, jednego z najstarszych insektycydów stosowanych w uprawie roślin). Badania wskazują, że ze względu na rozpowszechnione użycie pestycydy z tej klasy przyczyniają się do masowego wymierania pszczół. Kilka państw już wyciągnęło z tych ustaleń wnioski i zakazało niektórych preparatów zawierających neonikotynoidy. Takie kroki poczyniły Niemcy, Włochy, Francja i Słowenia. Wiadomo też, że narażenie na pozostałości neonikotynoidów w produktach spożywczych może wpływać negatywnie na ludzki mózg na etapie rozwoju. Inną grupą środków ochrony rośliny wykrytą w próbkach moczu były pyretroidy – również substancje o działaniu owadobójczym. Kilka badań epidemiologicznych wskazuje, że długotrwałe narażenie na te związki może obniżać jakość nasienia i uszkadzać DNA plemników, a także zaburzać działanie hormonów płciowych.

Zgodnie z szacunkowymi danymi obecnie w rolnictwie stosowanych jest około 900 pestycydów. Niestety wiedza na temat szkodliwości większości z nich przy narażeniu przewlekłym jest bardzo ograniczona. Do grupy najlepiej przebadanych należą organofosforany. O wiele mniej danych posiadamy m.in. na temat neonikotynoidów i pyretroidów, które „na tapetę” wzięli naukowcy z Kalifornii. Pestycydów mogących stwarzać zagrożenie dla zdrowia jest jednak z dużym prawdopodobieństwem znacznie więcej. Tyle że przebadanie ich pod kątem ich wpływu na ludzki organizm to iście herkulesowa praca. Stosunkowo najłatwiej ustalić skutki narażenia ostrego, z którym jednak najrzadziej mamy do czynienia. Znacznie trudniej ocenić, jak na ludzki ustrój wpływa ciągłe lub częste narażenie na niewielkie dawki danej substancji.

Trudno również ustalić, w jakie wzajemne interakcje wchodzą te substancje w organizmie, jakie szkody powodują oraz czy i w jaki sposób może dochodzić do kumulacji tych szkód. Problem stwarza również ocena indywidualnego poziomu narażenia na poszczególne związki, która zależy nie tylko od diety, ale również od konkretnych produktów – w wyrobach z tej samej kategorii, ale od innego producenta czy z innego miejsca pochodzenia stężenia szkodliwych związków mogą być różne.

W Europie lepiej niż w USA, ale daleko do ideału

Do pewnego stopnia pocieszający jest fakt, że regulacje unijne zapewniają nam w tym względzie większą ochronę niż przepisy obowiązujące za oceanem. Zagadnienie to było szerzej omawiane m.in. w kontekście negocjacji TTIP – porozumienia handlowego, które groziło narzuceniem Europie amerykańskich standardów bezpieczeństwa żywności. To, jak duże są rozbieżności w podejściach do tej kwestii po obu stronach Atlantyku, można zilustrować za pomocą liczb. Aż 82 pestycydy stosowane w amerykańskim rolnictwie są zakazane w Unii Europejskiej. Kolosalna wręcz różnica dotyczy liczby substancji zakazanych w produkcji kosmetyków: w UE wynosi ona 1372, w USA – 2.

Wykorzystanie związków chemicznych w przemyśle i produkcji rolnej na terenie UE reguluje REACH – rozporządzenie przyjęte w celu lepszej ochrony środowiska i zdrowia człowieka przed zagrożeniami ze strony substancji chemicznych. Jest ono oparte na zasadzie przezorności, która mówi mniej więcej tyle: jeżeli nie da się ustalić, czy negatywne oddziaływanie wystąpi, czy też nie, zakłada się, że wystąpi. Standardy unijne, choć wydają się lepsze od amerykańskich, są jednak dalekie od ideału. Pieniądze unijnych podatników w ramach subsydiów dla sektora rolnego płyną przede wszystkim do wielkich gospodarstw, które obficie korzystają z agrochemii. Tymczasem przedsięwzięcia ekologiczne pozostają mocno niedofinansowane. A koszty takiej polityki przyjdzie zapłacić i tak – za pośrednictwem służby zdrowia.

Foto: Shutterstock/Suwin.

Czytaj też o skażeniu gleb w Polsce

Autor

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.