Programista i majsterkowicz samodzielnie zaprojektował oraz zamontował instalację fotowoltaiczną w domu w Jarnołtówku. Dokładanie dwa dni później – w wyniku powodzi – opolska miejscowość została zalana. Tym samym mieszkańcy zostali odcięci od prądu. Świeżo zainstalowany system off-grid przeszedł test w najbardziej niebezpiecznych warunkach ratując nie tylko dom właścicieli, ale także wiele domostw sąsiadów, którzy mimo kataklizmu mogli korzystać z energii.
System działa w zmyślny, niezależny od sieci sposób. Najpierw energia zaspokaja bieżące potrzeby. Dzięki temu, że nadwyżka trafia do akumulatorów, mieszkańcy mogą być spokojni o działanie najważniejszych urządzeń, gdy w gniazdku nie ma prądu. To sprawia, że właściciele instalacji są niezależni od awarii. Na system składają się trzy falowniki o mocy 5 kW każdy a także magazyn energii o pojemności 9,6 kW. Mieszkańcy Jarnołtówka niezwykle szybko przekonali się o jego skuteczności.
Instalacja jest niezależna od awarii
Gdy wielka fala zalała Jarnołtówek, mieszkańcy, jak w czasie powodzi bywa, nie mieli prądu. Z pomocą przyszli zapobiegliwi, którzy dwa dni wcześniej stali się posiadaczami systemu off-grid. Choć ich posiadłość stała wtedy pusta, sąsiedzi mający do niej klucze mogli skorzystać z energii. – Pociągnęliśmy przez ulicę przedłużacze do naszego domu i dzięki temu mogliśmy zasilić urządzenia – mówił Joachim Wolny w wywiadzie z portalem lokalna24.pl, który jako pierwszy opisał historię. – Mieszkamy już za tamą. Do przejścia granicznego mamy dosłownie 100 m. Na szczęście jest wysoko i nie byliśmy narażeni na zalanie, a jedyne skutki, jakie odczuwaliśmy, to brak energii elektrycznej i wody.
– Byliśmy bardzo zadowoleni. Wszystkie urządzenia elektryczne, takie jak lodówka, telewizor czy ładowarki do telefonów, pracowały. A ta instalacja nawet nie zdążyła się porządnie naładować, ponieważ zaraz po zamontowaniu był wieczór, a później nie było słonecznych dni. A mimo wszystko dawała energię elektryczną i to przy bardzo pochmurnym niebie. Sprzęty w domu normalnie mogły pracować. To rewelacja – opowiadał Wolny. Jego gospodarstwo domowe korzystało z instalacji kilka dni, aż do przywrócenia prądu z sieci.
Inteligentne funkcjonowanie. System off-grid
– Jest to system fotowoltaiczny off-gridowy, to znaczy, że może działać bez sieci zewnętrznej, bez elektrowni. System ma akumulatory, które mogą magazynować nadmiar energii ze słońca – mówi Robert Krajza pytany przez SmogLab.
Sam system off-gridowy, jak każdy fotowoltaiczny, działa, gdy świeci słońce. Można używać go do konsumpcji tejże energii. – Jeśli natomiast braknie prądu od dostawcy, systemy on-gridowe po prostu się wyłączają i pomimo posiadania paneli fotowoltaicznych, prądu się nie ma.
– Widziałem tam kilka domów, które miały on-grid, ale nie miały prądu, bo bez połączenia z siecią energetyczną to po prostu nie działa – powiedział nam Robert Krajza. – System offgridowy jest niezależny od tej sieci. Jest oczywiście wpięty do instalacji z elektrowni po to, żeby wspomagać się w razie braku prądu, awaryjnie. Czasem jest też tak, że słońce mniej świeci a mamy większe zużycie, więc system sobie uzupełnia energię w takiej części, której brakuje.
Wtedy, kiedy słońce świeci intensywnie, nie ma potrzeby uzupełniania energii. Inteligentne falowniki dobierają sobie energię na zasadzie priorytetów w następującej kolejności:
- zasilanie urządzeń przez słońce,
- w razie niedoboru dokładanie energii z akumulatorów magazynu,
- dobór z sieci energetycznej w przypadku dalszego braku.
– Jeśli pobór energii w nocy nie jest zbyt duży, w większości wypadków do zasilenia prostych urządzeń wystarczy standardowy magazyn energii. Natomiast gdy potrzeba więcej energii, dobiera już z sieci – tłumaczy SmogLabowi.
Koszty zależne są od miejsca posadowienia paneli oraz od samej lokalizacji obiektu, do którego ma dojechać specjalista. – Teraz mam klienta, któremu robię instalację naziemną, coś à la carport. To naziemna konstrukcja, na której umieszcza się panele. Wtedy nie musi być żadnej wiaty czy dachu. Instalacja podobna do tej w Jarnołtówku to koszt mniej więcej 30 tys. zł brutto – wylicza ekspert zachęcając do zaplanowania instalacji w najbliższym sezonie.
–
Zdjęcie tytułowe: Robert Krajza