Analitycy Polityki Insight zaprezentowali raport, w którym wzięli pod lupę największe polskie miasta. Wyniki ich pracy zaprezentowano podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Sprawdzamy jak polskie miasta walczą ze smogiem i dlaczego Łódź notuje tak słabe wyniki. Jeżeli obecne tempo się utrzyma to według antysmogowych działaczy wymiana palenisk zajmie w tym mieście 60 lat.
Liczba kopciuchów do likwidacji, procent wydatków budżetowych na komunikację, ścieżki rowerowe, tabor elektryczny i liczba wozokilometrów w przeliczeniu na mieszkańca. Ponadto egzekwowanie przepisów uchwał antysmogowych, czyli liczba kontroli oraz ich efekty. Na tym skupiali się analitycy w opracowaniu zleconym przez Clear Air Found w ramach projektu „Miasta bez smogu”. Warto zaznaczyć, że opracowanie jest bezstronne i obiektywne. Zleceniodawca nie miał wpływu na jego tezy ani wymowę.
Pod kątem liczby zlikwidowanych kopciuchów króluje oczywiście Kraków. W stolicy Małopolski pozostało do wymiany ledwie 400 kotłów. Zazwyczaj znajdują się w budynkach o nieuregulowanym statusie prawnym. Aż 7 tysięcy palenisk musi do końca 2022 roku zlikwidować Warszawa. Z kolei Gdańsk musi pozbyć się jedynie 6 tysięcy sztuk, ale ma na to trochę więcej czasu, bo aż do września 2024 roku. We Wrocławiu wciąż czeka na wymianę 11 tysięcy kopciuchów, które powinny zniknąć najpóźniej w lipcu 2024 roku. W Katowicach i Poznaniu kolejno 15 i 20 tysięcy.
Miasta wymieniają kopciuchy, ale nieraz tempo działania jest nieadekwatne do wchodzących w życie przepisów – mówi w rozmowie ze SmogLabem Joanna Sawicka, analityczka do spraw politycznych w Polityce Insight i współautorka raportu. W Katowicach zakaz użytkowania przestarzałych kopciuchów wszedł w życie na początku 2022 roku, a w mieście wciąż użytkowanych jest około 15 tys. kotłów. Warszawa w ostatnim roku wymieniła ponad tysiąc pieców, ale by zdążyć przed terminem wejścia w życie zakazu stosowania kopciuchów musi do końca roku wymienić 7 tys. – wylicza Sawicka.
Łódź na szarym końcu
Jedno miasto negatywnie wyróżnia się na tle innych, szczególnie pod względem liczby palenisk pozostałych do zlikwidowania. Najgorzej jest jednak w Łodzi, gdzie zakaz bezklasowych pieców wchodzi w 2023 r., tempo wymiany jest bardzo wolne, a użytkowanych jest blisko 50 tys. kopciuchów – mówi nam współautorka badania.
Czytaj również: Tak do smogu podchodzi Rybnik. „To jest gańba hajcować w starym piecu”
O przyczyny fatalnych wyników tego miasta pytamy Marka Kwiatkowskiego z inicjatywy Łódź Bez Smogu. To wynika z kilku faktów. Ten najchętniej przytaczany przez lokalne władze jest taki, że Łódź przez wiele dziesięcioleci była zapomniana i niedofinansowana. Przez to mamy wieloletnie zaległości, nie tylko w sektorze ciepłowniczym, ale również we wszelkiej możliwej infrastrukturze – mówi w rozmowie z redakcją. Kwiatkowski wymienia niektóre z nich: transportową, mieszkaniową i komunalną. My te braki musimy powoli nadrabiać. Władze mówią też, że nie otrzymujemy odpowiedniego wsparcia ze szczebla centralnego – cytuje samorządowców Kwiatkowski.
Podkreśla też, że łodzianie przez wiele lat zabiegali o szybsze tempo działań. Spotykaliśmy się z panią prezydent, przedstawiając skale działań innych miast w Polsce. Nie tylko tych największych, ale także powiatowych, jak na przykład Rybnik. Wielokrotnie apelowaliśmy, aby działania w Łodzi zintensyfikować. Wymiana 600 do 1200 urządzeń na rok to tempo niewiarygodnie powolne. Jeśli je utrzymamy to wymiana zajmie 60 lat! Temat zbyt wolnej wymiany kopciuchów jest przez panią prezydent niestety ignorowany – nie kryje rozgoryczenia łódzki działacz.
Spóźnione kampanie społeczne
Co można zrobić, aby sytuację poprawić? Zdecydowanie należy wzmocnić sektor kontroli, szczególnie Ekopatrol w ramach działań Straży Miejskiej. Spotykaliśmy się w tej sprawie z komendantem Straży, który wskazywał na niedobór sprzętu, patroli i personelu. Zgłoszeń mieszkańców jest tak wiele, że w sezonie grzewczym kontrole są wykonywane z tygodniowym opóźnieniem. Gdy przekazaliśmy te potrzeby do pani prezydent usłyszeliśmy, że nie ma chętnych do pracy w Straży Miejskiej – mówi nam Kwiatkowski.
