Ruszył proces przeciwko spółce Royal Dutch Shell, pozwanej przed rokiem przez grupę ponad 17 tys. holenderskich aktywistów klimatycznych. Pozywający winią giganta petrochemicznego za przyczynianie się do kryzysu klimatycznego i domagają się znacznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez koncern.
Aktywiści klimatyczni złożyli pozew w sądzie okręgowym w Hadze, gdzie znajduje się również siedziba brytyjsko-holenderskiego koncernu. Pozywający, m.in. z grupy Friends of the Earth, domagają się ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez spółkę o 45 proc. do 2030 roku oraz do zera netto w roku 2050. Punktem odniesienia jest w tym przypadku poziom emisji z 2010 roku.
Pozywający powołują się na holenderski kodeks cywilny, zarzucając spółce narażenie Holendrów na niebezpieczeństwo wynikające ze skutków zmian klimatycznych. Według aktywistów koncern złamał także zapisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – a konkretnie te dotyczące prawa do życia i poszanowania życia rodzinnego.
Czytaj także: Nasilą się wilgotne upały, a temperatury zmuszą 3,5 miliarda ludzi do ucieczki. Alarmujące raporty
Punktem wyjścia był także ubiegłoroczny wyrok holenderskiego Sądu Najwyższego, który nakazał rządowi ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 25 proc. do 2020 roku (względem roku 1990).
Shell nie zgadza się z zarzutami
W oficjalnej odpowiedzi na zarzuty Royal Dutch Shell podważa m.in. zastosowanie zapisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Spółka podkreśla, że kryzys klimatyczny jest realnym problemem, krytykuje jednak podejście pozywających.
„Tym, co przyspieszy transformację energetyczną, jest skuteczna polityka, inwestycje w technologię i zmiana zachowań klientów” – oświadczyła firma przed tygodniem, gdy rozpoczęły się przesłuchania. „Żadne z tych działań nie zostanie zrealizowane w wyniku tego postępowania sądowego” – podkreślono.
Czytaj także: Honolulu pozywa koncerny naftowe. Obwinia je za zmiany klimatu, które szkodzą miastu
„Głównym argumentem Shella jest to, że wszyscy są odpowiedzialni: konsument, państwo, społeczność międzynarodowa. Wszyscy są odpowiedzialni za wyjątkiem największego emitenta w Holandii i jednego z 10 największych na świecie” – skrytykował firmę w oświadczeniu Donald Pols, dyrektor organizacji Milieudefensie, zrzeszonej w koalicji Friends of the Earth.
Koncern pyta o indywidualne działania dla klimatu
Portal Common Dreams zwraca uwagę, że przed miesiącem spółka zirytowała niektórych aktywistów środowiskowych swoim przekazem w mediach społecznościowych.
W ankiecie, opublikowanej na Twitterze, zapytano obserwujących o to, co byliby skłonni zrobić dla klimatu. Wybrać można było m.in. zaprzestanie lotów, zakup elektrycznego samochodu czy przestawienie się na energię elektryczną ze źródeł odnawialnych.
Zrodziło to krytykę m.in. Alexandrii Ocasio-Cortez, która odpowiedziała: „Jestem skłonna pociągnąć was do odpowiedzialności za kłamstwa na temat zmian klimatu przez 30 lat, kiedy przez cały czas wiedzieliście, że emisje paliw kopalnych zniszczą naszą planetę”.
Czytaj także: Raport: Firmy naftowe wydają miliony na social media, by nic się nie zmieniło
Amerykańska polityczka zwróciła przy tym uwagę na powszechne w debacie publicznej zrzucanie odpowiedzialności za kryzys klimatyczny na indywidualne wybory, zamiast dyskusji o zmianach systemowych. W podobnym tonie wypowiedziała się aktywistka Greta Thunberg, oskarżając koncern o „niekończący się greenwashing”.
„Co jestem skłonna zrobić?” – odpowiada prof. Katharine Hayhoe, klimatolożka z multidyscyplinarnego centrum badawczego Texas Tech Climate Center. Według danych, które przytacza, Shell odpowiada za aż 2 proc. skumulowanych globalnych emisji gazów cieplarnianych. „Co jest równoważne z emisjami całej mojej ojczyzny, Kanady. Gdy będziecie mieć konkretny plan rozwiązania tego problemu, z przyjemnością porozmawiam o tym co robię, by zmniejszyć moje osobiste emisje” – podkreśla.
_
Zdjęcie: Shutterstock/curraheeshutter