Udostępnij

Prokuratura zajęła się śniętymi rybami z Wilgi. „Tylko po to, żeby umorzyć”

24.10.2023

O sprawie krakowskiej Wilgi pisaliśmy wielokrotnie. Pierwszy raz – dwie doby po tym, gdy zauważono pierwsze śnięte ryby. Działacze społeczni przyznawali wówczas, że katastrofa na Odrze niczego nie nauczyła organów państwa. Teraz sprawie przygląda się prokuratura. „Tylko po to, żeby umorzyć” – tłumaczą rozmówcy SmogLabu. Tymczasem ryby nie są jedyny ofiarami stanu okolicznych wód. W pobliżu znajduje się „cmentarzysko ślimaków”.

Pierwsze śnięte ryby na Wildze odnotowano 6 lipca 2023 r. Działacze społeczni alarmowali, że znajdują setki martwych kleni, brzanek, pstrągów, kiełbi i ślizów. Tymczasem Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska najpierw informował o sześciu śniętych rybach, a następnie o kilkunastu. Dzień później komunikat mówił już o 300 rybach. Problem w tym, że sposób inspekcji pozostawiał wiele do życzenia.

– Służby wykazały się olbrzymią niekompetencją. Były kompletnie nieprzygotowane. Bez woderów, bez odpowiedniego ubrania przyjechali do zatrucia rzeki Wilgi w Krakowie – podsumował na łamach SmogLabu Paweł Chodkiewicz. – Wody Polskie wysłały dwóch pracowników w kaloszach. W jakim celu? Do sprzątania śmieci z brzegu podczas katastrofy ekologicznej-wytrucia rzeki, gdzie zdechły tysiące ryb! – irytował się Strażnik Rzek WWF. – WIOŚ przysłał inspektorów bez odpowiedniej odzieży. Panie inspektorki pewnie długo będą leczyć pokaleczone nogi po chodzeniu po krzakach – relacjonował działacz.

Służby ochrony środowiska pomimo wykonania kosztownych badań nie ustaliły jednoznacznie przyczyny masowego uśmiercenia ryb w Wildze. Najważniejszy dowód w sprawie, czyli martwe ryby oddano bez jakichkolwiek badań do utylizacji.

„To musi być absolutna katastrofa”

Jak wyjaśniają przedstawiciele prokuratury, w sprawie wykonano już szereg czynności dowodowych. W ramach działań przesłuchano świadków oraz zgromadzono dokumenty. Zabezpieczoną ciecz przekazano do analizy. Obecnie planowane jest przesłuchanie kolejnych świadków.

„Kto zanieczyszcza wodę, powietrze lub powierzchnię ziemi substancją albo promieniowaniem jonizującym w takiej ilości lub w takiej postaci, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka, lub spowodować istotne obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi, lub zniszczenie w świecie roślinnym, lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

Artykuł 182§ 1. Kodeksu Karnego

Postępowanie w prokuraturze prowadzone jest z art. 182. § 1, czyli pod kątem zanieczyszczenia środowiska w znacznych rozmiarach. – Postępowanie to dotyczy znacznych szkód w środowisku, gdzie pojęcie to jest niejasne i nieostre, a część prawników uważa, że to musi być jakaś absolutna katastrofa lub kataklizm, powodujący ogromne straty niczym po wybuchu bomby atomowej – tłumaczy prof. Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH w Krakowie. – Według tego, co prawnicy nam próbują narzucać, nawet katastrofa na Odrze w 2022 roku nie kwalifikuje się pod ten paragraf. Skoro Odra się nie kwalifikuje, trudno zakładać, że nagle katastrofa na Wildze z 2023 r. będzie spełniać te kompletnie nierealne kryteria. Znam tę całą od dawna stosowaną „legendę”. Wiem, że po prostu, to jest tylko po to, żeby dla uspokojenia opinii publicznej przeprowadzić jakieś postępowanie, ale docelowo je umorzyć – ucina naukowiec.

O stanie wód w Polsce i o tym dlaczego raz mamy wody za mało, a raz zbyt dużo, można posłuchać w podcaście SmogLabu: „Odwołać katastrofę”

W sprawie Wilgi można było wybrać skuteczniejsze paragrafy

Z tego samego paragrafu prowadzone było również postępowanie ws. składowisk odpadów zawierających m.in. metale ciężkie. Składowiska mieściły się w krakowskiej Nowej Hucie przy ulicy Dymarek. Pomimo licznych dowodów postępowanie w tej sprawie zostało umorzone. Według prof. Czopa postępowanie ws. zanieczyszczenia Wilgi powinno być prowadzone w nawiązaniu do art. 181, czyli pod kątem zniszczenia w świecie rośliny i zwierzęcym. W przypadku Wilgi być może wybito nawet całą populację ryb w rzece, więc będzie łatwiej udowodnić czyny karalne. Dodatkowo należałoby też odnieść się do kwestii przedstawionych w art. 183 kk, czyli nieodpowiedniego postępowania z odpadami. Istnieją przecież dowody, że odpady zgromadzone na składowiskach na terenie Białych Mórz w wyniku ich rozkopania i przemieszczenia oraz nieprawidłowego zabezpieczenia zostały wystawione na działanie czynników atmosferycznych. Mogły się z nich uwalniać zwiększone ilości toksycznych substancji. W efekcie, przy niskim stanie wody w Wildze, mogły doprowadzić do masowej gwałtownej śmierci kilku tysięcy ryb.

