Premier Morawiecki mówi o sukcesie, obserwatorzy zwracają uwagę na miliardy, które mogą przejść nam koło nosa. Polska nadal chce iść do neutralności klimatycznej „własną”, czyli dłuższą drogą. Dlatego może dostać mniej pieniędzy z funduszu na transformację energetyczną regionów uzależnionych od wydobycia.
Europejscy liderzy zdecydowali, że na ochronę klimatu pójdzie 30 proc. z budżetu na lata 2021-2027. Mowa więc o około 540 miliardach euro z pakietu wynoszącego 1,8 biliona. Oznacza to zwiększenie „klimatycznej” części budżetu, która w pierwotnych planach miała wynosić 25 proc. całości. Niestety, mniej pieniędzy popłynie na transformację regionów górniczych. Rada Europejska ustaliła, że będzie to 17,5 miliarda euro. Pierwotnie miało być to około 40 miliardów. W osiągnięciu tego poziomu przeszkodziła jednak pandemia i potrzeba znalezienia środków na odbudowę gospodarczą.
Czytaj także: Regiony węglowe mogą stracić szanse na dotacje – ostrzegają aktywiści i piszą list do premiera
Dostęp do tych ostatnich funduszy ma być jednak warunkowy. W pełni skorzystać będą mogły z nich te państwa, które zobowiążą się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. W związku z tym będą musiały obniżyć poziom swoich emisji praktycznie do zera i pochłaniać każdą ilość wyprodukowanych przez siebie gazów cieplarnianych (na przykład poprzez nowe nasadzenia drzew).
Czytaj również: Rodzice z Europy apelują do unijnych władz o działanie ws. zmian klimatu
Ci, którzy nie podejmą takiego zobowiązania, będą mieli szansę na otrzymanie zaledwie połowy przyznanych im środków. W praktyce decyzja ta dotyczy jedynie Polski, która według zapewnień premiera również wyzeruje swoje emisje – tylko że później. Zdaniem naszego rządu dostęp do pełnych funduszy powinien być zapewniony wszystkim, którzy popierają neutralność do 2050 przez całą Unię Europejską – w czym nie przeszkadza utrzymanie wyższych emisji przez jeden kraj.
– Zapis ten już jest przedmiotem różnych interpretacji: zdaniem rządu nie dotyczy on zobowiązania do osiągnięcia neutralności klimatycznej na szczeblu krajowym przez Polskę, ale z drugiej strony osiągnięcie neutralności na szczeblu unijnym Polska poparła już w grudniu ubiegłego roku. Zatem albo ten zapis jest bezprzedmiotowy, albo „wdrożenie” celu unijnego należy jednak rozumieć jako wdrożenie go na szczeblu krajowym – mówi Izabela Zygmunt, ekspertka Polskiej Zielonej Sieci.
W praktyce decyzja Rady Europejskiej może więc oznaczać, że polskie regiony górnicze otrzymają na uniezależnienie się od węgla góra 4,5 miliarda euro (albo połowę tej sumy). Pierwotnie mówiło się o nawet 8 miliardach. Mimo to polska reprezentacja na szczyt zapewnia, że wróciła z niego z tarczą.
– Przede wszystkim, my budujemy teraz nasz plan dojścia do neutralności i tutaj nic się nie zmieniło względem grudnia ubiegłego roku, kiedy wywalczyliśmy naszą ścieżkę – komentował premier Morawiecki po przylocie na lotnisko w Okęciu. Pod koniec 2019 roku przedstawiciele polskiego rządu mówili w tym kontekście o 2070 roku.
Niektórzy komentatorzy uważają, że Polska i tak będzie musiała osiągnąć neutralność maksymalnie za 30 lat, a zmusi ją do tego ekonomia i wymagania prawa europejskiego.
– Zamiast jałowego sporu o definicje neutralności klimatycznej warto więc się skupić na mądrym wydaniu uzyskanych środków – potrzebujemy szybkiego wyskalowania zeroemisyjnych projektów we wszystkich sektorach gospodarki – przekonuje Aleksander Świergocki z thin-tanku WiseEuropa.
Zakończenie maratonu negocjacyjnego jest tylko pierwszym krokiem do uchwalenia budżetu na lata 2021-27. Teraz przyjrzy mu się Parlament Europejski. Ostatnie szlify przyniosą z kolei rozmowy między deputowanymi, Komisją Europejską a państwowymi liderami.
Źródło zdjecia: Alexandros Michailidis / Shutterstock