Rada Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych uznała, że prawo do życia w zdrowym środowisku jest prawem człowieka. Wezwała państwa świata do tego, by je uznać i zapewnić mu miejsce w prawie. Za głosowały 43 kraje. Wstrzymały się cztery: Rosja, Indie, Chiny i Japonia. Rezolucja to wynik wieloletniej pracy i presji wielu organizacji społecznych.
W kolejnej rezolucji zdecydowano też – na wniosek krajów wyspiarskich – o ustanowieniu specjalnego wysłannika, który zajmie się wpływem zmian klimatu na realizację praw człowieka.
Kryzys ekologiczny kryzysem praw człowieka
Michelle Bachelet, wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka, podkreślała po głosowaniu, że waga decyzji jest duża. Rezolucja, zwracała uwagę, „uznaje, że degradacja środowiska i zmiany klimatu to także kryzysy praw człowieka”. Przekonując do głosowania za mówiła, że połączone kryzysy zanieczyszczenia, degradacji natury i zmian klimatycznych, to największe wyzwanie naszej epoki, gdy chodzi o prawa człowieka. Wynik głosowania przyjęła więc z zadowoleniem. Podkreślała, że deklaracja powinna być wsparciem koniecznych zmian społecznych i gospodarczych, i dać im przyspieszenie.
W tekście rezolucji uznano, że zmiany klimatyczne i zanieczyszczenie środowiska wywierają negatywny wpływ na życie milionów ludzi na całym świecie. Zwrócono uwagę, że największy na tych, którzy mają najmniej. A przez to są skazani na życie w miejscach, gdzie środowisko jest niezdrowe.
Czytaj także: Ekologia. Alexander von Humboldt jest jej ojcem!
Prawo do zdrowego środowiska. Dyskusja trwała 30 lat
Rezolucja jest efektem wieloletniej pracy organizacji pozarządowych, które wywierały presję na polityków. Jej przyjęcie przyspieszyło także zaangażowanie społeczeństwa obywatelskiego i – na przykład – protesty młodzieżowych strajków klimatycznych, które domagały się szybkich działań.
Po raz pierwszy o tym, że prawo do życia w zdrowym środowisku należy uznać za uniwersalne prawo człowieka, zaczęto dyskutować w latach 90. ubiegłego wieku. W dyskusji pojawiało się jednak wiele głosów krytycznych. Przede wszystkim ze strony państw, które – tak jak głosująca przeciw czwórka – bały się prawnych i gospodarczych skutków zmiany. Wśród przeciwników najbardziej słyszalny był głos Wielkiej Brytanii, która podnosiła argumenty ekonomiczne, ale ostatecznie – pod presją społeczną – zagłosowała „za”. Oraz Stanów Zjednoczonych, które obawiały się, że przyjęcie rezolucji może otworzyć drogę do pozwów i stworzyć nowe prawo.
Wzór i argumenty
Prawnicy zwracają uwagę, że przyjęcie rezolucji będzie miało dwa wymierne skutki. Jednym będzie ustanowienie wzoru, dla tych krajów, które jeszcze nie uznają prawa do życia w zdrowym środowisku za prawo człowieka. Takie zapisy w swoich przepisach ma dziś ponad 100 państw. Drugim zapewnienie dodatkowych argumentów w sprawach związanych z zanieczyszczeniami środowiska. Takie sprawy toczą się także w Polsce – na przykład w Rybniku.
Czytaj także: Zdzisław Kuczma: Jak można truć mnie przez siedem miesięcy w roku i chodzić do kościoła, i modlić się
Wśród osób chwalących decyzję była ambasador Kostaryki Catalina Devandas Aguilar. Była ona jednym z autorów rezolucji. Podkreślała że ta stanowi potężną wiadomość dla krajów, które mierzą się z takimi problemami. – Nie jesteście sami, mówi. – podkreślała.
Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że każdego roku z powodu zanieczyszczenia środowiska umiera około 13,7 miliona ludzi. Wśród powodów jest między innymi smog i narażenie na szkodliwe substancje chemiczne. To niemal 25 proc. wszystkich zgonów rejestrowanych na całym świecie.
Termin podjęcia rezolucji nie jest przypadkowy. Starano się zdążyć przed szczytem COP26, podczas którego państwa świata będą decydować o tym, jak reagować na kryzys ekologiczny.
Szczyt odbędzie się w listopadzie Glasgow.
Czytaj także: Alexander von Humboldt. Ekologia to jego dziecko!