W ramach programu dotacyjnego w mieście Łodzi odbywają się wymiany kopciuchów. Można je zmienić na urządzenia gazowe, ogrzewanie elektryczne lub podłączenie do sieci ciepłowniczej. W tym roku odbyła się powszechna kampania społeczna.
Za to należą się ukłony w stronę Departamentu Ekologii i Klimatu. Jednak na samą edukację, 8 miesięcy przed wejściem w życie uchwały jest za późno. Powinniśmy na masową skalę wprowadzać rozwiązania i wymieniać kotły – podsumowuje nasz rozmówca.
Jak wypada komunikacja zbiorowa?
Łódzki zbiorkom na tle innych dużych miast nie wypada najlepiej. Miasto przeznacza na ten cel jedynie 3,8 proc. budżetu, czyli 207 mln zł. Łódzkie autobusy i tramwaje pokonały w 2021 r. 72,4 wozokilometra na mieszkańca, co jest jednym z wyższych wyników spośród monitorowanych przez nas miast. Jednak od 2019 r. wskaźnik ten spadł o prawie 5 wozokilometrów – czytamy w raporcie. Jaki był tego powód? Głównie zawieszenie linii tramwajowych spowodowane złym stanem torowisk.
Inaczej sytuacja wygląda we Wrocławiu. Według analityków komunikacja miejska funkcjonuje tam na wysokim poziomie. Jej rozwoju nie zakłóciła pandemia koronawirusa, co wyróżnia Wrocław na tle innych miast. Liczba wozokilometrów na mieszkańca rośnie regularnie od kilku lat. W 2021 r. wyniosła 73,95, co plasuje miasto na trzecim miejscu za Warszawą i Krakowem. W 2021 r. miasto przeznaczyło na transport publiczny 9,1 proc. swojego budżetu (535 mln zł). Wrocław wypada też dobrze w kategorii gęstości sieci przystanków – ma ich 5,64 na każdy kilometr kw. miasta. Pod tym względem wyprzedają go jedynie Warszawa (8,12) i Poznań (7,02). Wrocław do 2021 r. (włącznie) nie dysponował żadnym autobusem elektrycznym. Wrocław jest miastem przystępnym dla rowerzystów. Sieć ścieżek rowerowych jest w stolicy Dolnego Śląska gęsta – przypada ich 123 km na 100 km kw. miasta. To drugi wynik po Warszawie (131 km) – czytamy w raporcie.
Czytaj również: Wszystko pod nosem, czyli 15-minutowe miasto. Czy uratuje nas przed korkami?
Jednak Jakub Nowotarski z wrocławskiej Akcji Miasto w rozmowie ze SmogLabem wskazuje na problemy transportowe w mieście. Jeśli mówimy o walce ze smogiem transportowym, udział podróży autem musi spadać na rzecz m.in. transportu zbiorowego. A z tym we Wrocławiu mamy od kilku lat problem, bo mieszkańcy rzadziej korzystają z tramwajów i autobusów. Przyczyną jest za mało atrakcyjna oferta – wskazuje lider stowarzyszenia.
Wspomniane ścieżki rowerowe to z kolei kategoria, którą nie może pochwalić się Kraków. Na 100 km kwadratowych miasta jest ich średnio 56,24 km. Jest to wynik ponad dwukrotnie gorszy niż w Warszawie, Wrocławiu czy Lublinie.
Prawo trzeba egzekwować
Według współautorki badania problemem jest to, że miasta niechętnie przeprowadzają kontrole istniejących przepisów. Średniej wielkości Rybnik w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2022 r. Przeprowadził 2,5 tys kontroli, a największe polskie miasta w całym 2021 r. zaledwie po maksymalnie kilkaset. Bez sprawnego systemu kontroli i kar wdrażanie przepisów będzie fikcją Dane o wozokilometrach pokazują, że kilka największych miast, z Warszawą na czele nie zdołały odbudować popularności transportu publicznego sprzed czasów pandemii – stwierdza Joanna Sawicka z Polityki Insight.
Najważniejsze wnioski, które wskazują autorzy raportu nie są optymistyczne. W podsumowaniu czytamy, że choć miasta podejmują starania o czyste powietrze, to działania te nie są dla nich priorytetowe. Temat smogu jest coraz rzadziej obecny w debacie publicznej. Ponadto według analityków miasta nie są przygotowane na wyzwania związane ze wzrostem cen energii, który nastąpił w wyniku wojny w Ukrainie.
Pełna wersja raportu dostępna jest na stronie Polityki Insight.
–
Zdjęcie: Mariola Anna S/Shutterstock