Już od ponad dwóch lat obowiązują uchwalone przez małopolskich radnych przepisy, zgodnie z którymi na Stawach Adolfin oraz na Stawach Zatorskich polowania na ptaki rozpoczynają się o miesiąc później. Dzięki nim kaczki oraz inne dzikie ptaki miały spokojnie przejść przez okres lęgowy. Ten jednak niespodziewanie wydłużył się w efekcie globalnego ocieplenia. Społecznicy domagają się, żeby myśliwi całkowicie zrezygnowali ze swojej działalności na tych cennych ptasich obszarach.
Najpierw padł pojedynczy strzał, po którym bardzo dużo spłoszonych ptaków poderwało się do lotu. Wśród nich były m.in. łyski, czernice, głowienki, gęgawy oraz nurogęsi. W powietrzu zrobiło się bardzo duże zamieszanie. Strasznie się tam kotłowało. Później dało się słyszeć kolejne wystrzały z broni.
– Myśliwi nie mieli lornetek, więc podejrzewam, że nawet nie wiedzieli, do jakich ptaków strzelają. Tymczasem na Stawach Adolfin, które znajdują się na południe od centrum Oświęcimia, przebywają gatunki, które są objęte ochroną. Trzeba więc być bardzo ostrożnym, żeby ich nie zestrzelić, bo grożą za to kary – przestrzega Mateusz Ledwoń, który jest ornitologiem. Myśliwi zdawali się jednak nie przejmować możliwymi sankcjami.
– W pewnym momencie zobaczyłem, jak nad stawem przelatuje piękny nurogęś, który jest objęty ochroną. Nie widziałem, jak kula opuszcza lufę strzelby, ale nagle ptak zaczął obniżać lot i opadł na taflę wody. Był zbroczony krwią, oberwał w skrzydło. Sprawę zgłosiłem na policję, ale ta umorzyła postępowanie, ponieważ nie ustalono, który z myśliwych oddał strzał. Tak właśnie wyglądają polowania na ptaki. To konkretne odbyło się dwa lata temu. Obserwowałem je z pobliskiej drogi. Panowie świetnie się bawili, a ptaki cierpiały – wspomina Ledwoń.
- Czytaj także: Jak nauczyć dziecko szacunku do środowiska? Według myśliwych – zabierając je na polowanie
Zielone światło dla polowania na ptaki od Komisji Europejskiej
Stawy Adolfin znajdują się w Dolinie Dolnej Soły. To Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków, który został ustanowiony w ramach europejskiego programu „Natura 2000”. Można tam jednak polować na dzikie ptactwo. „Polowanie stanowi typowy przykład bieżących działań, na których kontynuowanie na obszarze Natura 2000 można zezwolić, jeżeli nie mają negatywnego wpływu na gatunki lub typy siedlisk, dla których wyznaczono dany obszar” – wyjaśnia Komisja Europejska.
Zakazu polowania na ptaki na Obszarach Specjalnej Ochrony Ptaków od dawna domagają się ornitolodzy oraz aktywiści, ale póki co bezskutecznie. Choć ponad dwa lata temu i tak udało im się osiągnąć bardzo duży sukces. W efekcie ich działań w marcu 2021 roku Sejmik Województwa Małopolskiego przyjął uchwałę, zgodnie z którą sezon polowań na krzyżówki, głowienki, cyraneczki, czernice, łyski, gęgawy oraz gęsi tundrowe/zbożowe i białoczelne rozpoczyna się miesiąc później. Jest to 15 września, a nie jak wcześniej 15 sierpnia. Przepisy obowiązują w Dolinie Dolnej Soły, na terenie Stawów w Brzeszczach oraz w Dolinie Dolnej Skawy, w której znajdują się Stawy Zatorskie. To właśnie te ostatnie są oczkiem w głowie ornitologów, a dla ptaków stanowią ważne miejsce na trasie podczas jesiennej migracji.
