Jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat? Takie pytanie pojawia się coraz częściej w kontekście zmian klimatycznych. Pytamy, kiedy zatonie Hel i kiedy stracimy pory roku. I o to, co możemy zrobić, żeby uniknąć katastrofy. Często jednak pytanie „co będzie w przyszłości?” jest retoryczne. Fundacja WWF i Boston Consulting Group postanowili zadać je ponownie – jednocześnie przewidując odpowiedzi. W ten sposób powstał raport „2050 Polska dla pokoleń. Wybieramy przyszłość”.
A w nim – przewidywania, co stanie się za ponad 30 lat, jeśli obecna polityka klimatyczna i środowiskowa się nie zmieni (w raporcie jest to „scenariusz bazowy”). Oraz propozycje rozwiązań, które ochronią polskie rzeki, zwierzęta, pola, pory roku i nas samych (czyli „scenariusz dla pokoleń”).
Raport podzielono na kilka bloków tematycznych czy raczej problemów, które nie powinny pozostać nierozwiązane.
Zmiana klimatu i powietrze
„Zmiana klimatu ma wpływ na jakość życia miliardów ludzi bezpośrednio zagrożonych przez ekstremalne zjawiska pogodowe, w tym m.in. susze, huragany, fale upałów, czy intensywne opady deszczu i często następujące po nich powodzie. Zjawiska te będą nie tylko występować coraz częściej, ale też z większą siłą. Jednocześnie obserwować będziemy dalsze podnoszenie poziomu mórz, które aktualnie sięga ok. 4 mm rocznie i przyspiesza. Do końca stulecia zmiana klimatu może spowodować wzrost średniego światowego poziomu mórz o 2 metry lub nawet więcej” – piszą autorzy raportu.
Wszystko to spowodowane jest emisjami gazów cieplarnianych, a przede wszystkim – dwutlenku węgla. Żeby zahamować takie zjawiska ustalono Porozumienie Paryskie. Przedstawiciele 195 krajów podpisali się pod tym, że należy dążyć do ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5°C. Zadanie jest ambitne – WWF obliczył, że jeśli postanowienia zawarte w Paryżu nie będą miały odzwierciedlenia w praktyce, do 2100 roku temperatury będą mogły wzrosnąć nawet o 6 stopni.
Polska się do tego w znaczącym stopniu przykłada. Nasz kraj emituje do atmosfery o 18 proc. więcej gazów cieplarnianych w przeliczeniu na jednego mieszkańca niż wynosi średnia dla krajów Unii Europejskiej. Powodem jest gospodarka energetyczna oparta w największej części na węglu. WWF zwraca też uwagę na to, że Polska jest jednym z krajów o najwyższych stężeniach smogu w Europie.
Co proponuje Fundacja? Stworzenie i wdrożenie planu rozwoju innowacyjnego, a docelowo zeroemisyjnego systemu produkcji energii elektrycznej, dostosowane do potrzeb wsparcie dla ograniczenia zużycia energii w gospodarstwach domowych i budynkach usługowych oraz w przemyśle, rozwój floty samochodów elektrycznych oraz niskoemisyjnych, a także rozwój transportu publicznego, kolejowego i ruchu rowerowego.
To mogłoby spowodować zmniejszenie zużycia energii elektrycznej o 10 procent w porównaniu ze scenariuszem bazowym, wzrost produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł (aż do 75 proc.), całkowitą rezygnację z wykorzystywania węgla i spadek emisyjności CO2 o 87 procent. Miałoby być też mniej samochodów na drogach, a infrastruktura kolejowa, rowerowa oraz transport publiczny byłyby w znacznie lepszej kondycji niż teraz. „Scenariusz dla pokoleń” przewiduje również, że połowę wszystkich samochodów na polskich drogach będą stanowić te z napędem elektrycznym.
Porównując „scenariusz bazowy” i ten stworzony przez WWF dostajemy dwie różne Polski: w pierwszej z nich w 2025 roku ukończona zostaje elektrownia na węgiel kamienny Ostrołęka C, pięć lat później nadal stoimy na węglu, a OZE odpowiada jedynie za 21 proc. produkcji energii elektrycznej. W 2050 OZE odpowiada za 35 proc. i mamy nowy blok elektrowni jądrowej.
Optymistyczny scenariusz to coraz więcej farm wiatrowych, panele słoneczne na dachach domów i magazyny energii w 1/10 gospodarstw domowych. Do 2030 OZE odpowiada za 31 proc. produkcji energii. W 2050 Wszystkie gospodarstwa domowe, które mają taką możliwość, wykorzystują panele słoneczne oraz magazyny energii. OZE odpowiada za 75 proc. produkcji energii elektrycznej przy kompletnym wyeliminowaniu węgla.
Rzeki
To kolejny problem, który podnosi WWF (zresztą nie od dziś, o czym pisaliśmy TUTAJ) i który również ma kilka poziomów.
