Dziś w Krakowie ruszyły pierwsze w Polsce badania remote sensing [więcej przeczytacie TUTAJ], które są wynikiem inspiracji i starań Krakowskiego Alarmu Smogowego. Staraliśmy się o nie, ponieważ pozwolą poznać strukturę zanieczyszczeń komunikacyjnych. Będziemy wiedzieć między innymi za jaką część zanieczyszczeń odpowiadają stare busy i stare diesle codziennie wlewające się do Krakowa.
To badania, które pomogły wytropić #Dieselgate. Wszystko dlatego, że dzięki nim można dowiedzieć się, jakie są realne zanieczyszczenia emitowane przez różne pojazdy. Pozwoliły więc stwierdzić, że wyniki uzyskiwane w laboratoriach koncernów motoryzacyjnych, nijak się mają do rzeczywistości. Na przykład w Londynie dzięki tego typu badaniom odkryto, że słynne czerwone piętrowe autobusy oraz czarne taksówki na niektórych ciągach komunikacyjnych są głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza. Co skłoniło miasto do tego, by właśnie na tych pojazdach skoncentrować swoją uwagę i zadbać o ich zmianę na pojazdy niskoemisyjne oraz elektryczne.
Na naszym podwórku będzie to bardziej narzędzie, które pozwoli stwierdzić, ile samochodów porusza się z wyciętymi DPF-ami, a także jak na powietrze wpływają stare busy. To wiedza, która jest niezbędna przy wytyczaniu stref czystego transportu i określenia ich koniecznego zakresu oraz charakteru w oparciu o realne potrzeby. O ile oczywiście będzie się je wreszcie dało wytyczać w sensowny sposób, bo obecnie nawet jak będziemy wiedzieć, gdzie strefy powinny być, to nie ma możliwości tworzenia ich na wzór tych miast europejskich, gdzie rozwiązanie się sprawdziło.
Nie pozwala bowiem na to polskie prawo. Na co wskazujemy nie tylko my jako Polski Alarm Smogowy, ale też Najwyższa Izba Kontroli. Obecnie wprawdzie toczą się prace legislacyjne związane z ich wprowadzeniem, ale obserwując ich przebieg, nie można być optymistą. Jak na chwile obecną – mimo licznych apeli – brakuje bowiem w rządzie skutecznych adwokatów tej zmiany. Co może dziwić, bo chodzi jedynie o stworzenie możliwości wprowadzenia takich rozwiązań dla tych miast, które widzą i rozumieją taką potrzebę. Tymczasem opór wobec umożliwiających to nowych przepisów jest tak wielki, jakby chodziło o obowiązek ich wdrażania.