Cenne tereny bez specjalnych przepisów
– Są cenne pod wieloma względami. Stawy Zatorskie to przede wszystkim ostoja wielu gatunków ptaków wodno–błotnych. To również jedno z najważniejszych miejsc lęgowych głowienki w Polsce, czyli kaczki, która w Europie jest zagrożona wyginięciem – przekonuje Mateusz Ledwoń. Dodaje, że gdyby nie myśliwi, ptaki mogłyby tam żyć w spokoju, ponieważ na Stawach Zatorskich nie ma zbyt wielu drapieżników.
– Dlatego najlepsze byłoby wprowadzenie całkowitego zakazu polowań w tym miejscu. Choć przepisy, uchwalone przez Sejmik, to i tak duży sukces. Dzięki nim ptaki mogą w spokoju przejść przez okres lęgowy, w czasie którego absolutnie nie powinny być niepokojone. Wystrzały z broni, szczekanie psów, pływanie łodziami po stawach: to wszystko sprawiało, że kaczki oraz inne gatunki ptaków nie mogły szczęśliwie zakończyć lęgów – twierdzi nasz rozmówca.
Ornitolodzy zdają sobie sprawę z tego, że w najbliższym czasie nie ma szans na to, żeby polowania komercyjne na Stawach Zatorskich zostały całkowicie zakazane. Zauważają, że to cenne przyrodniczo miejsce jest bardzo ważne dla myśliwych. Bywali tam nawet dygnitarze. – Trzeba kolejnych wielu lat starań, by zakończyć polowania na Stawach Zatorskich, które nie mają w tym miejscu żadnego racjonalnego uzasadnienia. Tamtejsze ptactwo nie wyrządza szkód w środowisku czy w uprawach rolnych. Są takie sytuacje, gdzie odstrzał niektórych gatunków ptaków musi być prowadzony. Chodzi np. o kormorany czy czaple, bowiem te zagrażają gospodarce karpiowej. Ale to temat na zupełnie inną rozmowę. W przypadku Stawów Zatorskich polowania są wyłącznie rozrywką dla starszych panów – przekonuje ornitolog.
W Dolinie Dolnej Skawy maleje liczba ptaków
Fundacja Aquila już od czterech lat próbuje udowodnić, że w Dolinie Dolnej Skawy doszło do szkody w środowisku. Zdaniem społeczników nastąpiła przy znaczącym udziale myśliwych. Aktywiści przekonują, że w efekcie polowań zmniejszyła się populacja niektórych gatunków ptaków, występujących na tym cennym i chronionym obszarze. Wśród nich Fundacja wymienia m.in. cyrankę, krakwę, głowienkę oraz czernicę. Społecznicy podają również konkretne liczby.
W przypadku czernicy, czyli kaczki z charakterystycznym czubem na głowie, z wyliczeń ornitologów wynika, że w ciągu dekady jej liczebność w Dolinie Dolnej Skawy zmniejszyła się o 63 proc. W 2007 roku populacja lęgowa wynosiła między 456 a 500 par, tymczasem już 10 lat później między 171 a 239. To największy spadek spośród wszystkich gatunków ptaków na badanym obszarze. Z kolei w przypadku cyranki jej liczebność zmniejszyła się o 60 proc. – z 33–40 par w 2007 roku do 13–15 w 2017. Podobnych przykładów społecznicy wymieniają dużo więcej.
Polowania dziesiątkują ptaki
– Gdyby polowania były zakazane, na pewno nie byłoby tak dużych spadków liczebności wśród gatunków ptaków, które występują na tym chronionym obszarze – przekonuje Agata Brzezińska z Fundacji Aquila. Sprawę szkody w środowisku rozpatrywała początkowo Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie. – RDOŚ uznał, że do szkody nie doszło. Nie wydał także decyzji, zgodnie z którą w Dolinie Dolnej Skawy musiałyby zostać przeprowadzone działania naprawcze. Złożyliśmy więc odwołanie do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, ale ta podtrzymała postanowienie krakowskiego RDOŚ. W związku z tym odwołamy się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie – wyjaśnia Brzezińska.