Weź udział w konsultacjach publicznych w sprawie Ramowej Dyrektywy Wodnej UE i ocal wody słodkie w Europie! https://t.co/HrQrMBnOQK#protectwater pic.twitter.com/oocetL01Rd
— WWF_Polska (@WWF_Polska) 8 lutego 2019
Pierwszym z nich jest fauna i flora polskich wód śródlądowych. Obecnie zamieszkuje je 58 gatunków ryb i minogów (czyli prymitywnych zwierząt wodnych) – połowa z nich jest na liście gatunków zagrożonych. Wśród nich jesiotry, łososie i węgorze. Powód? Działalność człowieka. Budowy hydrotechniczne przecinają szlaki wędrówek ryb (wiele z nich żyje przez część czasu w wodach słodkich, a część w Bałtyku). Co więcej, człowiek wpuścił do wód ponad 30 gatunków przywiezionych z innych części Europy. One teraz zagrażają tym, które w polskich rzekach pływały od wieków.
Kolejnym jest brak konkretnego planu Polski na żeglugę śródlądową. Dla tworzenia dróg wodnych zostały naruszone naturalne biegi rzek, ich koryta i brzegi. A tymczasem jedynie 6 proc. (dane z 2015 roku) całkowitej długości szlaków żeglugowych spełniało międzynarodowe wymagania umożliwiające transport towarowy na większą skalę.
WWF wytyka także brak odpowiedniej i jednolitej polityki przeciwpowodziowej. „Najskuteczniejszą metodą ograniczenia ryzyka powodziowego jest po prostu ograniczenie zabudowy na terenach szczególnie zagrożonych wystąpieniem powodzi.(…) Kontrola Najwyższej Izby Kontroli wykazała jednak, że (…) samorządy wciąż nie podejmują działań chroniących mieszkańców przed skutkami powodzi” – czytamy w raporcie. NIK ustalił, że zazwyczaj decyzje o pozwoleniu na budowę nie zawierały informacji o zagrożeniu powodziowym na terenie planowanej inwestycji. Co więcej, w aż 30 procentach skontrolowanych urzędów zasady zagospodarowania przestrzennego nie ograniczały budowy zabudowań na terenach zalewowych.
„Wskutek tak niefrasobliwie prowadzonej polityki zagospodarowania przestrzennego kolejne inwestycje zostały poczynione właśnie na terenach zagrożonych powodzią i dziś znajduje się na nich ponad 600 tys. budynków zamieszkałych przez około 4 mln osób.” – piszą aktywiści.
To niestety nie wszystko. Regulacje rzek i wycinki drzew rosnących na brzegach powodują utratę lasów łęgowych. W Polsce zajmują one 338,6 km kw., co stanowi zaledwie 5 procent ich oryginalnej powierzchni. Łęgi należą do najbogatszych w gatunki ekosystemów w Europie – występuje w nich ok. 300 gatunków zwierząt i roślin.
Co proponuje WWF? Rozwój kolei, żeby mogła odciążyć transport wodny. Do 2030 Polska miałaby wybudować 3 tysiące km nowych dróg kolejowych i dodatkowo zmodernizować kolejne 7,5 tysiąca. Do 2050 roku ma być to 30 procent. Jednocześnie miałaby zostać wdrożona odpowiednia polityka przeciwpowodziowa, która uwzględni również renaturyzację rzek.
W opozycji do tego WWF podaje czarny scenariusz wydarzeń, jeśli polityka wodna w Polsce się nie zmieni – w 2020 roku ruszy program dwudziestoletniej regulacji rzek. W 2040 ponad tysiąc kilometrów rzek zostaje uregulowany, a ponad 150 mostów jest podniesionych.
Morze Bałtyckie
Czyli jedno z najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie. A jeszcze w XIX wieku było jednym z najczystszych – sytuacja pogorszyła się przez rozwój przemysłu, rolnictwa i wzrost populacji. „Utrudniona wymiana wód, związana między innymi także z faktem, że Bałtyk składa się z szeregu głębokich basenów przedzielonych płytszymi progami i na ponad jednej trzeciej swojej powierzchni morze ma mniej niż 30 m głębokości powoduje, że stężenia zanieczyszczeń w Bałtyku są stosunkowo wysokie.” – czytamy w raporcie.
Przez to coraz bardziej tracimy bioróżnorodność morza. Co najmniej trzy gatunki kiedyś żyjące w Bałtyku już uznano za wymarłe – jesiotra ostronosego, płaszczkę nagą i rybitwę krótkodziobą. Kolejnych 69 gatunków jest zagrożonych. Przykład? Morświny. Szacuje się, że w Bałtyku zostało ich już tylko 500.
WWF wymienia jeszcze trzy ogromne zagrożenia: działalność gospodarczą człowieka, wpuszczanie do wody substancji niebezpiecznych i eutrofizacja – czyli przeżyźnienie wody.
Do eutrofizacji wód dochodzi, gdy w wodzie jest zbyt dużo tzw. biogennych substancji odżywczych, czyli związków azotu i fosforu. Trafiają do Bałtyku m.in. z nawozami z pól i ze ściekami.