Profesor dodaje, że w postępowaniu prokuratorskim należałoby przeanalizować sprawę także pod kątem art. 186 kk. Stanowi on, że przestępstwo popełnia ten, kto w nienależytym stanie utrzymuje urządzenia służące do ograniczenia emisji zanieczyszczeń do środowiska.

– Na terenie Białych Mórz jest system drenażowy, którego stan utrzymania woła o pomstę do nieba. Jest skandaliczny. Zardzewiałymi rurami dopływają cały czas zanieczyszczenia do rzeki. Jest to zaniedbanie karygodne i trwające od lat – kwituje profesor.

Cmentarzysko ślimaków

W czasie, gdy trwa prokuratorskie postępowanie, a Zarząd Zieleni Miejskiej wyłania firmę, która zbada Białe Morza przed stworzeniem tam parku (jak wskazują eksperci, badania nie będą zgodne z właściwym rozporządzeniem Ministra Środowiska) dziennikarz RMF MAXX zajmujący się sprawą, publikuje kolejny film. Wynika z niego, że w odciekach masowo giną ślimaki.

Prof. Mariusz Czop przyznaje, że martwe ślimaki w odcieku są dowodem, że teren stanowi zagrożenie dla organizmów żywych. Przede wszystkim dla organizmów wodnych. Ślimaki są organizmem wskaźnikowym, który przez wielu naukowców jest wykorzystywany w celu monitorowania jakości środowiska. Jeżeli widzimy dużą śmiertelność ślimaków w kontakcie z wodą, jest to bardzo mocny dowód, że ta woda jest dla nich nie tylko toksyczna, ale zabójcza. Naukowiec przypomina, że pierwsze badania, które zaczął prowadzić na tym obszarze były związane – po zgłoszeniach mieszkańców, właśnie ze ślimakami ginącymi w rowie przy ul. Podmokłej. Nazywali nawet to miejsce „cmentarzyskiem ślimaków” z racji dużej ilości skorup, które tam występują.

Ślimaki szukają tego, co ich zabije

Dlaczego ślimaki wchodzą do zasolonych i alkalicznych odcieków, że składowisk? Nasz ekspert przyznaje, że ślimaki bardzo lubią węglan wapnia.

Ślimaki wykorzystują węglan wapnia do budowy swojej muszli. Im mocniejsza ona jest, im pokaźniejszych rozmiarów, im grubsza, tym ślimak ma większą szansę na przeżycie. Dlatego ślimaki intensywnie szukają węglanu wapnia w swoim otoczeniu. Preferują jednak jego formę rozpuszczoną w wodzie, bo przecież nie mogą zjadać kamieni. Odciek z Białych Mórz zawiera duże ilości wapnia, dlatego intensywnie zwabia ślimaki – wyjaśnia profesor Czop. Dodaje jednak, że niestety w tym przypadku mięczaki mają pecha. Woda, że składowisk jest zasolona, bardzo silnie alkaliczna. Niestety ślimaki nie zdają sobie z tego sprawy, nie wiedzą, że woda jest zanieczyszczona i giną w niej.

Co zobaczyli urzędnicy?

Czy urzędnicy, będąc na miejscu, zauważyli, że w odciekach giną ślimaki? – Podczas wizji terenowych, które miały tam miejsce nie zauważyliśmy ślimaków w obrębie rowu. Natomiast no zdajemy sobie sprawę, że tego typu sytuacje mogą tam mieć miejsce – przyznaje Magdalena Wasiak z jednostki Klimat-Energia-Gospodarka Wodna.

Urzędnicy po naszej interwencji zauważyli problem. Pracują teraz nad zabezpieczeniem niewielkiej części odcieków. Staramy się teraz ustalić ilość odcieków wytwarzanego w obrębie właśnie Białych Mórz dla tego rejonu przy rowie wzdłuż ulicy Podmokłej – wyjaśnia przedstawicielka KEGW. Odpowiedzieć na to mają ekspertyzy zlecane przez tę jednostkę. Ich wykonanie, jak dodaje, potrwa 4 miesiące.

 class=
Jak czytamy w opracowaniach, do Wilgi w sposób ciągły wymywa się ze składowisk nawet kilka-kilkanaście ton zanieczyszczeń. Na zdjęciu rozkopane składowiska po dawnych Zakładach Sodowy Solvay – Białe Morza. Fot. Przemysław Błaszczyk

– Przez ten czas będziemy mieli zarówno do czynienia z takimi suchymi okresami, jak i bardziej mokrymi, które sprawiają, że te osadniki inaczej pracują – stwierdza urzędniczka.

Przypomnijmy, że Białe Morza trują rzekę cały czas od dziesięcioleci. Nie chodzi tylko o widoczne na powierzchni wycieki i strumyczki. Większość zanieczyszczeń dopływa do Wilgi w sposób trudny do zaobserwowania za pośrednictwem zasolonych wód podziemnych. Bez zabezpieczenia rozkopanych składowisk u góry, czyli miejsca, gdzie ma być w przyszłości park oraz odcięcia dopływu zanieczyszczonych wód podziemnych do Wilgi – praca śledczych, urzędników oraz środki publiczne pójdą na marne.

Zdjęcie tytułowe: Paweł Chodkiewicz, Strażnik Rzek WWF

Autor

Przemysław Błaszczyk

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.