Dlaczego zdaniem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska nie doszło do szkody w środowisku? – RDOŚ stwierdził, że nie da się określić, jaka część uszczerbku w populacji ptaków powstała na skutek działalności łowieckiej. Tymczasem nasza Fundacja podaje konkretne liczby: tylko w latach 2008–2015 w Dolinie Dolnej Skawy zastrzelono ponad 18 tys. ptaków. To ogromna liczba. Dyrekcja zauważyła również, że o szkodzie w środowisku można mówić tylko wówczas, gdy jest ona istotna w skali całego kraju. Nie zgadzamy się z tym twierdzeniem – dodaje Brzezińska.
Walka Fundacji trwa. Społeczników cieszy natomiast fakt, że okres polowań na Stawach Zatorskich został skrócony. – Dzięki temu jest ich mniej niż przed uchwałą małopolskich radnych. Nowe przepisy zniechęciły niektórych myśliwych do przyjeżdżania na Stawy Zatorskie, także tych zza granicy. To jednak wciąż za mało. Nasz cel jest taki, żeby całkowicie zakazać polowań na tym cennym obszarze – dodaje nasza rozmówczyni.
Ornitolog: To zabijanie dla zabawy
Zwolennikiem takiego pomysłu jest ornitolog Damian Wiehle. To właśnie na wynikach jego badań Fundacja Aquila oparła swoje wyliczenia, dotyczące liczebności ptaków w Dolinie Dolnej Skawy. Wiehle twierdzi, że polowania na Stawach Zatorskich nie mają żadnego racjonalnego uzasadnienia. – To hobby, które polega na zabijaniu dla zabawy. W trakcie polowań giną setki ptaków. Wiele zostaje postrzelonych, co w efekcie prowadzi do ich śmierci. W tym roku na pierwszym polowaniu na Stawach Zatorskich zostało zastrzelonych 160 kaczek – wylicza ornitolog. Zwraca uwagę, że poza polowaniami zbiorowymi, odbywają się także indywidualne, które rozpoczynają się popołudniu, a kończą o zmierzchu. – Wówczas bardzo trudno jest rozróżnić sylwetki ptaków. Dlatego bywa, że padają nurogęsi oraz tracze, do których w ogóle nie powinno się mierzyć – dodaje Damian Wiehle.
Pochwala decyzję małopolskich radnych, którzy skrócili okres polowań m.in. w Dolinie Dolnej Skawy. Zauważa jednocześnie, że niestety nowe przepisy nie nadążają za globalnymi zmianami klimatu, które sprawiają, że okres lęgowy ptaków realnie się wydłużył. – W naszej szerokości geograficznej pory roku już teraz się zatarły, a tymczasem globalne ocieplenie będzie nadal postępować. Moje i pana pokolenie doczeka momentu, w którym nawet 80 proc. gatunków migrujących ptaków nie będzie odlatywało na dotychczasowe zimowiska – zauważa ekspert.
– Jak chodzi o Stawy Zatorskie, to niegdyś większość perkozów dwuczubych składała jaja początkiem kwietnia, a lęgi trwały do końca lipca. Tymczasem byłem tam we wrześniu i perkozy nadal miały pisklęta w ok. 21 dniu życia, co oznacza, że potrzebowały one jeszcze dwóch tygodni, żeby uzyskać samodzielność jak chodzi o latanie. To pokazuje, że opóźnienie polowań zbiorowych o miesiąc już nie wystarcza – podsumowuje Wiehle.
Chcieliśmy się dowiedzieć, jak na skrócenie okresu polowań m.in. na Stawach Zatorskich patrzą myśliwi. Polski Związek Łowiecki nie odpowiedział jednak na nasze pytania, które wysłaliśmy do jego przedstawicieli w połowie września.
- Czytaj także: Co roku przez polowania ginie ponad 200 tysięcy ptaków. „Są zabijane wyłącznie dla rozrywki”
–
Zdjęcie: CHUYKO SERGEY/Shutterstock