„Gdy w wodzie jest za dużo związków biogennych, a jej temperatura wzrasta, dochodzi do zakwitu glonów i sinic, które ograniczają dostęp światła słonecznego do głębszych warstw wody. To prowadzi do ograniczeń rozwoju roślin bytujących w głębszych partiach (..). Po zakończeniu zakwitu obumierające glony i sinice opadają na dno zbiornika, gdzie ulegają rozkładowi. W procesie rozkładu bakterie zużywają tlen rozpuszczony w przydennych warstwach wody. Kiedy tego tlenu brakuje, proces kontynuują bakterie beztlenowe, które produkują szkodliwy dla morskich organizmów siarkowodór. W ten sposób w morzach powstają pustynie tlenowe (martwe strefy) i obszary o obniżonej ilości tlenu, w których zamiera życie”. – tłumaczy WWF.
Według raportu przygotowanego przez Komisję Helsińską aż 97 procent Morza Bałtyckiego wykazywało efekty eutrofizacji. Sytuacja jest coraz gorsza. Widać to chociażby po analizie liczby kąpielisk zamkniętych z powodu zakwitu sinic. W Polsce w 2016 było ich 19, a w 2018 już 66. Martwe strefy są coraz większe, przez co ryb ubywa (do tego, według danych WWF przyczynia się również brak skutecznego prawa, zakazującego wyrzucania na brzeg albo z powrotem do morza martwych ryb, które nie były celem połowu).
Co proponuje WWF, żeby uchronić Bałtyk? W skrócie: regulacje dla rolników i rybaków, które miałyby zminimalizować negatywny wpływ na środowisko, zachęty i dopłaty, mające ich do tego zachęcić, a także wdrożenie nowych technologii połowowych i rolnych.
Jednocześnie przestrzega, że jeśli nic się nie zmieni, w ciągu kolejnych kilkudziesięciu lat koszt zagubionych w morzu sieci rybackich osiągnie 50 mln zł, ilość zanieczyszczeń wzrośnie, spadną dochody z turystyki, a stada dorsza i śledzia kompletnie znikną.
Różnorodność biologiczna
Ostatnim zagadnieniem, jakim zajęto się w raporcie jest wpływ działalności człowieka na przyrodę.
„Jeśli przyjrzymy się temu, jak człowiek traktuje przyrodę, można jednak odnieść wrażenie, że nie rozumiemy tego, jak bardzo od niej zależymy. Nasza gospodarka zależy od natury, od jej zasobów i usług ekosystemowych, z których korzystamy (wśród tych usług można wymienić m.in. podaż wody, zapylanie roślin czy zapewnienie siedlisk dla fauny i flory – od aut.).” – czytamy.
W Polsce jest 80 typów siedlisk, które zgodnie z Dyrektywą Siedliskową są objęte ochroną, a wraz nimi 92 gatunki roślin i 143 gatunki zwierząt – wyłączając objęte inną dyrektywą ptaki. Aż 70 procent z tych siedlisk jest w niezadowalającym albo złym stanie.
Część z nich znajduje się na terenach objętych najwyższą formą ochrony przyrody – czyli w parkach narodowych. Ale według WWF tych parków jest w Polsce za mało. Mamy ich 23, co ustawia nad w ogonie europejskiego zestawienia. Parki Narodowe stanowią jedynie 1,1 proc. powierzchni całego kraju, podczas gdy na Słowacji jest to 6 proc, a w Norwegii – ponad 18.
Parki narodowe nie tylko gwarantują lepszą ochronę siedlisk, ale są również źródłem dochodów – sama Puszcza Białowieska daje rocznie zysk w wysokości 11 mln zł.
Scenariusz bazowy dla polskiej przyrody zakłada, że stan siedlisk się pogorszy, a nasz kraj nadal pozostanie na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem liczby i wielkości parków narodowych. Scenariusz dla pokoleń przewiduje poszerzenie parków Białowieskiego i Bieszczadzkiego, a także utworzenie Turnickiego Parku Narodowego (w miejsce Puszczy Karpackiej). Miałyby również powstać kolejne rezerwaty i parki narodowe, np. Jurajski Park Narodowy, Mazurski Park Narodowy, Park Narodowy Doliny Odry, dzięki czemu Polska przekroczy średnią europejską.
Ekopatriotyzm
WWF przez raport „Polska dla pokoleń” chce promować hasło ekopatriotyzmu, czyli dbania o środowisko i kierowania swoich wyborów politycznych w stronę tych kandydatów, którzy mają coś do zaoferowania przyrodzie. W oficjalnym komunikacie autorzy raportu piszą: „Przyszłość Polski leży w rękach Polek i Polaków. Niezależnie od poglądów na tematy gospodarcze czy obyczajowe, powinniśmy działać razem, by ochronić nasz najcenniejszy skarb – naturę.”.
Wszystkie grafiki i informacje pochodzą z raportu „Polska dla pokoleń”, który można przeczytać TUTAJ.